8.06.2012

Rozdział 11

Dawno nie byłem w jego pokoju. Dziwnie się czuję. Znam niby cały dom, a tu proszę. Niespodzianka. Taisho odkrywa nowy pokój. Hiro otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka. Przyjąwszy zaproszenie wszedłem do pomieszczenia, a moje oczy oglądały dosłownie wszystko co się w nim znajdowało. 

- I jak ci się podoba mój wyremontowany pokój? - oparł się o moje ramię.
- Tak myślałem! Wiedziałem, że coś z nim zrobiłeś. Miał inny kolor, ale przyznam, że ten jest lepszy. - podrapałem się po brodzie.
- No to bardzo się cieszę. Chodź, siadaj. - wskazał na białą kanapę, która stała przy oknie.

Nie mogę w to uwierzyć, że ze swojego milutkiego, pomalowanego na niebiesko pokoju, zrobił normalnie jakieś studio. Promienie słoneczne, które wpadały przez metalowe żaluzje ożywiały karmazynowe ściany, czyniąc pokój o wiele jaśniejszym niż był w rzeczywistości, a czarne łóżko, które stało w samym rogu pokryte było białymi poduszkami i jakimiś durnymi zabawkami. Spojrzałem na nie. I po co trzyma tutaj jakieś maskotki?

- Zaraz, zaraz... - podszedłem do nich - Nie mów, że to TE zabawki. - kręciłem z niedowierzania głową.
- Tak! - stał już obok mnie - Pamiętasz? Zawsze co roku na moje urodziny dorzucałeś mi do prezentu jakiegoś pluszaka. To taki miły gest... - uśmiechnął się promiennie.
- Ale... Ja myślałem, że je wyrzuciłeś, czy coś...
- Oszalałeś?! Takie skarby?! No coś ty. Kiedy tylko na nie patrzę, przypomina mi się nasze dzieciństwo... - opierając się o ciemnobrązowe biurko zamyślił się na parę sekund - Miałeś wtedy takie słodkie i milusie policzkiiii...

O nie! Znowu zaczął jęczeć i niespokojnie kręcić rękami.!

- Hiro! - krzyknąłem - Było, minęło. Koniec, sprawa zamknięta. - założyłem rękę na rękę - Niech sobie leżą w spokoju, mieliśmy przecież obmyślić plan.
- Ehh... - westchnął i teatralnie udał załamanie.

Usiadłem na białej, mięciutkiej kanapie. Cholernie wygodna. No tak, przecież nie ma w tym pokoju czegoś, co mogłoby nie być idealne. Usiadł grzecznie obok mnie i zaczął mi się przyglądać nad czymś się zastanawiając. Tępo patrzyłem w jego oczy i czekałem na to co powie. 

- Pierwsze pytanie. - jego głos zupełnie się zmienił - Czy kiedyś się przy tobie zarumienił? - był poważny, ale wciąż uśmiechnięty. 
- No... Jakby się zastanowić, to tak. - odparłem po chwili.
- Serio?! - wrzasnął.
- Hiro! Nie drzyj mi się do ucha, bo nie będę mógł z nim nawet porozmawiać! - skrzywiłem się - No, na serio.
- Czyli jest dobrze. - uspokoił się nieco i spojrzał na mnie ze współczuciem - Teraz musisz go tylko w sobie rozkochać.
- Tylko?! - strzeliłem focha.
- Coś mi się zdaje, że nasz mały Yasuro coś do ciebie czuje, tylko nie jest tego świadomy.
- Mój Hiro, mój.
- Oh, no dobra, twój. - poczochrał moje włosy - W każdym bądź razie delikatnie, bardzo subtelnie pokaż mu swoją miłość. W sensie: zrób coś miłego, pomóż mu w czymś czy po prostu przytul.
- No tak, od razu polecę w jego ramiona. - zironizowałem. 
- Jak chcesz to leć, ale on cię nie utrzyma. - znowu się uśmiechnął.
- Ha, ha, ha. Przecież ja nie mogę od tak tego zrobić.
- Wiem, ale spraw, żeby się do tego troszkę przyzwyczaił, a potem z dzień lub dwa zachowuj się jak zwykły kolega. Ciekawe co wtedy zrobi...
- To nie jest taki zły pomysł... Ale i tak zrobię to, co będę uważał za stosowne. 
- No oczywiście. - przytulił mnie.
- Dzięki, brakowało mi takiej rozmowy.
- Nie ma za co, Taisho. Tylko nie myśl, że wszystko zachowasz dla siebie. Ja też muszę się czymś żywić.
- No, pomyślę o tym. - wystawiłem mu język - A tak w ogóle to jak tam twoja praca? - zmieniłem temat.

Przez najbliższą godzinę rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Jadaczki non stop były otwarte. Musieliśmy tyle nadrobić... Czułem się jak nowo narodzony. Tak jakoś dziwnie świeżo... Ta rozmowa podniosła mnie na duchu. 
Zbliżał się już wieczór, więc postanowiłem iść do siebie.

- Dobra Hiro. - ciężko wstałem z kanapy - Muszę to wszystko przemyśleć i przygotować się do szkoły, ale wielkie dzięki.
- Nie ma za co... Ale wiesz co? - zauważyłem w jego oczach dzikie iskierki - Może byś tak porwał tego słodkiego Yasuro, przytulił go mile, -mówiąc to wszystko, traktował mnie jak Higoshiego, ściskając czule - delikatnie pocałował, - tego jednak na szczęście mi nie zademonstrował - pogłaskał za uchem i szepnął w nie "kocham cię"...

Przymknąłem oczy. Nie wiem co się stało, ale przyjemne powietrze owiało moją szyję pod uchem, a ja wyobraziłem sobie, że tak właśnie zrobię. Yasuro jest taki delikatny... Czuję, że łatwo go zranić, ale jak już ci zaufa jest niezastąpiony... Taki pociągający...

- Taisho.

Chciałbym go teraz przytulić, ścisnąć, pogłaskać... Poczuć jego zapach, dotyk, ujrzeć białe jak śnieg zęby...

- Ej, Taisho! - czarnooki wyrwał mnie z silnego zamroczenia. Spojrzał na moją twarz, zmrużone oczy i błogi uśmiech - Łohohohoho! Kochany! Napędziłem ci chyba zbyt wielki apetyt na twój mały skarb... - zaśmiał się.
- Aaaaa zamknij się. - otrząsłem się z przyjemnej wizji - Jesteś za bardzo przekonywujący.
- Ha! - wypiął dumnie pierś, stukając w nią pięścią - Ma się to coś!
- Tak. - zacząłem się śmiać - Dziurę w bluzce! - wybuchłem jeszcze większym śmiechem i poszedłem do siebie. 

Hiro nie mógł uwierzyć, że coś nie było idealne. Obrażony spojrzał na bluzkę i pobiegł w stronę szafy.
Taaak... Dobrze być w swoim pokoju. Położyłem się na łóżku odwracając głowę stronę okna.
No i co on ze mną zrobił ? Czy już zawsze będę się tak głupio uśmiechał? Jak jakiś palant? W ogóle co zrobić... Hiro ma rację, można by spróbować jego metod, ale to mi jakoś nie pasuje... Nie chcę sprawdzać na nim czegokolwiek, bo mam wrażenie, że traktuję go jak jakieś zwierzę. Nie... Będę postępował tak jak teraz. Plan Hiro wykorzystam innym razem. Po prostu nie mam serce robić tego mojemu aniołkowi.
Spojrzałem na rękę i przewróciłem się na brzuch.
Czy to danie mi pieszczoszki nie było wspaniałe? Kocham je i dostałem ją jeszcze od niego... Na znak przyjaźni... A czy ja wiem. Trochę dwuznacznie to zabrzmiało... Przecież normalni koledzy nie dają sobie drogich prezentów... Ale czy Yasuro jest normalny? Nie, on jest zupełnie inny. Jakby ktoś wyrwał go z innego świata. Wydaje się być taki niewinny i łagodny, ale jestem pewien, że swoje już przeżył.
Usiadłem na krawędzi łózka, brodę opierając na rękach.
Jeszcze ta geografia... Co ja bym bez niego zrobił? Cieszę się, że mam go tylko dla siebie, ale nic nie wiadomo... Przecież jutro przychodzi ta nowa dziewczyna. Właśnie, moje utrapienie... Zawsze jak jakaś się pojawi to zachwyca się nim albo mną lub kiedy stanie się jakiś cud innym chłopakiem z klasy. Ciekawe jak zareaguje na Eizo. Piśnie? Podskoczy? Nie mam pojęcia, już więcej się nie zamartwiam. Nawet nie mogę, bo Yasuro wciąż wdziera się w moje myśli, skupiając je tylko na sobie.
Przeczesałem dłonią włosy i postanowiłem zaczerpnąć ostatniej dzisiaj przyjemności. Wziąłem w ręce gitarę i dając się ponieść fantazji, nuciłem, cicho podgrywając dźwięki różne piosenki, wymyślane na miejscu, bez zapisywania. Nucone teraz, dla tej chwili, jeden raz. Chciałbym już jutrzejszy dzień... Na pewno będzie ciekawy. Wszystko jest o wiele lepsze w jego towarzystwie.


6 komentarzy:

  1. Hiro. Od razu go polubiłam. Taaaka pozytywna postać ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hiro. Jest. Kuźwa. Mój.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kompleks młodszego brata? ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hiro jest zajebisty xd ''yaoista'' jaką ma radochę z brata geja xd Ej kuźwa też chcę mieć brata homo D: a mam siostrę ;-;

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha, rozwalił mnie na łopatki tekst Galla Anonima z dnia 13 lipca 2013 roku.
    "Kompleks młodszego brata?" A wiesz, że pomyślałam dokładnie o tym samym? :D
    Ale i tak go uwielbiam :D Hiro to taki pozytywny wariat :D A na pierwszą wzmiankę tego imienia przed moimi oczami pojawia się Hiro Mizushima (*-*) Kocham gościa i mam bzika na punkcie tego imienia.., nazwę tak syna.
    Tak więc jak tylko pojawiła się postać o tym imieniu, stała się moją ulubioną, a jej role w mym umyśle gra Mizushima-sama *-*
    Love it <3

    ~Ariska~

    OdpowiedzUsuń