8.06.2012

Rozdział 13

Tak. Śmiało mogę powiedzieć, że w jego towarzystwie mogę zrobić wszystko. Nawet teraz nie przejmuję się swoim wyglądem. On mówi, że ładnie wyglądam, ale koszule to raczej nie mój styl.
Właśnie weszliśmy do parku, ponieważ mieliśmy trochę czasu w zapasie.

- Jak tu spokojnie... - skomentował cicho, rozglądając się na boki.
- Ta... - kątem oka spojrzałem na jego pogodną twarz - Rano zawsze tak jest. - delikatnie się uśmiechnąłem, po czym spuściłem wzrok na swoje buty, a ręce wsadziłem do kieszeni.
- Serio? - przyłożył palec do ust, a wzrok skierował na mnie.
- No. Czasami lubię sobie tędy pójść. - posłałem mu uśmiech.
- Aha! - stanął w miejscu tupiąc jedną nogą - To dlatego leniu jeden zawsze się spóźniasz! - skomentował bez żadnej złości.
- No, a co. - przymknąłem oczy i krótko się śmiejąc ruszyłem na przód.
- W takim razie... - cały w skowronkach szedł na przeciwko mnie, nie patrząc w tył. Dobrze, że o nic się nie wywali. Popatrzyłem na niego zaciekawiony - Od teraz, jeśli oczywiście chcesz, możesz rano po mnie przychodzić i już nie będziesz się spóźniał! - dokończył dumnie.

Coś we mnie podskoczyło. Poczułem się o niebo lepiej wiedząc, że mogę po niego przychodzić. No i nie będę się spóźniał. Chwila... Otworzyłem usta i podniosłem do góry palec.

- A, no i oczywiście w koszuli! - wyprzedził moje pytanie. Zamknąłem buzię, wykrzywiając ją w grymasie, założyłem rękę na rękę i przymrużyłem oczy udając obrażonego - No chyba, że chcesz abym ciebie ciągle przebierał. - westchnął wesoło.

Zrobiłem minę w stylu " Nie ma sprawy, możesz mnie przebrać, proszę bardzo". Widząc moją chytrą postawę odwrócił się natychmiast i przyspieszył kroku. Zaśmiałem się i dogoniłem go.

- No co się stało? - znowu ten głupi wyszczerz. No co za upierdliwa rzecz.
- Nic. - spojrzał przerażony - Ostatnio za dużo przebywasz z Kaoru, więc nic mnie już nie zdziwi!
- Aj, Yasuro... - powracając do delikatnego uśmiechu poczochrałem jego włosy, a następnie włożyłem dłonie do kieszeni spodni. Na mój gest jedyne co zrobił, to posłał mi uśmiech, który kocham i skręciliśmy w prawo, wychodząc z parku.



***



Lekcja historii. Już czwarta, a tej nowej jeszcze nie ma. Czyżby Eizo kłamał? Nie, nie sądzę. Po raz kolejny kątem oka, spod grzywki zerknąłem na Yasuro. Tak, grzywka czasem się przydaje. Uśmiechnąłem się pod nosem. Od początku szkoły cały czas na mnie patrzy. Aż tak mu się spodobałem w tym koszmarze? O zgrozo... No nic, ważne, że widzę jego oczka. I jeszcze udaje, że w ogóle nie patrzy... Heh, słodkie.
Oparłem swój podbródek na lewej dłoni, odwracając się do niego w prawą stronę. Ciemnozielone tęczówki, przeciwko bardzo jasnym, mroźnym niebieskim. Żadne nie chcą się poddać. Przymrużyłem oczy i posłałem mu życzliwy uśmiech. Od razu go odwzajemnił. Nagle, słysząc pukanie do drzwi, leniwie odwróciliśmy się w ich stronę. Po chwili do klasy wdarła się biała czupryna.

- Przepraszam, mogę na chwilę przerwać? - rzekł po chwili.
- O, to już teraz? No jasne. Pójdę zrobić sobie kawy. - odpowiedział wesoło historyk.

Również młody nauczyciel, ale rok po trzydziestce. Dzięki niemu lubię historię. Uczniowie momentalnie zaciekawieni podnieśli się do pionu.

- Moi drodzy. - uśmiechnął się jak zwykle szeroko, przez co w klasie można było usłyszeć westchnienia dziewczyn - No i drogie. - cichy chichot i śmiech doleciał do jego uszu - Za chwilę dołączy do naszego grona nowa koleżanka. - spojrzał oczywiście na mnie.

Westchnąłem i znudzony opuściłem głowę, udając, że coś czytam. Teraz widoczne były tylko moje włosy. Oderwałem się od rzeczywistości. Ponownie oparłem głowę na dłoni. Nie mam zamiaru tego słuchać.
Do pomieszczenia weszła nowa dziewczyna. Wszyscy patrzyli na nią w ciszy. Oczywiście ja tego nie widziałem. Zagłuszałem rzeczywistość swoimi myślami.

- No dobra, możesz się przedstawić. - stanął obok niej.

Powróciłem do świata żywych. Ciekawe jak się nazywa i wygląda. Moja ciekawość wygrała. Zacząłem ją obserwować spod grzywki. Wyglądało to tak, jakbym coś czytał, ale tak na prawdę świetnie ją widziałem. Muszę przyznać, że mile mnie zaskoczyła. Nie była ubrana w stylu 'seksi'. Szczerze przyznam, że podoba mi się jej styl.
Ciemna bluzka, pod luźną, brązową bluzą dodawała jej powagi, a ciemnoniebieskie, gdzieniegdzie pomarszczone jeansy sprawiały wrażenie łagodniejszej. No proszę... Jednak nie wygląda jak plastikowe opakowanie. Do tego jej włosy... Strasznie proste, sięgające do biustu, koloru ciemnego brązu. Jeszcze nigdy nie widziałem takiej dziewczyny. Brązowe oczy były przyjaźnie nastawione. No dobra... Ma już u mnie duży plus, ale pozostaje zachowanie. Zazwyczaj jak przychodzi jakaś nowa, to przedstawia się wybuchowo, że aż się niedobrze robi. 

- Hai. - ma bardzo spokojny głos. Tak! Nie piskliwy! Dziękuję ci Boże, że mnie wysłuchałeś, dziękuję! - Nazywam się Akane Watanabe. Miło poznać. - posłała klasie życzliwy uśmiech.

Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki! Nie piszczy, nie wrzeszczy, jest dobrze ubrana, nareszcie! Dziewczyny o dziwo wesoło ją przywitały tak samo jak i chłopacy. Myślałem, że dziwnie się popatrzą, a tu proszę.

- No dobra. Lekcja, to lekcja, a gadać to na przerwie, więc zajmij swoje miejsce i rób co trzeba. A, no i jeszcze jedno. Od jutra musisz mieć białą koszulę, taki regulamin. - Yarotouichi wzruszył ramionami.
- Rozumiem. Lepsze to, niż jakieś okropne mundurki.

Wszyscy zaśmiali się łagodnie. Do klasy wszedł nauczyciel.

- No dobra, usiądź obok Taisho. Chyba, że wolisz bliżej mnie. - zażartował.
- Nie, nie, wolę usiąść obok... - zaczęła się rozglądać.
- Koło Taisho, tego, co tak pilnie coś czyta. - rzucił Eizo, kładąc nacisk na przedostanie słowo. Dobrze wiem o co mu chodzi. Wie, że ściemniam. No cóż, takie życie - To ja lecę na swoją lekcję. - machnął ręką i wybiegł z klasy.

Historyk usiadł przy biurku i kazał nam dokończyć zadania. Sam zaś pił kawę i szperał w dzienniku. 
Cały czas patrzyłem na Akane. Ta spokojnie usiadła obok, po lewej stronie. Yasuro jak i reszta klasy wzięła się do roboty. Ja zrobiłem te zadania już wcześniej. Zobaczymy, czy coś powie. Wyjęła swoje rzeczy i otworzyła zeszyt.

- Em... Taisho? - szepnęła bez ogródek.
- Co? - mój głos sam odpowiedział życzliwie.

Podniosłem głowę i spojrzałem prosto w jej oczy. Ona zrobiła to samo, swoje otwierając nieco szerzej. Po chwili życzliwie się uśmiechnęła.

- Pożyczysz mi książkę? Bo jak na razie mam tylko zeszyt...
- Nie ma sprawy.

Jakoś... Wzbudza we mnie sympatię i zainteresowanie. Tak... Widzę, że jest inna. Dziękuję! Na prawdę dziękuję, że to nie jest kolejna lafirynda. 
Przesunąłem podręcznik na środek.

- A ty nie robisz? - zapytała wyciągając z piórnika długopis.
- Już zrobiłem. - odpowiedziałem spokojnie, a moje kąciki ust uniosły się nieco w górę.

Dobrze, że nie dostałem wyszczerza, który umie wzbudzić we mnie tylko Yasuro. 

- Ahaaa... - zaczęła robić ćwiczenia.

Odwróciłem się w prawo. Mój aniołek spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. On to wie jak człowieka doprowadzić do wielkiej radości. Znowu to uczucie... Nie mam na nic siły, czuję się taki słaby, a temperatura ciała przekracza chyba 50 stopni. Westchnąłem cicho odczuwając wielką ulgę.

- A nie mówiłem? - szepnął przechylając się w moją stronę.
- To jest chyba cud.
- A cuda się zdarzają. - zaśmiał się cicho.
- W końcu. - pokazałem swoje perełki.

Powróciliśmy do poprzedniej pozycji i skupiliśmy się na tym, co mówił nauczyciel. Nawet nauka przychodzi mi z łatwością. Żeby tylko było tak zawsze...
Lekcja minęła bez większych zmian. No nareszcie! Ile można siedzieć, patrzyć się na Yasuro i w ogóle z nim nie pogadać? Wszyscy zaczęli się powoli pakować i jeden za drugim wychodzić z klasy.
Zapinając zamek plecaka miałem już zamiar stanąć obok swojego aniołka, gdyby nie pewna osoba.

- Taisho, książka. - uśmiechnęła się życzliwie i wręczyła mi ową rzecz.
- Ta, dzięki. - odwzajemniłem uśmiech i chowając podręcznik pod pachę odwróciłem się do Higoshiego. 
- No Taisho, jakiś ty pilny! - zażartował - Normalnie nie można oderwać cię od książek!
- I bardzo dobrze! - usłyszeliśmy żartobliwy głos nauczyciela.

Obydwoje z nową zaśmialiśmy się głośno.

- Yasuro. - posłał jej swój firmowy uśmiech i wyciągnął rękę.
- Akane, ale to już pewnie wiesz. - uścisnęła ją.

Gdyby była to inna osoba, rozerwałbym ją na strzępy, ale ona... Nie wzbudza we mnie wrogości. Nawet nie jestem zły, że aniołek się do niej uśmiecha. To jest wspaniały dzień. 
Westchnąłem i tracąc siły oparłem się o ławkę.

- A co się jemu stało? - zapytała ciekawa.
- Spadł mu wielki głaz z serca, to wszystko. - zaśmiał się cicho.
- Yasuro. To normalnie Mount Everest! - wzruszyłem ramionami i stanąłem obok niego.  Pokiwał zabawnie głową - No to idziemy! - podniosłem rękę do góry, jakbym prowadził na wojnę jakąś armię i ruszyłem przed siebie.

Przy Akane czuję się tak jakoś swobodnie... Nie potrafię tego określić i dokładnie wytłumaczyć, ale jest mi dobrze. Nie muszę niczego udawać. 

- Tak! - krzyknął i w moje ślady uniósł rękę - Idziemy! - szedł już obok mnie.

Brązowowłosa nie musiała długo czekać. Podbiegła do nas i podążała u mojego boku. Kurde, wysoka jest. Troszkę niższa od Yasuro, a on ma chyba... Tak, ma 178cm.
Wyszliśmy z klasy i usadowiliśmy się na ławce od następnego, męczącego pomieszczenia.

***

Muszę powiedzieć, że w stosunku do nas jest bardzo otwarta. Może i nie tylko do nas... Widać, że wszyscy ją polubili... Ma w sobie to coś. Po prostu dziewczyna ideał. Da się porozmawiać, jest pomocna, NORMALNIE się ubiera - według mnie nie zwyczajnie, bo pospolitusem nie jest, tak samo jak i 'seksi' - umie się zachować, a co najważniejsze nie piszczy i nie ma głupkowatego zachowania, idealna dziewczyna! Do tego jej wygląd... Szczupła i wesoła. Ma dużo, brązowe oczy... Heh. Gdybym nie kochał Yasuro, pewnie bym się do niej kleił. Ale on... On jest niezastąpiony! Jego żywe, ciemnozielone oczy wprost emanują pięknem! Jego często lekko rozczochrane włosy dodają mu ciupkę drapieżności, a o uśmiechu to ja już nie wspomnę. Dosłownie zwala z nóg. Ona go nie zastąpi, bo aniołek jest dla mnie najcudowniejszym człowiekiem na świecie.
Wyszliśmy poza bramę.

- Yasuro, a może by tak Akane dać bilet? - stanąłem na chwilę.
- Czemu nie. - kolejny, powalający uśmiech. Że też go szczęka nie boli! Ruszyliśmy do domu.
- Ej, chłopaki! Chwila, poczekajcie! - odwróciliśmy się w stronę Akane, która biegła do nas niczym strzała.
- Ale ty szybko biegasz, kurde! Drugi Yasuro! - skomentowałem łapiąc się za głowę.
W odpowiedzi zobaczyłem dwa uśmiechy skierowane w moją stronę. Ciekawy widok.

- Akane... Nie idziesz do domu? - zapytał po chwili.
- No właśnie! Gdzie wy mieszkacie? Bo ja muszę iść na przystanek koło nowego, otwartego sklepu muzycznego. - wskazała nam kierunek, w którym mieliśmy iść - Ponieważ mieszkam na obrzeżach miasta.
- O, akurat idziemy w tamtą stronę. Mieszamy w tej dzielnicy za sklepem. - odpowiedziałem spokojnie.
- Na prawdę?! Ale szczęście. - podskoczyła.
- Idziesz z nami? - zaproponował Higoshi.
- Jeżeli nie macie nic przeciwko...
- No to idziemy, szkoda czasu. Taki piękny dziś dzień... - westchnąłem i uśmiechnięty zacząłem iść do przodu.

Tak samo jak w szkole, Yasuro szedł po mojej lewej stronie, a Akane po prawej. W ich towarzystwie czuję się bardzo szczęśliwy. Jak nigdy dotąd, moje życie zaczyna nabierać wspaniałych barw. 

- A właśnie! - zaczął chłopak zwracając się do piwnookiej - Masz jakieś plany na piątek?
- No właśnie. - dołączyłem się.
- Hmm... - patrząc na chodnik przyłożyła palec do ust - Nie! - rzekła szczęśliwa - A co? - spojrzała podejrzliwie.
- Kolega Yasuro dał nam trzy bilety na jego koncert. - zaakcentowałem pierwsze słowo.
- Tak, i mamy o jeden za dużo. - spojrzał na mnie z naganą - Chcesz iść z nami do klubu 'Moonrise'? - uśmiechnął się.
- No pewnie, z chęcią się przejdę, uwielbiam to miejsce! - krzyknęła z radości.
- To ile razy już tam byłaś, przecież... - zmarszczyłem brwi.
- Mój kuzyn czasem tam gra. - przerwała mi odpowiadając na niezadane pytanie.
- Ale nie gra chyba w ten piątek, co? - nie mówcie mi, że jej kuzyn jest w kapeli Kaoru.
- Nie, aktualnie jest w innym kraju.
- No to idziesz z nami! - skwitował rozradowany Yasuro.
- No dobra, ale... - doszliśmy do przystanku - Na pewno nie chcecie dać biletu komuś innemu?
- A przestań! Zapraszamy, to korzystaj. - uśmiechnąłem się i wystawiłem język.
- Dzięki chłopaki! - ścisnęła nas obydwu stając na palcach. 
- Nie ma za co. - odpowiedzieliśmy w tym samym momencie, przez co nasza trójka zaczęła się głośno śmiać.

Ludzie patrzyli na nas to krzywo, to uśmiechnięci. A kij im w ...! I już. Tego dnia nic nie może zepsuć!

- To na razie! - rzuciła, kiedy zobaczyła nadjeżdżający autobus - Do jutra. - uśmiechnęła się po raz ostatni i wbiegła po schodkach do środka.

Odwzajemniając entuzjazm pomachaliśmy jej na pożegnanie.
Autobus zostawił po sobie smugę szarego dymu, a wiatr rozwiał nasze włosy. Dopiero teraz, jak grom z jasnego nieba doszło do mnie coś ważnego. Moje ciało całe skamieniało. A co jeżeli Yasuro zakocha się w Akane?!!!


9 komentarzy:

  1. -.- Jako zagorzała yaoistka nie lubię Akane....chyba,że znajdzie sobie dzieczynę ;P
    Kolejny cudowny part *_*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj yaoi'stko chyba bym, ją znienawidziła gdyby się któryś w niej zakochał zniszczyła by coś tak pięknego T-T

      Usuń
    2. Fakt. Niech będzie lesbą...

      Usuń
    3. może być normalna, ale a kysz od Yasuro albo Taisho. Ja tam ją nawet lubię, ale coś czuję, że namiesza xd ok idę czytać kolejne chaptery ;3

      Usuń
  2. Też jej nie lubie

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja polubiłam Akane... :) Wydaje się być miłą dziewczyną, z tego co myśli o niej Taisho to jej głos mieści się w normie decybeli jakie zniesie normalny człowiek... po prostu ją lubię, nie ważne czy bd miała chłopaka czy dziewczynę xD A nawet jakby któryś z chłopców jej się spodobał to chyba jest na tyle bystra że zauważy jak ci się na siebie patrzą i zrozumie ;) Ah, idę czytać kolejny rozdział :D Wybacz, że na tej stronie jeszcze nic nie komentowałam, ale tak się zaczytałam, że aż nie chciało mi się przerywać czytanie tak przyziemną czynnością jak pisanie komcia xD"

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mysle ze ona cos tam namiesza xd Ale mam nadzieje ze znajdzie sobie dziewczyne ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyczuwam zagrożenie w postaci Akane :/ Niby miła, niby fajna, ale ona coś zrobi! Ja to normalnie w kościach czuję!
    Apel do Akane
    "Akane! Bardzo uprzejmie cię proszę, żebyś trzymała łapki z dala od chłopaków! Jeśli któregoś z nich w sobie rozkochasz, albo w jakiś magiczny sposób zniszczysz ten piękny związek, to ci oczy wydrapię!
    Ekhem.....Dziękuję za uwagę"
    No.. to tyle ode mnie :D

    ~Ariska~

    OdpowiedzUsuń
  6. Co, jak, gdzie, kiedy - praktycznie nie zwróciłam uwagi na Akane mimo iż to rozdział poświęcony bardziej tej dziewczynie x3

    OdpowiedzUsuń