8.06.2012

Rozdział 17

Właśnie weszliśmy do parku. Uwielbiam tędy chodzić. To miejsce przywołuje dużo miłych wspomnień, niekoniecznie związanych z Yasuro, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Ciepłe powietrze przyjemnie gładziło ludzką skórę, a wiatr, który lekko poruszał naszymi włosami doskonale dopasował się do aniołka. Z tym wyrazem twarzy wygląda przecudnie, ale... Dla mnie nie ważne co by ze sobą zrobił zawsze będzie najpiękniejszy. Czy to nie jest wspaniałe?
Podniosłem głowę, a mój wzrok utkwił w głębi błękitnego nieba.
Gdyby tak trzymać go za rękę i w spokoju podążać dalej nie zwracając uwagi na niepewność naszych uczuć... Ująć w dłonie jego twarz, delikatnie musnąć bladoróżowe usta, aby po chwili zasmakować ich w całości... Przytulić do siebie zgrabne ciałko, pogłaskać po głowie i uśmiechając się pójść dalej... Tak, to z pewnością moje największe marzenie.

- Właśnie. - mruknął i zatrzymawszy się pod drzewem zaczął grzebać w plecaku. 
- Hmm? - stanąłem obok niego nadal nie wyjmując rąk z kieszeni spodni. Mamy jeszcze dwadzieścia minut do zajęć, a do szkoły pięć. Gdyby tak usiąść na ławce, objąć go czule... Moja twarz na nowo stała się pogodna jak nigdy dotąd - Czego ty tam szukasz...? - zainteresowany pochyliłem się w prawą stronę.
- Jest! - jednym pociągnięciem ręki wyjął iPod'a. Wyprostowałem się, a on wstał na równe nogi - Trzymaj. - uśmiechając się podał mi dwie słuchawki. Bez żadnego pytania ani protestu przyjąłem je i wsadziłem do uszu - Posłuchaj tego. To jest najlepsza piosenka jaką kiedykolwiek słyszałem. Strasznie wpada w ucho. - zaczął jeździć palcami po ekranie, a ja przygryzając lekko wargę grzecznie czekałem na muzykę. 

Po chwili ze wszystkich stron napływała do moich uszu. Muszę przyznać, że jest niezła. Spojrzałem na chłopaka, który z delikatnie wygiętymi ustami czekał na moją reakcję, kurczowo trzymając odtwarzacz. 
Tekst piosenki... Nawet interesujący. I te gitary... Cudo, już mi się podoba.
Posłałem mu delikatny uśmiech, kiedy nagle usłyszałem cztery słowa, które dogłębnie trafiły do mojego serca. Przypomniała mi się sytuacja z przed kilku dni, kiedy usłyszał jak śpiewałem. Otworzyłem szeroko oczy, a po ciele rozeszła się fala gorąca. Widząc moją reakcję pokazał swoje perełki, najwidoczniej rozumując, że piosenka bardzo mi się podoba. Wręcz przeciwnie. Te słowa... Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, jakby moja dusza sama tak wołała. Rany... Przy nim na prawdę wszystko może się zdarzyć. 
Opuściłem głowę, a do serca przyłożyłem prawą dłoń, nieznacznie zaciskając ją na materiale. Wyjąłem słuchawki i westchnąłem z ulgą. 

- Yasuro, ta piosenka jest boska. 
- A nie mówiłem? - zakręcił się wkoło - No dobra, chodźmy. - roześmiany ruszył przodem. 

Takiego Yasuro kocham najbardziej. Szczere gesty, słowa, lekkość ruchów i ta niezwykła nieobliczalność... To właśnie w nim kocham. 
Jak ostatni ślimak zacząłem iść do szkoły. Przy nim nigdzie mi się nie spieszy. Ledwo zdążyliśmy wyjść z parku, a ta piosenka ciągle mnie prześladowała. Zamknąłem oczy i cicho zaśpiewałem. 

- I sing for you... - mój głos był w stu procentach przepełniony prawdziwym uczuciem do mojego aniołka. 

Po chwili usłyszałem dalszy tekst piosenki, przez co spojrzałem na niego zdziwiony. 

- Sha la la... - lekki i zwiewny... 

Nigdy nie pomyślałbym, że jego głos może tak zabrzmieć. Rześko, ulotnie... Jak wspaniała, nieuchwytna chwila... Poczułem uścisk w sercu i to błogie uczucie...

- I sing for you... - powtórzyłem, patrząc w jego oczy.
- Sha la la... - przymknął powieki i zabawnie pokręcił palcem.
- Hej, chłopaki! A co wy tam sobie tak wesoło podśpiewujecie? - usłyszeliśmy dziewczęcy głos dobiegający z prawej strony. 

Natychmiast tak szybko, jak ponownie na siebie spojrzeliśmy, zarumienieni odwróciliśmy wzrok. 
To było dziwne... Poczułem... Może w inny sposób, ale czułem to, co powiedział Hiro. W najbardziej niespodziewanej chwili to zobaczę... Czy on cholera zawsze musi mieć rację?! Ale nie... To jeszcze nie to... Jednak... Śpiewałem tak jak czułem i nie mogłem tego powstrzymać. Aż cholera! Jak to musiało wyglądać! Aaaa! Kiedyś wpędzę się do grobu!
Akane natychmiast do nas podbiegła.

- Noo... Co z wami? - objęła nas i uśmiechnęła. Obydwoje patrzyliśmy na nią jak małe, obrażone dzieci - Jeny... - westchnęła i oddaliła się o krok. 
- Co tu robisz tak wcześnie? - jak zawsze Yasuro, rozpromieniony do granic możliwości zaczął rozmowę.
- Już mówiłam. - wyprostowała się i uniosła do góry palec - Mieszkam na obrzeżu miasta, więc muszę być nieco wcześniej aby się nie spóźnić. A wy co takie ranne ptaszki? - spojrzała na moją nadal obrażoną minę.
- Ehh... - podrapał się po głowie - Nie lubimy się spieszyć. - wystawił jej język.
- Rany, Taisho.. - jęknęła udając zrozpaczenie - Bo pomyślę, że mam ci kupić lizaki. - uśmiechnąłem się przebiegle - No dobra. - rzekła dumnie - Jutro ci przyniosę i...
- Spadaj. - obróciłem się na pięcie udając jeszcze większego focha.
- No i widzisz co my z nim mamy, Yasuro? - upadła na kolana i zaczęła teatralnie rozpaczać - Ranisz moje uczucia.!
- Dobra, dobra. - postanowiłem to zakończyć. W końcu musimy iść do szkoły - Chodź, bo zranimy nauczycieli. - podałem jej rękę.
- Taa... - westchnęła i z moją pomocą wstała z ziemi. 
- Yasuro, ile mamy czasu? - zapytałem, a reszta zaczęła iść jak zwykle, po moich obu stronach. 
- Jakieś... Dziesięć minut ?
- Nosz cholera! A już myślałem, że będę mógł iść w ślimaczym tempie... Teraz muszę wysilić swoje mięśnie... - marudziłem.
- A masz tam w ogóle jakieś? - dotknął palcem mojego brzucha.
- No a jak! - wypiąłem dumnie pierś.
- Pomyśl tak. - spojrzeliśmy na Akane - Czym więcej kroków, tym mniejsza waga.!
- I mniejszy tłuszczyk. - dogryzłem jej mrużąc oczy i szczerząc się dumnie. 
- Oż ty jeden, zaraz ci...!

Zatrzymał ją Yasuro, zagradzając sobą moje ciało. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Czy to możliwe, że ja, Taisho Sasaki znalazłem prawdziwych przyjaciół? Tak... Wszystko może się zdarzyć...

***

- Ej? - szliśmy korytarzem w stronę sali.
- Co? - zapytał.
- A może moglibyśmy spotykać się rano, tak jak dzisiaj? - uśmiechnęła się.
- Jasne, czemu nie. - posłałem jej życzliwy uśmiech, przez co chwilę miałem wrażenie, jakby nieznacznie się zarumieniła.

Usiedliśmy na ławce i czekaliśmy na gegrę.
Super. Nie ma to jak zacząć od lekcji, na której Eizo ciągle się na mnie gapi. Ehh... Czemu ja? Przecież mam dziwne, odstraszające oczy... Heh. Tak mi kiedyś powiedział jakiś dzieciak. Od tamtego czasu ich nie lubię. Wiem, może i dziecinne, ale czy normalny człowiek ma strasznie jasne, krystalicznie niebieskie, sprawiające wrażenie lodowych, tęczówki?

- Taisho, chodź, już lekcja. - Yasuro poklepał mnie po ramieniu.
- Co?! - wybuchnąłem wstając natychmiast.
- Obudź się, Taisho.! - zabawnie zaakcentował moje imię, jak mały, słodki dzieciak.

Wszedłem do klasy.
Jego zachowanie jest jedną wielką niewiadomą. Kiedy czuję, że go rozumiem i wiem co zrobi, niespodziewanie mnie zaskakuje. Tak jak wtedy. Przed jego domem. Ten pocałunek... Czasami odnoszę wrażenie, jakby był snem. To bylo dopiero nieobliczalne. Kocham go, no po prostu kocham!
No i proszę, szanowny Eizo wlazł do klasy.

- Witam wszystkich. - przemówił i posłał klasie powalający uśmiech.

Znowu to samo. Ciche westchnienia, szepty... Heh, można się przyzwyczaić.
Uśmiechnąłem się łagodnie, po czym oparłem głowę na lewej dłoni.
Jednak dzięki temu powstaje niesamowita, miła atmosfera. 
Spojrzałem na Eizo, który już zdążył powiedzieć co mamy robić. Wszyscy wzięli się do pracy, tylko ja rozmarzony siedziałem w ławce. Posłał mi delikatny, dość tajemniczy jak na niego uśmiech. Mimo woli, odwzajemniłem go i zacząłem pisać. To nie było sztuczne, ani na pokaz... Czy... On jest w stosunku do mnie zupełnie szczery? Nie wiem. 
Dlaczego ostatnio wszyscy są tacy mili?
Dziwne... Spojrzałem na dzieciaki, które jak zwykle od rana bawią się na podwórku. Moje usta uniosły się w górę, a ja zamknąłem oczy.
Ta piosenka... Co takiego w sobie ma...?

I sing for you...


6 komentarzy:

  1. Rozmarzyłam się. Ten rozdział był taki,taki, no nie wiem,niby nic takiego się nie działo,ale bardzo mnie poruszył,wpadłam w małą nostalgię i zadumę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. tak jak wyżeej, ja tez się rozmarzyłam przy tym rozdziale... jak i przy kilku pooprzednich xD "I sing for you.." ja już normalnie jak to czytam to słyszę melodie, nie wiem jaką, wiem że swoją własną... mam tylko nadzieję, że odwzajemnienie uśmiechu nauczycielowie nie przyiesie żadnych nieporozumień itp. ... ? zobaczymy, czytam dalej! no i tradycyjnie, gomen ne - pisze szybko i nadal mi się klawisze rozmazują xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Też kiedyś miałam taką piosenkę którą uwielbiałam a teraz mi się znudziła. A tak wgl. wiem ze pisze to pod prawie każdym opowiadaniu ale.. Wspaniałe *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. www.youtube.com/watch?v=laCgeQBxAnw Sha la laaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. "Sha la la" XD nie wyobrażam sobie tej piosenki...
    "I sind for you..
    Sha la la
    I sing for you..
    Sha la la"
    Jeśli naprawdę jest taka piosenka, to proszę zostaw mi link w odp. Ok??
    Nie lubię Eizo...., on mnie przeraża....
    A rozdział jak zawsze bomba.

    ~Ariska~

    OdpowiedzUsuń