8.06.2012

Rozdział 29

Granatowowłosy wzruszył ramionami i zaciskając dłonie położył je na stole. Westchnął, po czym spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Akane dalej skrobała coś na klawiaturze, będąc tym absolutnie pochłonięta. Ciekawe czy coś się stało...

- Jak dobrze zrozumiałem, - mężczyzna zaczął rozmowę, tak na dobry początek nieco mnie irytując - grasz na gitarze?
- Oczywiście. - odpowiedziałem bez większych oporów, a co.
- To może chciałbyś kiedyś z nami zagrać? - zainteresowany przysunął się bliżej, na co od razu odsunąłem się w bok.
- Nie, dzięki. Gram dla siebie, nie dla sławy. - na pewno nie z nim, phy.

Kładąc dłonie wzdłuż ciała na mięciutkim materiale sofy, głową spocząłem na jej oparciu i westchnąwszy zamknąłem oczy. Nieco ściągnąłem brwi, będąc zirytowany faktem, iż Yasuro musiał pójść zostawiając mnie z tym psycholem. Dziewczyna nareszcie odłożyła telefon i odwróciła się do nas, uśmiechając szeroko.

- Przepraszam, ale mój głupi brat jak zwykle nie może sobie z czymś poradzić i zawraca mi głowę.
- Ooo tak, takie siostry to najcenniejszy skarb. Sam mam wspaniałą i za nic w świecie jej nie zamienię. - zaśmiał się, przechwytując rozmowę. 
- Ale czekaj, czekaj... Jak możesz być menadżerem Kaoru, skoro mówił, że gracie tylko od czasu do czasu dla samych siebie? - zadała ciekawe pytanie.
- Ano... Ktoś musi prowadzić ich za nos, no nie? - opierając się o drewniany blat, drugą rękę zsunął na moją. 

Myślałem, że to tylko na chwilkę, zwykłe omsknięcie, ale jak widać chce mnie nieźle wkurzyć. Spokojnie trzymał dłoń na mojej skórze, jakby było w tym coś normalnego. Miałem ochotę mocno ją pociągnąć i przypadkowo strzelić w policzek, ale nie będę robił takich rzeczy przy Akane, nie wypada, nie.? Poruszałem palcami, aby wolno je wyciągnąć, jednak Haruki znacznie ją docisnął, nie pozwalając na ich zabranie. 

W tym momencie miałem taką wielką ochotę rozszarpać go na kawałeczki, iż tylko chyba jakaś niewidzialna siła utrzymywała moje nerwy na wodzy. Na prawdę, niewiele brakuje. W ogóle co to ma być! Schizy schizami, ale miałem rację! Gapi się na mnie, a teraz przymila, dobrze zauważyłem.! Czyli Eizo też się do mnie klei?!!! Super... Nie, on chyba nie... Tak? Nie... Nie wiem! Łaaa! Teraz jestem zbyt wściekły, aby o tym myśleć. Nie ma to jak przyjść odpocząć. Ta, szczególnie przy takim człowieku... Czy tylko ja mam takiego pecha?
Uchyliłem powieki i posłałem mu mordercze spojrzenie. Wcale nie było mi  do śmiechu, czego nie mogę powiedzieć o nim. Wciąż zacieszał swoją twarz, jednak kiedy zobaczył moje spojrzenie od razu cofnął rękę, dziwiąc się nieco. Fuknąłem, otrzepując swoją koszulkę. Watanabe w ogóle się nie zorientowała, że coś takiego miało miejsce.

- Coś się stało Taisho? Wyglądasz na złego... - uśmiechnął się przebiegle, kołysząc palcami.
- Nie, skądże, trochę tu duszno. - zignorowałem jego zaczepki.
- Może masz gorączkę? - przyłożył dłoń do mojego czoła.
- Czuję się świetnie. - odrzekłem spokojnie, odpychając jego rękę.
- Nie no, luzik. - brązowooka zaśmiała się, widząc nasze ruchy - Zaraz znowu powinni grać. - napiła się trochę.
- Racja. - Haruki usiadł normalnie, jednak jego obślizgły wzrok nadal na mnie spoczywał.
- Heh. - mruknąłem, opierając się o stół.

Właśnie, gdzie jest Yasuro? Trochę go już nie ma... Nic się nie stało...? Może jest kolejka?
Fala niepokoju zaczęła mnie powoli zalewać.

***

Szedł długim korytarzem, ruszając palcami, aby się nie skleiły. Nie lubił tego. Za nim była scena, a w kierunku którym podążał upragniona łazienka. Trochę się zdziwił, kiedy zamiast standardowych kafelek drogę do ubikacji wyznaczały ciemnofioletowe ściany, zaopatrzone w dość ubogie oświetlenie. Nieco z lewej strony, kiedy odszedł kawałek od głośnej muzyki, zobaczył małą wnękę, w której stał szklany stół.

- Jakieś spotkania? - skomentował cicho i wzruszając ramionami poszedł dalej.

Po kilku sekundach był już w łazience. To miejsce było z pewnością zadbane, a cały lokal prezentował się świetnie. Wszędzie porządek, harmonia i dobre rozmieszczenie.

Ktoś musiał być świetnym projektantem, tutaj jest bosko! Ciemne ściany przez idealnie dobrane farby można by powiedzieć, że mają własny, jasny kolor. Rozstawienie stołów, siedzeń, baru, sceny oraz obsługa... Na pewno jeszcze nie raz odwiedzę to miejsce. Kaoru świetnie sobie radzi, Akane jest szczęśliwa, a ten nowy menadżer w miarę sympatyczny, a Taisho... Jak on coś ubierze, to aż braknie słów. Zawsze wszystko precyzyjnie dobrane, a grzywka opadająca na oczy skrywa jakby pewną tajemnicę? No i o czym ja myślę.! Akane też jest świetnie ubrana... Wszyscy są i już, a ja jak zwykle musiałem coś na siebie wylać...

Yasuro pokręcił głową i podszedł do umywalki, uważnie obserwując lustro. Jego włosy lekko najeżone stały na baczność po obu stronach twarzy, a grzywka swobodnie baraszkowała po całym czole, tworząc jakby... Zadbany nieład. Uśmiechnął się do siebie, jak to miał w zwyczaju, po czym odkręcił wodę i zaczął dokładnie myć dłonie.
Po minucie dumny z siebie, jakby nie wiadomo czego dokonał, wyszedł z pomieszczenia i skierował się w stronę przyjaciół. Uśmiech nie schodził mu z twarzy, a pogoda ducha nie opadła nawet na chwilę. Na końcu jakże długiego tunelu pojawił się Kaoru, idąc zapewne w tym samym kierunku. 

- Ooo, Yasu! A ty nie z innymi? - stanął obok chłopaka, oglądając go dosyć szczegółowo...
- No... Jak zwykle musiałem oblać się sokiem.! - westchnął, przypominając sobie swoją niezdarność. 

Mężczyzna zaśmiał się krótko, po czym zręcznie go okrążył.

- No i gdzie niby jesteś mokry? - zapytał po chwili.
- Nigdzie. O dziwo miałem szczęście i wylałem napój tylko na ręce.
- Aaa... No widzisz. - próbował zachować powagę, co wychodziło mu z trudem, a mina nastolatka z pewnością tego nie ułatwiała. 
- A tak w ogóle świetnie gracie. Nie wiedziałem, że jesteście tacy dobrzy i szczerze się przyznam do myśli zaniżających wasz poziom. - wyszczerzył się od ucha do ucha.
- Wielkie dzięki! - Suichi doniosłym głosem oznajmił swoją urażoną dumę - Tak to się teraz wierzy w znajomych... - burknął pod nosem, krzyżując ręce.
- Taisho mógłby pozazdrościć. - brązowowłosy nie przejął się jego fochami.
- W każdej chwili może do nas dołączyć. - wyprostował się, pozbywając śmiechu.
- Yhm. - szatyn pokręcił głową - Nie da rady.
- A to czemu?
- Powiedział, że gra sam i nie chce tego innym pokazywać, a tym bardziej gdzieś występować. - westchnął, przypominając sobie hipnotyzujące nuty.
- Ale ty słyszałeś, tak?
- Dokładnie. Szkoda, taki talent... - zamyślił się - Chociaż z drugiej strony ćwiczy dla siebie, więc nie musi się wyróżniać, chyba go rozumiem. - błogi i łagodny uśmiech wstąpił na jego twarz.
- Masz rację. - zatrzymał się w miejscu, patrząc za plecy Higoshiego. W jego oczach można było dostrzec niepewność jak i targające uczucia.

Zielonooki będąc w chwilowym rozmarzeniu spojrzał na Kaoru, ukazując mu swoje piękno... Słodka cecha przy drapieżnym wyglądzie, ciekawe połączenie, które mnoży urok osobisty i pielęgnuje ludzkie oczy... W brunecie jakby coś drgnęło, a niepewność zastąpiła chęć próby.

- Yasuro... - powiedział cicho, podchodząc do niego, po czym złapał jego nadgarstek - Jesteś taki śliczny...

Zanim młodszy zdążył cokolwiek powiedzieć znajdował się tuż przy szklanym stole, na który wcześniej patrzył. Zajrzał w czarne tęczówki, a jego serce zabiło szybciej. Zwątpienie i lekki strach zaczęły go nachodzić, nie pozwalając na ruch nawet najmniejszej kończyny.

Te oczy... Czy to jest ten sam Kaoru? Nie widzę w nich dawnego szaleństwa i dzikości... Zamiast tego dostrzegam czułość i jakby ból...?


Mężczyzna nie czując najmniejszego oporu przyparł jego ciało do zimnej powierzchni, do połowy się na nim kładąc. Jedno kolano wsunął pomiędzy rozszerzone nogi, a palce wplótł w ciepłe dłonie, które od razu się poddały, rozkładając je po obu stronach przepięknej twarzy. Pod klatką piersiową czuł jego przyspieszone bicie serca, a tęczówki widziały wymalowane zdziwienie i strach. Automatycznie policzki siedemnastolatka zaczęły połyskiwać czerwienią, a sam ich właściciel bezwiednie opadł na lodowate szkło. Jakby zeszło z niego całe życie, a wola walki, czy też zaparcia uleciała niczym jeden podmuch wiatru, który w chwilę może zabrać coś lekkiego... Lecz bardzo cennego...

Nie... Co teraz zrobić? Nie mogę się nawet ruszyć... Stoję przyparty do tego stołu, a kończyny nie chcą się mnie słuchać. Taisho... Dlaczego kiedy on patrzył na mnie w tamtym gabinecie czułem się swobodnie, byłem szczęśliwy, a teraz... Tutaj... Nie, te oczy nie są takie same... Dziwnie się czuję. Jego bliskość nie jest tak miła... Dlaczego w takim momencie myślę o Taisho? Powinienem się martwić o to, co teraz zrobi Kaoru... A ja co? Co się dzieje... Chcę, abyś tu był, Taisho... Tylko przy tobie czuję się bezpiecznie, nigdy nikomu nie ufałem, a zaakceptowałem tylko ciebie. Chyba dlatego... Właśnie dlatego lubię, kiedy jesteś obok mnie. Ta bliskość, jak koło najlepszego przyjaciela, innego wyjaśnienia nie ma... A przynajmniej nie mogę go znaleźć. Co teraz.?

- Yasuro... - czarnowłosy zbliżył do niego swoją twarz, owiewając gładką skórę ciepłym oddechem.

Taisho... Ja nie chcę... By ktoś inny... Nie chcę...


7 komentarzy:

  1. Dostałam palpitacji serca,które teraz z trudem powstrzymuje się by nie wyskoczyć z piersi. Wtf? Co prawda spodziewałam się,że Kaoru coś wywinie,ale nie,nie... Justyna uspokój się,głęboki wdech,dodaj komentarz i zobacz kolejny rozdział. Taisho wkroczy do akcji i uratuje biednego,niewinnego Yasuro...a jak nie?! Łłłoo matkooo (schiza) ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ledwo co sie niepopłakałam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ty tu chcesz abym ja na zawal padła?! O.O No i gdzie do jasnej cholery jesteś Taisho?! Yasuro Cię potrzebuje, więc help go! przywal Kaoru, zrób rozróbę, ale nie za bardzo tylko tak żeby cię tu jeszcze kiedyś wpuścili xD Nosz, KAoru łapki precz od mojego znaczy się Taishowego Yasuro! Ty idź sobie do.. nie wiem, menagera. Dobralibyście się ! > < XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby Kaoru pocałował Yasuro i żeby Taisho to zobaczył O.O ~!!.
    Potem będą jakieś kłótnie i nie dogodności a potem sex na zgodę ! :D taaaak ja tak lubię :D . Cóż mam nadzieje że się nie zawiodę i rzeczywiście bedzie tak jak napisałam powyżej :DDD . ide czytać dalej i się przekonać :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wiedziałam że ten menager usiadl tam tylko po To żeby odwrócić uwagę Taisho :/ a teraz tam wpadnie on złapie go mocno Za rękę powie wychodzimy *rozmarzony wzrok* -YoOomixkun

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa wiedziałam !!!!! Jestem wszechwiedząca !!!!! Normalnie jak Bóg xP Taisho ratuj Yasuro!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń