14.07.2018

ROZDZIAŁ 8

TAEMIN 태민 - 'Press Your Number' Performance Video Ver.1



。 花 。 花 。 花 。



Przystanąłem przy niewielkim stoliku, na którym była trzymana broń i inne narzędzia zbrodni, o których przeciętny obywatel bałby się nawet pomyśleć. Dla mnie był to już codzienny widok, który ani nie straszył, ani nie wywierał na mnie jakiegokolwiek wrażenia. Westchnąłem, przewiązując bandaż przez nadgarstek, związując jego końce tuż pod łokciem. Nie byłem mistrzem w opatrywaniu ran, ale zdecydowanie wystarczyło to co zrobiłem, by nie czuć piekącej, rozdrażnionej skóry pod ubraniem.

Już jakiś czas temu przestałem liczyć miesiące, dni czy nawet godziny. Nie interesowało mnie co i kiedy się wydarzy. Żyłem z dnia na dzień, szkoląc się najpilniej i najciężej jak tylko mogłem. Kiedy wielokrotnie wypluwałem płuca i myślałem, że to granica mojego limitu, przypominałem sobie twarz siostry oraz to, dlaczego tak bardzo chcę się stąd wydostać. Miałem jasno postawiony cel, który pozwalał mi na przetrwanie, a także poniekąd emocjonalne zobojętnienie. Fizycznie uodporniłem się na ból, który już nie dominował nad moim świadomym zachowaniem. Ostatnio na zewnątrz pojawiły się sterty kolorowych, choć gdzieniegdzie przegniłych liści. To dało mi do zrozumienia, że niedługo przyjdzie zima, a ja dobrze spożytkowałem czas, bo nie czułem się tak słaby jak na początku. Nawet Ryunosuke-sama przyznał, że chyba w końcu zrozumiałem kim teraz jestem i komu będę służył. Nie myślę już o przeszłości. Codziennie zaprząta mi wszystkie myśli przyszłość, a także to, do czego będę zobowiązany. 

Przewiązałem skórzany pasek przez obwód bioder, po czym schowałem dwa pistolety po przeciwnych stronach. Nałożyłem na siebie granatową kamizelkę, natomiast na dłonie naciągnąłem skórzane, smoliste rękawiczki. Odgarnąłem swoje włosy, zarzuciłem plecak na grzbiet, po czym upewniłem się, że przy kostkach mam swoją standardową ostatnią linię obrony - czyli dwa małe noże. Pokręciłem szyją, aby usłyszeć strzelanie kręgów. Odwróciłem się, patrząc z obojętną miną na mojego partnera, czyli Sanga.

- Pamiętaj tylko. Ja wszystko robię, a ty ubezpieczasz mój tył. Jak powiem inaczej, to robisz bez żadnego zawahania albo oboje zdechniemy. - mruknął, wpatrując się we mnie z tym swoim słynnym niesmakiem.
- Ile razy będziesz to jeszcze powtarzał? Nie mam zaników pamięci.
- Lepiej się zamknij, zanim cię utłukę.
- Tak, tak...

Machnąłem ręką, kierując się pewnym krokiem do wyjścia. Nie minęły nawet trzy sekundy, kiedy mroźne, nocne powietrze wleciało do moich nozdrzy, a na moich ustach zawitał dość szeroki uśmiech. Co prawda byłem wiele razy brany w teren na różnego rodzaju testy sprawnościowe, czyli biegnij albo umieraj. Jednak stęskniłem się za przerażającą ciszą i tym, że Ryunosuke-sama nie stoi mi nad głową gotowy wpakować niejedną kulkę w łeb. Usłyszałem, jak pod podeszwami chrzęści szczodrze usypany żwir. Nie mam pojęcia co mnie dzisiaj czeka, ale w sumie zginę czy nie - gorzej nie będzie. Tyle już przeszedłem, prawie rok tu jestem... Naprawdę myślę, że w wielu przypadkach śmierć byłaby dużo lepsza, niż niekończące się bezduszne katusze, obdzierające cię z ostatnich okruchów człowieczeństwa. Nawet nie wiem w którym momencie zacząłem myśleć o moim oprawcy jak o panu, a także kiedy pogodziłem się z faktem, że jestem dla niego małym, nic nie znaczącym robaczkiem, a ściślej mówiąc - zwierzątkiem. Na swój chory sposób, cieszyłem się, gdy po treningach widziałem nawet najmniejsze zadowolenie na jego twarzy, a nie wieczne bicie i poniżanie mnie. Nie zliczę blizn na mojej niegdyś aksamitnej, gładkiej skórze. Zresztą, czy to jest ważne?

Podniosłem swój wzrok, by zacząć się przyglądać przepięknej pełni, która wręcz hipnotyzowała swoją tajemniczą aurą.  Przymknąłem lekko powieki, kiedy chłodne powietrze przyjemnie owiało mi gardło. Nie pamiętam już dnia, w którym mogłem sobie pozwolić na taki chwilowy przywilej.

- Wsiadaj, a nie się gapisz w ten durny księżyc. - brunet złapał mnie za kaptur bluzy i wrzucił do samochodu, zamykając mnie w stojącym powietrzu.


。 花 。 花 。 花 。


Prawie mi się przysnęło, ale oczywiście uprzejmy Sang wywalił mnie z samochodu jak najbardziej śmierdzące gówno. W sumie to już przywykłem, więc pospiesznie poprawiłem plecak i schyliłem się obok za drzewem, czekając na jego polecenia. Kazał mi podążać za sobą i nie spowodować żadnego hałasu, który mógłby wydać się podejrzliwy i spisać nas na pewną śmierć. W sumie to skradaliśmy się tak dobry kwadrans, wspinając po jakichś ruinach biednego hotelu. Z tego co łaskawie mi powiedzieli, mieliśmy dzisiaj przechwycić dość sporą ilość narkotyków, za które cała Mafia mogła się spokojnie utrzymać, sprzedając je oczywiście po większej cenie u zaufanych dilerów. Debile, tak narażają swoje życie za takie gówno. Chociaż... Jakby spojrzeć na to z innej strony, może jest o wiele więcej takich biednych, zagubionych dusz jak ja, które muszą wykonywać polecenia. Pokręciłem z uśmiechem głową, nie mogąc się nadziwić swojej głupocie. Skradam się po terytorium mafii i rozmyślam sobie o innych chłopaczkach, no nie ma co. Skupienie stuprocentowe.

Sang wystawił do mnie rękę, bym się zatrzymał i czekał na jego dalszy sygnał. Sam zeskoczył ze ścianki, przebijając czyjąś tętnicę szyjną. Ups... Usłyszałem trzask szkła na lewo od nas, a zanim zdążyłem to jakoś w głowie sklecić w całość, dziwny typek już leciał na ziemię, tworząc wokół siebie krwiste bajorko. Dostając jasny sygnał, zacząłem podchodzić do Sanga, który raz dwa rozprawił się z wieloma zbirami. Choć w tym momencie, to chyba my byliśmy tymi, których powinienem tak nazywać. Nim się zorientowałem, ten szaleniec wymordował wszystkich, zostawiając szefuńcia na deser. 

- Chodź tu jeleniu. - mruknął do mnie cały podirytowany, że kazałem mu czekać - Ja zabiorę ten cały syf, a ty weź go sprzątnij. Byle szybko, bo nie mamy całej nocy, niedługo słońce wzejdzie, a wtedy nie chciałbyś tutaj zastać ich koleżków. O nie, czekaj, to by była dość fajna opcja! - posłał mi szeroki, złośliwy uśmieszek, po czym zawinął się w poszukiwaniu towaru.

Spojrzałem na mężczyznę w podeszłym wieku, który w sumie mógłby być moim ojcem. Gdyby mój handlował sobie takimi towarami, to może poszedłbym w jego ślady! A tak? Jakieś nudne siedzenie za biurkiem, co to jest. Pokiwałem głową, przeładowując broń. Koleś nawet nic nie mówił, wiedział co go czeka. Ciepło uderzyło mi do skroni, natomiast powietrze zadrapało w moje nozdrza i gardło. Trenowałem jak zabijać, ćwiczyłem i ćwiczyłem, ale nigdy nie zrobiłem tego na żywym człowieku. Szczególnie takim, którego w ogóle nie znałem. Nie wiem co gorsze... Wiedzieć za co kogo zabijasz, bo znasz go dość dobrze, czy może jednak sprzątnąć jakiegoś randoma i wmawiać sobie, że takie coś w ogóle nie zaszło. Przełknąłem ślinę, w sumie mając w sobie nutkę zawahania. To wszystko. Czułem lekką ekscytację, coś w rodzaju adrenaliny, ale tej bardziej pozytywnej. Nie odczuwałem żadnego strachu, po prostu jakoś tak.. Stałem z lufą wymierzoną w jego czoło i nie mogłem pociągnąć za spust. Moje serce zaczęło szybciej bić, bo nie mogło się chyba doczekać cóż takiego zrobię. Choć to już było znane od początku. Pewnie Ryunosuke-sama to wymyślił, żebym poćwiczył sobie na jakimś słabiaku.

Przymknąłem jedno oko, starając się wypośrodkować swój wyimaginowany celownik. Jak odwalić robotę, to już w pełni dobrze, żeby nie było, że za coś zostanę wychłostany. Czułem jak powietrze, które wciągałem nosem przyjemnie odświeża moją całą klatkę piersiową, dostarczając do mózgu większej ekscytacji. Czy to chore, że na swój sposób cieszę się, że to nie ja jestem na miejscu tego kolesia? Jego życie zależy w tej chwili ode mnie. To ja go pozbawię ostatniego oddechu. Jestem w tej chwili jego panem jak i oprawcą... Co za chore, wspaniałe uczucie... Uśmiechnąłem się ledwo widocznie prawym kącikiem ust, przy czym mój palec powoli zmierzał do wykonania wyroku. Serce nawalało mi już intensywnie, a ja sam czułem jak ulatuje ze mnie gorąc.

W jednej chwili przestrzeń wokół mnie, a tym staruchem, została przedarta przez strzał, lecz nie mój. Poczułem jak w udo wdziera mi się kula, rozrywając grubą warstwę mięśni. Zacisnąłem zęby i wściekły zacisnąłem palec, patrząc na dziurę w czole mężczyzny. No zajebiście. Zirytowany opuściłem broń, widząc jak Sang dobija cwaniaczka, który postrzelił mnie w nogę. Wypuściłem niespiesznie powietrze poprzez usta, delektując się ta chwilą, w której to nie ja leżałem jak ten śmieć na ziemi. Zostałem już zniszczony, gdyż sprawiło mi to wielką satysfakcję. Cieszyłem się jak z najlepszego trofeum. Całe wahanie się czy lekki stres rozpłynęły się w powietrzu. Stoję tu, oddycham, czuję przyjemne ciepło od wewnątrz, chłód od zewnątrz... Tak, to z pewnością nowy start... Wiem, że będę silniejszy, że dam radę... Wydostanę się stąd, zamorduję wszystkich i ucieknę. Nikogo nie oszczędzę, każdy jeden, który mnie krzywdził - zginie. Z moich rąk, nie od kulki. Z sadystyczną przyjemnością będę każdego torturował i patrzył, jak ciało wije się z bólu.

Jestem Hajime, jestem zabójcą, jestem... Jestem jednym z nich. Przewyższę wszystkich.

- No brawo słodziaczku, szkoda, że nasz uprzejmy przyjaciel przypadkiem nie wcelował Ci w czółko. - chłopak nogą odgarnął ciało starszego mężczyzny i zagwizdał cicho - No nieźle, widzę, żeś nieźle trenował na strzelnicy. No no.
- Mam to uznać za komplement od wspaniałego Sanga? - uniosłem dość wysoko brew, obwiązując sobie ranę, by się nie wykrwawić.
- Chyba śnisz. Wolałbym zginąć, niż bezpośrednio cię skomplementować. Ja bez dwóch zdań wykonałbym to lepiej, gdzie nie lałoby się ze mnie jak ze świni.
- Nie wątpię. - mruknąłem, będąc już przyzwyczajony do jego sarkastycznego podejścia i wiecznego wbijania mi.
- Bierz tę walizę i zmywamy się stąd, zanim zaplamisz cały samochód.

Wziąłem od niego niewielki tobołek, po czym ruszyliśmy do czarnego wozu. Uśmiechnąłem się pod nosem, powstrzymując od śmiania. Nie wierzę, zabiłem człowieka! I jestem tak z siebie dumny, jak nigdy. W końcu coś mi się udało, z czegoś czerpię przeogromną satysfakcję... To będzie dla mnie nowy początek. Posmakowałem tego raz i chcę jeszcze więcej, nie kończąc tylko na jednym.
Przygryzłem swoją wargę, szczerząc się jak największy psychol.

Wszystkie zbiry i mordercy. Szykujcie się, bo przybywam.

13 komentarzy:

  1. Hej,
    rozdział, rozdział nawet nie wiesz jak mi umiliłaś niedziele...już tyle czasu spędził tutaj, widać wiele się nauczył, ale jak chce się zemścić to musi być cały czas skupiony, bo tk mogło się źle skończyć... bardzo bym chciała zobaczyć te jego lekcje...
    już nie mogę się doczekać nowego tekstu, cokolwiek i kiedykolwiek to będzie (choć mam nadzieję, że w miarę szybko ;)) ja będę...
    trzymaj się i mnóstwo chęci, czasu i pomysłu...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie zamierzam kontynuować 'Yes, my Ryunosuke-sama', także tego się można będzie spodziewać.
      A dziękuję, chęci i pomysły są, pozostaje walczyć z czasem :D

      Usuń
  2. Ahhh. Jak miło pisać tu komentarz pod rozdziałem. Tak wiele czasu minęło!
    W końcu wydoroślałam, te komentarze moje będą miały jakiś poziom.

    AHAHAHAHAHAHAHAAHA. NIE. ŻARTOWAŁAM. Czekaj na powrót Urusia.

    Nawet nie wiem od czego zacząć, wyszłam z wprawy. (to się tak kur. pisze? dziennikarka. yhym...)
    Zapuściłam se muzę, którą zaproponowałaś i ahhhh. Miodzio B))

    Generalnie co do rozdziału to oczywiście za krótki, ale to wiesz i ja wiem też dlaczego taki jest, więc wybaczone. B)
    Pan Hajime ( SEXIIII ~~~) jak się wyrobił. No no.. Spodziewałam się tego B). Chociaż liczę na to, że wcale nie zabije wszystkich i swego Pana oszczędzi.
    [ PREEEEESZ JOOOOR NAAAMBAAAAA. ja naprawdę liczyłam, że znormalniałam? Stara, a dalej głupia. ]

    Ja wiem, że te moje wypociny są bezsensu i w ogóle, głupoty piszę, no ale wiesz. Muszę się przyzwyczaić B). No i nie oszukujmy się - aż tak dużo się nie działo, cnie?! Ale będzie. CZUJĘ TO.
    A to, co mnie przeraziło, to że on się tak cieszył, że może kogoś zabić... Znaczy jara mnie to, ale wiesz. NO WIESZ.

    Poza tym powinnam zacząć inaczej.
    lsdufhksdfhb ksuFKbKALSHFb ksdb eUF Vlef bPEIFUB ROZDZIAŁ JEST!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1.

    Komentarz krótki i beznadziejny jak... nie wiem. Znajdź coś śmiesznego i tu wklej.
    Ale czekam na dalszy rozwój akcji! B) Teraz to ja już Ci nie dam zrobić takiej przerwy. OJ NIEEE...

    [ jak dużo kropek i debilizmu. cała dei. ]

    Na koniec, żeby tradycja trwała, moje ulubione cycaty deie B)

    "Co prawda byłem wiele razy brany w teren na różnego rodzaju testy sprawnościowe, czyli biegnij albo umieraj. " - te DWA ostatnie słowa... mmm <3.
    " - Chodź tu jeleniu. " - takie proste, a takie fajne no...

    " Jego życie zależy w tej chwili ode mnie. To ja go pozbawię ostatniego oddechu. Jestem w tej chwili jego panem jak i oprawcą... Co za chore, wspaniałe uczucie... " - oj tak, chore, wspaniałe uczucie B) B) B)

    " Wszystkie zbiry i mordercy. Szykujcie się, bo przybywam." - te, Hajime sexi, nie przeginaj. To ma być yaoi B) więc nie możesz zabić swojej przyszłej miłości B).

    Ej i właśnie sobie coś uświadomiłam... Bo w sumie... Piszę, że musi Pana Ryu oszczędzić, że to jego przyszła miłość... ALE JA NAWET TEGO NIE WIEM. A co jak Ty sobie coś innego w główce wymyśliłaś? FUCK. Chcę spoilery. CZAISZ TO?! Bo jak on mi Ryu zabije... NO TAK NIE MOŻE BYĆ :OOOOOO

    No. To tyle na dzisiaj B)
    Całuski i weny :*

    (jak nie to wpierdziel).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na poganianie mnie batem wielkim jak jakiś drapacz chmur B)

      No i kochana, nie ma tak łatwo z fabułą. Nie ma spoilerów, ani innych przywilejów! Pożyjemy zobaczymy jak tam się akcja rozwinie. Znając mnie, trochę sobie poczekasz, zanim tasiemcowe rozdziały dolecą do końca.

      Usuń
    2. Nie wiem, czy taki uniosę. Ale dopsze. Szykuj się na bat B)

      Ja się nie zgadzam na to :/ Mam prawo do spoilerów no! :< Nie bądź taka, postawię Ci McFlurry B)

      Usuń
  3. O kuurdee.. Powrót po latach? Coś mnie dziś tknęło (tak, jest piąta rano, a mnie tknęło), żeby zajrzeć na swoją starą bibliotekę czytelniczą o.o
    Nie zapewnię, że będę czytać, bo od dawna już nie zagladam na blogera i pewnie szybko o nim zapomnę, ale życzę powodzenia ♥ ♥ Miło że wróciłaś! Pamiętam, że byłaś moją ulubioną autorką i szczerze mówiąc nie sądziłam, że ponownie cię tu znajdę ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah uwielbiam Press your number ♥, ale po śmierci Jonghyun'a nie potrafię znowu słuchać SHINee TT Zawsze jest mi okropnie smutno jak tylko ich widzę :c Chyba jeszcze nie dojrzałam do tego, żeby ponownie wrócić do słuchania ich TT

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem tak jest, że człowieka coś tknie. Mi w ogóle dziwnie, bo tylu wspaniałych ludzi tu było, a zapewne już połowa żyje swoim życiem, ale co zrobić. Powodzenia tam ze wszystkim również :)
      Dziękuję. Ja również nie sądziłam, że tu wrócę, ale póki co tak postanowiłam. Miło mi, że kiedyś mogłam umilać Ci czas 💙

      Co do SHINee... Mój pierwszy, kpopowu zespół, Jonghyun był moim ulubionym członkiem zespołu. Piękny głos i aparycja. Kiedy okazało się, że nie żyje, dla mnie ten zespół przestał istnieć. Nie jestem w stanie go słuchać. Jedynie jakieś solowe nagrania Taemina, bo to mi nie przypomina o zespole jakimś cudem. Szkoda, że to zrobił, ale jeśli tak mu lepiej, to nie nam o tym decydować 😞

      Usuń
  5. Wiesz, mam podobnie. Wydaje mi się, że zniknęłyśmy w podobnym czasie, z powrotem jest tak samo. Teraz jak wróciłam strasznie żałuję, że straciłam kontakt z tymi wszystkimi ludźmi, którzy kiedyś czytali mojego bloga :( Nawet jeśli nie wszystkich znałam, to zawsze szukałam znajomych mi profili, osób, które kiedyś już komentowały opowieści i czułam się z nimi w pewien sposób związana :(
    Oj umilałaś! Pamiętam, że był czas kiedy kilka razy dziennie sprawdzałam czy nic nie dodałaś x3 Marzyłam, żeby pisać jak ty, naprawdę byłam twoją wielką fanką, haha ♥ 😂
    Jeśli chodzi o SHINee.. O matko czuję że mogłabym się z tobą dogadać. To też był mój pierwszy zespół, w 2010 roku, mój tak zwany Uband. Kochałam Jonghyun'a, był niesamowicie utalentowany i miał w sobie coś, co zawsze mnie przyciągało. Płakałam kilka dni po informacji o jego śmierci, naprawdę nie mogłam w to uwierzyć, wiesz jak to jest.. Zawsze sobie wyobrażasz, że ten idol będzie miał dzieci, żonę, zastanawiasz się czy zostanie w wytwórni czy nie, kto będzie jego wybranką, w każdym razie ja tak miałam.. Przez głowę mi nie przeszło, że on może tej przyszłości nigdy nie mieć. Najgorzej było, jak okazało się jak tak naprawdę na siebie patrzył, że czuł się niewystarczający.. Agh to naprawdę złamało mi serce.
    Teraz nie słucham już SHINee, bo to nie jest ten sam zespół co pamiętam, nie umiem powstrzymać się przed myślą, że Jonghyun wciąż powinien tam być.
    Ja ostatnio dopiero zaczęłam słuchać Taemin'a, zawsze był moim UB, ale nie umiem tego robić przez dłuższy czas i o ile zawsze będę ich wspierać, to nie wiem czy wciąż będę słuchać SHINee. Tym bardziej, że widać że wytwórnia chce zarobić na śmierci Jonghyun'a.
    To była jego decyzja i chyba umiem ją zaakceptować, nawet, jeśli okropnie boli. Mam nadzieję, że teraz jest szczęśliwy i dba z góry o Tae, Minho, Onew i Key'a :((
    (Nie sądziłam, że tak się rozpiszę XDDD)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba jakoś tak było, bo przestałam pisać, ale wciąż tu zaglądałam. Stopniowo ludki znikał, także to pewnie przełom 2015/2016 i kawałek dalej.
      Ja też żałuję :C z wieloma chciałabym sobie nawet od czasu do czasu popisać gdziekolwiek, już nie mówię, że tu na blogu, ale przepadło bezpowrotnie i co zrobić... Dlatego cieszę się, że mogę z Tobą popisać, bo pamiętam Ciebie mocno :D Jeszcze jak mi piszesz takie miłe słowa, to ahhh <3

      Co do komentarza w poprzedniej notki - to dobrze zrozumiałam, że aktualnie siedzisz tam, czy po prostu masz tam jakieś konto na które będę mogła sobie looknąć i zobaczyć co i jak. Bo ogólnie, to chcę tam założyć konto tylko, żeby znowu nawiązać kontakty, bo głównie tu będę siedziała. Wątpię, że wciągnę się w tamtą stronkę, znam siebie :D

      A SHINee.. Smutno mi na samą myśl, bo naprawdę wiele lat ich śledziłam, oglądałam najróżniejsze filmiki na yt od jakichś programów z nimi, po inne takie dziwne, fajne rzeczy. I jak się dowiedziałam, o dziwo nie płakałam, ale czułam straszny ciężar... Do dzisiaj nie wierzę w to, że go nie ma. Wiem to, ale nie umiem sobie tego uświadomić... To niemożliwe :C
      Heh, ja jako yaoistka to sobie go wyobrażałam zawsze z Keyem :D ale wiadomo, chciałabym oglądać w przyszłości jak jego życie się potoczy, jednak jego już nie ma. To okrutne i nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy wybierają śmierć. Ale to ich życie, ich wybór, więc jeśli tak wolą, to oby tylko dalej byli szczęśliwsi.

      Ja na chwilę odpaliłam mv po tym, jak Jonga nie było, to nie. Dla mnie to już nie jest to. Ja podziwiam, a jednocześnie nie pojmuję, jak SHINee bez Jonghyuna potrafi nadal funkcjonować, naprawdę. ja bym nie była w stanie, a tym bardziej wstawiać wspólnych zdjęć z kimś, kogo już nie ma. Mnie by to już za mocno bolało. Ale trzeba żyć jakoś dalej, choć nie jak chce SM, zbijając kasę na śmierci :/ To już chamstwo i chwyt poniżej czegokolwiek.

      (Ja też nie sądziłam, ale, że będę się hamować, żeby tak nie spamić. Jestem taka gadułą, że o matko :D więc jakbyś chciała gdzieś porozmawiać ze starą Grelka, to czemu nie. Jeśli chcesz, zostaw jakieś namiary czy coś. )

      Usuń
  6. O kurcze, pamiętasz mnie?? Miło czytać hahah ♥
    Ja też jestem straszną gadułą, więc rozumiem xD Nie będę już spamować x3 Jeśli masz ochotę, to miło byłoby porozmawiać ;) Zostawię Ci tego wattpad'a, bo w sumie ... Nie mam nic innego... X3 HyooHyoo, taki różowy, uroczy w moim mniemaniu, awatar :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju, mimo że nigdy nie komentowałam, to śledziłam tego bloga od 2013 roku. Mocno czekałam, aż powrócisz, ale tak szczerze straciłam w tym roku nadzieję, więc w majówke przeczytałam na nowo całe Szkolne Życie z sentymentu. Od tamtej pory nie wchodziłam tutaj, ale dzisiaj coś mnie tknęło i wow. Naprawdę się tego nie spodziewałam, jednak cieszę się, że będę znowu mogła czytać to opko, mam nadzieję, że następny rozdział będzie w mniejszym odstępie czasu hah.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    kochana czytam Twoje opowiadanie od dawien dawna, choć chyba nie komentowałam ale po prostu tak nnie wciągnęły, że jedynie myślałam o następnym rozdziale... ale teraz już normalnie będę komentowała...
    a co do tego właśnie opowiadania jest niezwykłe po prostu lubię takie klimaty, jego początki nie były zbyt kolorowe w tum swiecie... ale widać, że się podszkolić, takie rozmyślania jest zgubne dla niego...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń