8.06.2012

Rozdział 28

Muszę przyznać, że przy tej dwójce czuję się wspaniale i bardziej otwieram na ludzi. Zawsze wolałem spędzać czas samotnie, z nikim nie rozmawiając, ale Yasuro pokazał mi tę drugą stronę. Sprawił, że uzależniłem się od niego w ogromnym stopniu, przez co nie wyobrażam sobie braku jego obecności czy głosu przez choćby nawet jeden dzień. Jestem strasznie ciekawy co zgotuje nam Kaoru, o ile w ogóle ma taki zamiar. Ludzie ponoć się zmieniają, ale w jego nagłą, głęboką przemianę tak łatwo nie uwierzę. I co z Akane? Jeśli będzie trzeba, wszyściutko zobaczy... Cholera, zapomniałem o tym.

Skręciliśmy w jedną z głównych ulic, a naszym oczom ukazał się duży, łagodnie świecący szyld 'Moonrise'. Od razu iskierka zdenerwowania pozwoliła sobie na krótką wizytę w każdej komóreczce mojego ciała. Odwróciłem się do chłopaka, a on korzystając z tego, iż Akane maszerowała spory kawałek przed nami, szepnął cichutko.

- Ale pamiętasz, że w razie co... - zarumienił się i nieco spuścił głowę, obserwując mnie spod grzywki - No wiesz...
- Pamiętam, nie musisz się o to bać. - posłałem mu pokrzepiający uśmiech. Matko, jak ja kocham jego różowe policzki... - Ale co z Akane?
- O cholera. - stanął wyprostowany, prawdopodobnie czując zimny dreszcz - Zapomniałem! - krzyknął, a jego tęczówki wyrażały zakłopotanie.
- No nic, w ostateczności chyba zrozumie. - klepiąc go po ramieniu odważnie postawiłem krok do przodu.

Uznałem, że można jej zaufać. Przecież jest inna od wszystkich, których znam, więc na pewno to zrozumie, szczególnie, że tak na prawdę ze sobą nie jesteśmy... A szkoda...

- No, chłopaki! - zatrzymała się przed dużym wejściem - Możecie dać bilety temu miłemu panu. - wskazała na o dziwo normalnego mężczyznę, nie żadnego ABS-a, ubranego w czarny komplet.
- Już, już... - Higoshi zaczął ugniatać kieszeń.

Bez problemu dostaliśmy się do środka i z ociąganiem stąpaliśmy głębiej. Nikt nie spodziewał się takiego klimatu...
Po naszej prawej stronie stały ciemnobrązowe stoliki, a kawałek dalej dość obszerny bar, w którym z pewnością niczego nigdy nie zabraknie. Po lewej otaczały nas liczne, jakby prywatne zakątki, poprzedzielane wysokimi wazonami lub kwiatami, co dawało pełną intymność i swobodę rozmowy. Kanapy koloru sadzy angielskiej perfekcyjnie kontrastowały ze stalowymi ścianami. Mogłoby się wydawać, iż barwy są zbyt ciemne, jednak idealnie dobrane oświetlenie rozwiązywało niezaistniały problem. Na samym końcu pomieszczenia znajdowała się dosyć spora scena, na której aktualnie grał jakiś nieznany mojej osobie zespół.

Zbliżyliśmy się do jednego stolika, znajdującego się nie za blisko wybiegu, po czym spokojnie spoczęliśmy na narożnej sofie. Miły zapach, podobny do owocowego unosił się w powietrzu uspokajając człowieka. Akane usiadła obok mojego lewego boku, a Yasuro naprzeciwko, wręcz idealnie. Uśmiechnąłem się, pokazując mleczne zęby i westchnąłem głośno. 

- Kaoru nieźle się urządził, super miejsce. - podparłem na ręce swoją głowę, gdyż nagle wydała się niewiarygodnie ciężka.
- Masz rację. - dziewczyna odgarnęła do tyłu włosy - Kocham ten klub!
- Już od razu widać, że jest dla kulturalnych ludzi, no nie? - aniołek cały czas rozglądał się na boki, z fascynacją oglądając wszystko co napotkał na swojej drodze.
- Racja, nie sądzę aby przyjęli tutaj jakieś szumowiny, które chcą się tylko nieprzyzwoicie uchlać. - spojrzeliśmy na siebie, po czym wykrzywiliśmy usta.
- Ale wyglądacie. - zaśmiała się brązowooka, po chwili wskazując na gitarzystę zespołu - Nawet ładny. - spojrzeliśmy na nią wytrzeszczając oczy, na co roześmiała się głośniej - Żartuję! Oj, co ja bez was kiedyś robiłam! To wręcz niemożliwe. - poczochrała moje włosy, w zamian widząc nikły uśmiech. 
- Widzę, że dobrze się bawicie. - usłyszawszy niski głos natychmiast odwróciliśmy się w jego stronę - No, no, a ty jak się nazywasz? - mężczyzna podchodząc bliżej klapnął obok brązowowłosego.
- Akane. - odpowiedziała z entuzjazmem - A ty? Kim w ogóle jesteś? - razem z Higoshim westchnęliśmy, wygodniej usadawiając się na miękkim materiale mebla. 
- Yasuro ci nie powiedział?! - podniósł się z oburzeniem, jakby ktoś zapomniał o czymś ważnym, heh - Jestem członkiem zespołu, który zaprosił was na swój koncert. Kaoru Suichi. - posłał jej uwodzicielski uśmiech.
- W takim razie dziękuję. - zaśmiała się, a czarnowłosy spojrzał na zielonookiego, widząc jego spuszczoną głowę.
- A tobie co się stało, hmm? - lekko szturchnął go ramieniem.
- Nie, nic. - podnosząc łebek, usta wygiął w górę. 
- Uhm. - Kaoru uśmiechnął się czule, jednocześnie delikatnie przejeżdżając palcami po głowie chłopaka.

Mimowolnie na jego policzki wkradł się róż, co było trudno dostrzec, a że akurat każdy jego szczegół fascynował mnie i to bardzo, nie miałem z tym najmniejszego problemu. Wiem, że nic z tego nie będzie, ale nie mogę pozbyć się uczucia, które mówi mi, iż Suichi coś wywinie. To jest silniejsze ode mnie, jak taki instynkt. 
Patrzyłem na nich spod kosmyków, które tradycyjnie przysłaniały moje powieki. Po chwili westchnąłem i rozpogodziłem się.

- No to co tam zagrasz? W końcu jestem ciekawy co potrafisz. - zapytałem, stukając palcem o powierzchnię stołu, a pozostali zwrócili na niego uwagę, oczekując odpowiedzi. 
- Dobrze, że o tym mówisz, muszę lecieć! - jak oparzony pogrzał w stronę bocznych rusztowań. 
- Zabawny facet. - szatynka po raz kolejny dźwięcznie się zaśmiała.
- Bardzo. - przypomniało mi się kiedy pytał o stosunek. - Oj bardzo. - krótki śmiech rozweselił pozostałą dwójkę - No nie, Yasu?
- Ta... - odwrócił głowę patrząc na scenę, aby dziewczyna nie zauważyła jego licznych wypieków, jednak ja spokojnie mogłem się nimi delektować.
- Uwaga, wielki Kaoru wyjdzie zaraz na scenę. - skomentowałem widząc ludzi schodzących z podestu.
- O, chłopaki, trzeba coś zamówić, bo kelnerka idzie. - siedemnastolatka zaczęła czytać spis drinków jak i zwykłych napoi. 

Poszliśmy w jej ślady szybko odnajdując coś dla siebie. Nie miałem ochoty zamawiać alkoholu, dlatego poprosiłem o dużą, mrożoną herbatę. Yasuro zrobił to samo, przez co zdołowana Akane długo lamentując, że faceci, a nawet nie piją, wybrała jakiegoś słabego drinka. Kiedy młoda kobieta kulturalnie przyjmując zamówienie odeszła do baru, Watanabe oparła się o siedzenie.

- Jesteście beznadziejni i tyle. - rzuciła zakładając rękę na rękę.
- Nie chce mi się dzisiaj pić. - odrzekłem spokojnie.
- A ja muszę być trzeźwy. - westchnął chłopak.
- I jak się na was gniewać !

Dziewczyna po chwili ścisnęła nas i wesoło zaczęła komentować wystrój lokalu jak i panującą w nim muzykę. Za to ją lubię. Ma poczucie humoru, jest wyrozumiała, mówi wszystko otwarcie, a także nie ucieka przed trudnościami. 
Po kilku minutach, kiedy Kaoru wchodził na scenę przyniesiono nam napoje z dużą ilością lodowatych kostek. Yasuro zabawnie się wzdrygnął i zaczął wywód na temat zimnego picia. Ja w spokoju i z delikatnym uśmiechem patrzyłem na sprzeczającą się dwójkę. 
Na prawdę nie wiem co bym bez nich zrobił. Są wspaniali i jedyni w swoim rodzaju, a aniołek... Zupełnie nieprzewidywalny, posiadający pewnego rodzaju magię, która zaplątuje mnie w swoją sieć coraz bardziej...
Moje jakże przyjemne myśli i sprzeczki przyjaciół przerwał jakiś mężczyzna.

- Mogę sobie tutaj usiąść? - wskazał na miejsce obok mnie, bomba...
- Jasne. - mruknąłem z grzeczności i szturchając Akane łokciem przesunąłem się w bok. 

Nowy przybysz spokojnie zajął wyznaczone miejsce i uśmiechnął się do mnie. Miał ciemnoniebieskie włosy, które sięgały mu do szyi. Grzywka luźno opadała na czoło i tylko dwa pojedyncze kosmyki ciągnęły się z przodu, aż do klatki piersiowej. Dosyć ciekawa fryzura, jak i fioletowe oczy, a białe końcówki pasm włosów były starannie dobrane do ogólnego, ekstrawaganckiego wyglądu.

- Wielkie dzięki. Widziałem jak Kaoru z wami rozmawiał i domyśliłem się, że to wy jesteście tymi, których zaprosił. - odrzekł spokojnie, ale denerwowało mnie to, że cały czas lampił się  na mnie, a tylko od czasu do czasu i jakby z niechęcią na innych, znowu kończąc na mojej osobie. 
- Znasz go? - aniołek był zainteresowany nowym przybyszem.
- No jasne, jestem jego menadżerem. Nazywam się Haruki. - kolejna osoba, która się szczerzy, bosko...
- Menadżerem?! - bardzo się zdziwiłem.
- Naturalnie. - zaśmiał się, spoglądając na Akane - Kaoru zawsze ma takich ładnych znajomych... - westchnął, kontakt wzrokowy kończąc oczywiście na mnie. 
- Bez przesady... - odpowiedziałem obojętnie, zagłębiając się w jego tęczówkach.
- O, właśnie zaczyna grać. - słusznie zauważyła.
- Racja. Patrzcie i niech wam szczęki za bardzo nie opadną. - dwudziestoparolatek zachichotał, odwracając się do towarzyszy z zespołu. 
- Szczęki ? - pokręciłem ze zrezygnowaniem głową.

No tak, od razu padnę na kolana i będę jego zagorzałym fanem, ooo, to moje największe marzenie. Westchnąłem po raz kolejny i przedzierając się wzrokiem przez granatową czuprynę, czekałem na utwór. Yasuro i Watanabe również z zainteresowaniem spojrzeli w tamtym kierunku.
Początek... Świetnie grają, nie ma co, ale jakoś nie opadła mi szczęka. Wokalista miał bardzo kojący głos, perkusja nie za głośno... Ekstra. Dojrzałem zadowolenie i radość na twarzy brązowowłosego, przez co sam mimowolnie się uśmiechnąłem. Wziąłem w dłoń zimną szklankę i przyłożyłem do ust, pijąc znaczną część. Spokojnie ją dołożyłem i wbiłem wzrok w Kaoru. Nagle mężczyzna przestał śpiewać, a słyszalny był tylko dziki wrzask gitary. Zgrabne palce błyskawicznie łapały akordy, po chwili zatrzymując się na trzech strunach i szarpiąc je energicznie, wręcz skacząc opuszkami po progach, prześlizgnęły się nieco niżej. Zastraszająco diaboliczne tempo!

Aniołek otworzył szeroko oczy, a jego kąciki ust ze zdumienia powędrowały na dół, zaś szatynka swoje nieco uchyliła. Haruki rytmicznie kiwając głową, w pełnym uśmiechu przeżywał świetność kapeli. Ja zamarłem w bezruchu, szklankę trzymając bardzo mocno na wysokości torsu. Oczy o mało nie posypały się jak cukier, a usta nie zamknęły się w sobie. Przecież to... To niemożliwe! Ile on musiał grać?! Tylko trzy czy tam dwa lata różnicy i już takie postępy? Też tak będę umiał?!
Piosenka się skończyła, a zespół posłusznie zszedł ze sceny na chwilę przerwy. Fioletowooki odwrócił się w naszą stronę i wybuchnął śmiechem.

- Żebyście widzieli swoje miny! - walnął pięścią w stół.
- Ale czy to jest możliwe?! - Higoshi jako pierwszy ocknął się z olśnienia.
- No jasne. Widzę, że u was przeciwny efekt. Zamiast szczęki w dół, to wy je zasysacie. - pokręcił z rozbawienia głową.
- Taisho, ty też tak potrafisz? - chłopak zapytał nie dowierzając.
- Nie, jeszcze nie... - ledwo coś wydusiłem, odstawiając napój.
- No to Kaoru pokazał co potrafi... - skwitowała brązowooka, po czym napiła się drinka.
- Ale miny bezcenne. - westchnął mężczyzna.
- Nieźle, nieźle... - szepnął Yasuro, sięgając po herbatę. Pech chciał, że omsknęła mu się ręka i wylał trochę cieszy na swoją skórę - Nosz kurde! - natychmiast się podniósł i pokręcił dłonią - Zaraz przyjdę, idę to zmyć, żeby nic się nie kleiło. 

Automatycznie wyciągnąłem rękę, aby go zatrzymać, ale on był już daleko z przodu. W sumie... Dlaczego chciałem to zrobić? Zamknąłem usta i wzdychając oparłem się o miękki materiał sofy. Widziałem jak Haruki cały czas obserwuje moje poczynania. Coś mi nie pasowało. Czy ja mam jakąś obsesję?! Chyba coś sobie wmawiam kiedy ktoś się na mnie patrzy i tyle. Nie będę popadał w paranoję, bo zaczyna być na prawdę źle... Uh.
Nieco rozdrażniony, szybko dopiłem swój napój. Watanabe czytała jakiegoś sms-a, opierając palce o skroń. No i co ja wyrabiam? Denerwuję się bez powodu jak baba przed okresem. 
Niebieskowłosy również pochylił się do przodu. Poczułem, jak moja lewa ręka zaczyna lekko piec. No tak, z wrażenia użyłem za dużo siły, super...

- Coś się stało? Tak nagle zrobiłeś się jakiś zły...? - fioletowooki uważnie na mnie spojrzał. 
- Nie, wszystko w porządku. - wziąłem głębszy wdech, uspokajając się.

Tak, wszystko jest cudnie, oprócz tego, że mnie denerwuje. I co się martwi?! Oj, Taisho, jesteś przewrażliwiony na punkcie obserwatorów... Trzeba się uspokoić, bo inaczej osiwieję przed dwudziestką. 

5 komentarzy:

  1. Haah no nie mogę... Taisho ma aż takie powodzenie? No ładnie. Nauczyciel ;> Menadżer ;> coś mi się zdaje że Akane -.- no i 'aniołek' ^^...wuuhuuu,robi się ciekawie,bardzooo ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. 3:1 dla Taisho pod względem natrętnych adoratorów xD Ostatnio zdałam sobie sprawę, że w sporej części komentarzy mogłam źle pisać jego imię, ale nie jestem pewna czy na pewno O.o Nosz kurde wybrałaś takie które kojarzy mi się z "Taiho" i miesza mi się xD A co do tego rozdziału to bardziej popisowym by było gdyby Taisho postarał się bardziej nie okazywać swojej reakcji.. to by było bomba, a tak menager może potem chlapnąć przy Kaoru jak zareagowali na jego grę i może to wrednie wykorzystać ><"

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak baba przed okresem powiadasz? xD ~Aya

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz całkiem nieźle chociaż widać że nie masz wprawy. Ale spokojnie da się nadrobić braki z twoim talentem. Poczytaj kilka opowiadań autora silver a, np. Pierre i raimundo czy druga strona. Jedyna rzecz, której u ciebie po prostu nie mogę znieść to to nazywanie aniołkiem. Jest to tak ratujące, że parę razy zastanawiałam sie już czy nie przestać czytać tego bloga. No i kurdę, nikomu normalnemu od dotyku ukochanej osoby nie kręci sie w głowie i nogi się nie uginają. Robisz z głównego bohatera rozchwianego emocjonalnie zniewieściałego nastolatka. Ale opowiadanie całkiem całkiem.
    Pozdrawiam, Argo

    OdpowiedzUsuń
  5. Wyczuwam gwałty 8) a może Taisho uratuje aniołeczka z obleśnych łapsk Kaoru i bendo seksy (hyhyhy odezwał sie ukryty zboczenjec :3) albo chociaż kissy 0^0

    OdpowiedzUsuń