8.06.2012

Rozdział 18

Minuta za minutą. Sekunda za sekundą. Wskazówka za wskazówką. Niezmierna cisza... Kocham takie lekcje. Wszyscy przewracają kartki, bazgrzą w zeszytach, inni już skończyli i rozglądają się po klasie lub po prostu odpoczywają. Ja oczywiście należałem do tej ostatniej grupy. Muszę przyznać, że strasznie dużo się nauczyłem. A dlaczego ? Dzięki mojemu kochanemu aniołkowi, który właśnie...
Odwróciłem się w jego stronę i oparłem brodę o nadgarstek. Spojrzał na mnie i słodko się uśmiechnął. Chciałem coś powiedzieć, kiedy ktoś nagle mnie ubiegł. 

- Psst, Yasuro. - chłopak odwrócił się w stronę kolegi - Pożyczysz mi długopis ?
- Jasne, poczekaj. - brązowowłosy zaczął grzebać w piórniku - Trzymaj. 
- Dzięki. - Takeshi posłał mu dziwny uśmiech.

Normalny, ale w moich oczach dziwny. Taki, jakiego nie ma prawa mu pokazywać. 
Zmrużyłem powieki, a moja twarz przybrała wyraz zaciętości. Teraz jestem pewny, że sobie tego nie wymyśliłem. Już od jakiegoś czasu Takeshi spogląda na Yasuro, wodzi za nim wzrokiem i jest cholernie uprzejmy. To mnie denerwuje, ale spokojnie... Nie popadajmy w paranoję... Właśnie.
Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech, po czym spojrzałem na Eizo, który musiał zrobić akurat to samo. Zdesperowany jak i zdenerwowany, nieznacznie się zarumieniwszy, nadymając policzki odwróciłem głowę w drugą stronę. Usłyszałem jego cichy chichot. 

- Słuchajcie. - powiedział nieco rozbawiony - Zapomniałem wam powiedzieć. W szkole organizowane jest kółko teatralne, które pozwoliłem sobie założyć. Trochę tutaj nudno, więc czas to zmienić. - widać było, że połowa klasy była zachwycona. Mnie to zbytnio nie ruszało. - Jako, że jestem przewodniczącym liczę na waszą pomoc. Oczywiście nie biorę nikogo na siłę, ale miło by było, jakby ktoś się zgłosił. - oparł się o biurko. Normalnie wiem, że zaraz coś zrobi - Bo wiecie... Nie chcę być już samotny, a teatr to coś, co kocham... - udał, że płacze, a dziewczynom zmiękły serca. A nie mówiłem, że coś zrobi? - No dobra. - klasnął w dłonie - To kto chciałby się zapisać? 

Cała klasa podniosła ręce, tylko moja nie drgnęła o milimetr. Kątem oka widziałem, jak Yasuro natarczywie na mnie patrzy, a Eizo zaraz pójdzie w jego ślady. Nosz kurczę... Nie chce mi się, ale co... Mam taki sam siedzieć? Z resztą...Mój aniołek będzie zadowolony... Kuso! 
Waląc głową o blat ławki pogodziłem się z przegraną i podniosłem rękę. Spojrzałem na Yasuro, który już pokazał swoje perełki, a potem na Eizo, który zrobił to samo. Jak bracia, normalnie jak bracia...

- No to widzę, że będzie wspaniale. - rzucił wyciągając jakieś papiery - Napiszcie tutaj swoje imiona i za godzinę widzimy się w sali numer 35. Jesteście zwolnieni z lekcji. - po klasie rozległ się cichy pisk. 

Dziewczyny jak opętane podleciały do Eizo, aby podpisać papiery. Jedyna, na szczęście i dzięki Bogu normalna podeszła do mnie i Higoshiego.

- Taisho, a coś ty był taki niezdecydowany? - usiadła na mojej ławce. Skrzywiłem się.
- A jak myślisz? - mruknąłem - I gdzie ja się zapisałem? - pokręciłem głową - Przecież nie lubię występować, a tym bardziej pokazywać swoją twarz. - zacząłem udawać rozpacz.
- No to masz rację, po co się pchałeś? - zaśmiała się i zaczęła kołysać nogami.
- Ten potwór mnie do tego zmusił! - wskazałem na aniołka, a on się uśmiechnął.
- No to dobrze zrobił. - oboje wyszczerzyli się do siebie i krótko zaśmiali. 

No... Też mi aniołek. Niby niewinny, a teraz będę musiał chodzić na to kółko. No nic, przynajmniej częściej go zobaczę... Mój aniołek... Ale tak na poważnie, to co ja mam tam robić? Od sceny trzymam się z daleka, po co się pchać? Nie jestem jakimś ważniakiem, ale zawsze kiedy byłem mały, wszyscy męczyli mnie po występach. Koszmar. Zdjęcia, 'autografy', uścisk... Piekło. Nie lubię tego. Może będzie jakaś inna rola? Zobaczy się, nie będę narzekał. 
Akane zeskoczyła na ziemię i poszła się zapisać. Przekręciłem się na krześle w stronę Yasuro. 

- No to co, idziemy? - stał już na dwóch nogach i nim zdążyłem coś powiedzieć pociągnął mnie za lewy nadgarstek.

Cicho syknąłem i zaciskając powieki cofnąłem się w tył, obejmując dłonią bolącą kończynę. Kurde, nie wiedziałem, że aż tak będzie boleć.

- A mówiłeś, że nic ci nie jest! - zakładając rękę na rękę zrąbał mnie równo. Po wysłuchaniu jego wywodu i rad dotyczących dbania o to, aby stłuczenie przeszło szybciej, poczułem się lepiej. Aż tak się o mnie martwi? - I na koniec. - jego głos momentalnie złagodniał - Przepraszam, to moja wina. 
- Przestań. Już mówiłem, to nic wielkiego. - uśmiechnąłem się łagodnie. 
- No dobra, dobra. - biorąc w dłonie mój nadgarstek pogłaskał go i razem poszliśmy do Eizo.

Po załatwieniu wszystkich spraw wyszliśmy na przerwę. 

- Chłopaki, będzie fajnie! - Akane już się napaliła. Widać było, że kocha takie rzeczy - Wyobraźcie to sobie! Eizo trafił z tym kółkiem w dziesiątkę. Widzieliście ilu tam było zapisanych ludzi?!
- Noo... A do tego mamy świetny sprzęt, a sala nr 35 jest strasznie wielka, jak gimnastyczna.! Słyszałem, że kiedyś było w niej kółko teatralne, więc na pewno zostało tam dużo rzeczy.
- Ehh... - tylko tyle z siebie wydobyłem - I kim mam niby być? Występował nie będę.
- Na pewno coś się znajdzie. - delikatnie położył rękę na moim ramieniu.

Kolejny raz przyjemne ciepło zawładnęło moim ciałem i wszystko miałem jak z waty.

- No, chodźcie. Ostatnia lekcja i zobaczymy co tam przygotował Eizo. - nauczyciel już otworzył klasę. 

Dziewczyna wstała i ruszyła przed siebie. Idąc w jej ślady zrobiłem to samo, ale lekko się zachwiałem. Jedną ręką złapałem głowę i uspokoiłem się.

- Taisho, coś się stało? - zapytał zatroskany.
- Już przeszło. - odpowiedziałem i weszliśmy do klasy.

***

- Sala nr 35, to tutaj. - Higoshi spojrzał na boki - Nikogo nie ma ?
- Nie wiem. - wzruszyłem ramionami i razem z Akane spojrzeliśmy w bok.
- Ooo, jesteście. - Eizo wybiegł zza rogu - No chodźcie, chodźcie, co tak stoicie? - wepchnął nas do środka.

To co zobaczyłem strasznie mnie zszokowało. Zapamiętałem tę salę jako wielką rupieciarnię i siedlisko kurzu, a tutaj proszę! Wszystko posprzątane, instrumenty wyjęte, nowe ławki, krzesła, kartony ze sprzętem lub strojami. Zupełnie inne pomieszczenie, a ile tutaj miejsca ! 
Weszliśmy głębiej.
Myślalem, że będzie więcej ludzi, ale i tak nie narzekam na liczbę. Jest nas może 45? Kurczę, wszyscy rozmawiają, śmieją się, a ten imbecyl Takeshi biega z jakimś kapeluszem na łbie. Yumi i Kio oglądają jakieś ozdoby oraz dekoracje. W ogóle to pomieszczenie jest bardzo ładne. Kolor ścian na szczęście normalny, nie drażniący oczu - jasno czerwony. 

- Chodźcie za mną. - machnął ręką.

Usiedliśmy na jakiejś ławce.

- No dobra. - białowłosy chwycił notes i długopis - To co chcecie robić?
- Na pewno nie grać. - westchnąłem.
- To po co tu przyszedłeś? - uniósł brwi.
- Ehh, niech pan lepiej nie pyta... Przecież na nic się tutaj nie przydam.
- Na pewno coś dla ciebie znajdziemy... A wy? - zapytał Higoshiego i Akane.

Nagle usłyszałem jakieś amatorskie dźwięki gitary. Jednej, drugiej, trzeciej. Perkusja dała o sobie znać, ale to mnie nie obchodzi. Sam gram na gitarze, więc gdzie mi do perkusji? 
Wstałem z ławki i zacząłem iść w stronę muzyki. Rozumiem, że można nie być zgranym i w ogóle, ale oni nawet tego... No... Nie podoba mi się.
Yarotouichi spojrzał na mnie zdziwiony i obserwował cel mojej wędrówki. Zobaczyłem trzech chłopaków, którzy jak zdążyłem zauważyć ćwiczyli utwory na przedstawienie. Bardzo mi się podobają, ale trzeba umieć je zagrać... Z życiem... 
Nawet nie zauważyłem, że obok mnie stanął Eizo. Podszedłem do jednego chłopaka. 

- Słuchaj. Jak grasz pojedyncze dźwięki, to przytrzymaj dłużej strunę, bo wychodzi z tego coś podobnego do jąkania. Ty. - wskazałem na drugiego - Gdzie się tak spieszysz?! Spokojnie, nuty nie uciekną. Mniej drapieżnie, bo tutaj to nie pasuje. - spojrzałem na trzeciego - Z kolei ty mylisz dźwięki! Grasz o pół tonu niżej, przez to interwały ze sobą nie współgrają i wychodzi z tego muzyka jak do jakiegoś horroru. - wszyscy, którzy na czymś grali patrzyli na mnie oczami jak pięciozłotówki. Kurde, ale mnie napadło. Normalnie muszę to wszystko poprawić - Nie chciałbym się wtrącać, - zwróciłem się do kolesia, który był odpowiedzialny za puszczanie podkładu i głośność instrumentów - Ale za szybko wstawiasz podkład, a on, - wskazałem na gitarzystę - Ma za głośną gitarę! Z resztą powinieneś wybrać trochę inne efekty, bo te trochę psują łagodną melodię. - ochłonąłem i dopiero zrozumiałem jak zacząłem się wymądrzać - To znaczy... - podrapałem się po głowie - Zrobicie jak chcecie, ja tylko powiedziałem to co słyszę... - Ehh, jak głupio...
- Taisho! - usłyszałem głos Eizo - i ty mówisz, że nie ma dla ciebie żadnego zadania?
- Noo...
- Chłopaki, spróbujcie zrobić tak jak powiedział. - zarządził, a tamci zgodnie kiwnęli głowami.

Teraz mogłem usłyszeć dobre nuty i łagodną melodię. Hmm... Ciekawe do jakiego to przedstawienia... Nie powiem, bardzo dobrze im idzie, szczególnie, że dopiero dzisiaj zaczęli grać. Jakby dopracować to i owo, zmienić kilka rzeczy, będzie wspaniale.

- Świetnie! - krzyknął zachwycony Yasuro.
- On ma rację. - potwierdził jeden z gitarzystów.

Wszyscy obecni byli zadowoleni, a rozpromieniony Eizo podał mi dłoń.

- No to będziesz odpowiedzialny za naszą muzykę. - otworzyłem szeroko oczy - Zgadzacie się chłopaki? - zapytał.
- No jasne! - krzyknęli przyjaźnie.
- No dobra... - niepewnie podałem mu rękę.
- A nie mówiłam, że coś znajdziesz? - Akane klepnęła mnie w ramię.
- A ty? Co będziesz robiła? - zapytałem nie odwracając głowy, ponieważ brodę oparła na moim barku. 
- Jestem odpowiedzialna za dekoracje i wystrój, kocham to! - podskoczyła i stanęła naprzeciwko mnie.
- Yasuro? - spytałem.
- Ja jestem szefem kostiumów. Mam projektować i załatwiać różne stroje. 
- Czyli... Wychodzi na to, że nikt z nas nie występuje?
- No. - Watanabe będąc w pełni szczęścia, okręcała się wkoło i skakała po sali za naszymi plecami. 
- Akane, chodź tutaj. - Eizo zwołał naszą trójkę - Macie terminy spotkań i w razie co mój numer telefonu. Życzę powodzenia, liczę na was. - puścił nam oczko i podszedł do kółka uczniów, którzy trzymali w rękach prawdopodobnie karteczki z rolami. 
- Może nie będzie aż tak źle? - zamyśliłem się.
- Chłopaki, to będzie świetna zabawa. - uwiesiła się na naszych ramionach.
- Taa... Tylko żeby Taisho przemógł swoje lenistwo. - spojrzał na mnie zabawnie mrużąc oczy.
- Jak zrobisz mi wafle, to nie ma sprawy. - wzniosłem ręce ku górze.
- Ooo, nie ma tak dobrze. - zaśmiał się i ruszył w stronę zaplecza z kostiumami.
- No, ale prooooooszę cię... Nie zrobisz tego dla przyjaciela? - szedłem tyłem, patrząc w jego nieziemsko zielone oczy.
- Nie wiem, nie wiem... - widząc moją minę zaczął się głośno śmiać - A idź! Zrobię, ty pijawko. - machnął ręką i uciekł na zaplecze.
- Kurde, jak on szybko biega. - powiedziałem do Akane i zgodnie pobiegliśmy za nim.

Śmiech... 


4 komentarze:

  1. Hue hue hue... tak pisać, mieć taką wyobraźnię. Czytam to i sama mam ochotę coś skrobnąć ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. i znowu moje wafle! znów jestem głodna ><" no ale cieszę się, że dla kazdego coś się znalazło i nikt nie został z niczym :D no i fajnie, że wszyscy zauważyli, że Taisho ma talent :D jakoś od początku gnębiła mnie sprawa tego, że nikt prócz aniołka :D nie wie jak ten zna się na muzyce xD

    OdpowiedzUsuń
  3. O mały włos bym zapomniała o komentarzu...Jakiś taki krótki ten rozdział..., albo mi się tak dobrze czytało...
    No.. ten... nie wiem co napisać...., no.. to chyba na tyle... nie mówię, że jest ekstra, bo to jest oczywiste...

    ~Aroska~

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupię sobie jutro wafle ;-;

    OdpowiedzUsuń