8.06.2012

Rozdział 30

Zaczynam się nieco martwić. Minęło ponad pięć minut, a Yasuro nie wraca. Rozumiem, że trochę może zająć przemycie rąk, ale to już lekka przesada. Niech wreszcie tutaj usiądzie i uspokoi tego napaleńca, bo na prawdę niewiele brakuje, abym mu przywalił. Co on sobie myśli, że nie umiem się obronić? Phy, niedoczekanie. 

Parsknąłem cicho, kiedy odwracałem się od Harukiego, jak najdalej... Nowy, inny zespół wszedł na scenę i posłusznie zaczął grać, na nowo wzbudzając ogólne zainteresowanie ludzi. Nie musiałem przekręcać głowy, aby zobaczyć jak granatowowłosy bezczelnie wlepia we mnie swoje gały i powoli sunie ręką po ciemnej kapie w moim kierunku. Jeśli zrobi to o czym myślę, wstając wywalę cały stół i wyjdę z tego cholernego klubu. 

- Nosz kurczę... - usłyszeliśmy jak brązowooka stuknęła w szklane naczynie i szurnęła nim po stole - Coś mi ciągle wypada z rąk, co za dzień... - jeden palec przyłożyła do ust i dyskretnie zlizała z niego pozostałości po czekoladzie.
- Czekaj, ja podniosę. - rzuciłem widząc jak zaczyna się schylać. To może nie będzie takie złe, a on się ode mnie odczepi... Tak, możliwe... - Proszę. - uśmiechając się, podałem jej precelka.
- Dzięki. - położyła go na czystym talerzu i z powrotem na nas spojrzała.
- Ej, jesteś jeszcze brudna. - byłem odwrócony tyłem do jakże miłego gościa, więc nie mogłem zobaczyć jego miny. Kciukiem starłem z policzka Akane kawałeczek czekolady - I tutaj... - spokojnym ruchem strzepnąłem okruch z jej nosa i popatrzyłem w oczy - Jak ty jesz... - lekko przekręciłem głowę pozwalając kosmykom na swobodne ułożenie. 
- Oj no mówiłam... - spojrzała gdzie indziej, ale zachowywała się normalnie - Wyleciało mi i cała się upaćkałam. 
- Trzymaj. - podałem jej chusteczkę higieniczną, nie mając zamiaru spojrzeć na mężczyznę.
- Dziękuję. - schowała się pod własną grzywką i powolutku zaczęła wycierać papierem swoje dłonie.

Wyprostowałem się z zadowoleniem, kątem oka widząc nieco rozdrażnione spojrzenie fioletowookiego. Właśnie o to mi chodziło, żeby mógł pomyśleć, że z nią jestem. Może da mi wreszcie spokój, na serio mam dość...
Cichy brzdęk sztućców oraz szklanek bardzo koił moje nadszarpane nerwy, takie spokojne dźwięki... Chciałbym wrócić do domu w towarzystwie Yasuro, tylko z nim. Chyba jestem chory, ponieważ już za nim tęsknię.
Żwawa melodia wydobywająca się z telefonu dziewczyny przerwała chwilowy spokój. 

- Przepraszam. - szatynka wstała z sofy i zręcznie okrążyła stolik - Muszę to odebrać, bo inaczej mój brat wszystko sobie skomplikuje. - w biegu zdążyła jeszcze posłać nam oczko.

Teraz to dopiero nieprzyjemny i lodowaty dreszcz stworzył się w kręgosłupie i dojechał aż do końca kości ogonowej. Patrzyłem przed siebie, nie będąc w stanie poruszyć choćby powieką. Przecież to jest jakaś kara! Zostałem sam z tym... Z tym zboczeńcem! Nie czuję się przy nim dobrze, a co dopiero swobodnie, krępuje mnie...

- Dobrze grają, co nie Taisho?

Tak jak myślałem postanowił nie marnować czasu. Od razu poczułem na swojej nodze jego dłoń, przez co automatycznie spiąłem wszystkie mięśnie i wziąłem głębszy wdech. Co ja wyprawiam, obudź się! Nie możesz się bać! 
Nie widząc żadnych oporów, zahaczając palcem o kieszeń spodni przesunął ją nieco wyżej. Miękki materiał zginał się pod wpływem jego dotyku. To pozwoliło mi się w pełni obudzić. Gwałtownie złapałem jego dłoń i odepchnąłem ją w prawą stronę. Moje tęczówki wściekle mierzyły jego, ale twarz co najwyżej mogła ukazywać lekki grymas. W środku aż się we mnie gotowało, myślałem, że go zaraz rozszarpię. Te jego obślizgłe łapska...

- Spróbujesz czegoś więcej, to cię zabiję. - wcale nie zbierało mi się na żarty, ale on chyba odebrał to zupełnie inaczej, gdyż zaczął się śmiać.
- Wstydliwy jak dziewczyna. - pogłaskał mój policzek, po chwili masując uderzoną dłoń.
- Bezczelny jak mały szczeniak. - dwie czarne kreski tworzące brwi przesunęły się w dół.
- No już, już, nie musisz być taki niemiły. - nie odpowiedziałem - Po raz pierwszy widzę kogoś takiego ładnego jak ty... - przysunął się bliżej, ponownie kładąc macki na moim udzie.

Coraz bardziej odczuwałem chęć mordu. Natychmiast wycelowałem lewą pięścią w jego twarz, ale niestety jego refleks nie poprawił mi beznadziejnego humoru. Moja dłoń została bezlitośnie zahamowana, a palce zaciśnięte na jej nadgarstku stworzyły przeszywający prąd. Zacisnąłem wargi, aby nie krzyknąć z bólu. Pierwszy raz zaczęło mnie tak rąbać, a ciarki wciąż jakby wypalały delikatną skórę. Rozluźniłem mięśnie pozbywając się całej nagromadzonej siły i przechylając głowę, głośno westchnąłem. Cholera, nie jest dobrze. 

- Co się stało, czyżby coś cię bolało? - szepnął tuż przy moim uchu, na potwierdzenie wzmacniając uścisk. 

Automatycznie nieco się wykręciłem i opuściłem głowę. Moje uchylone usta nie pozwoliły na wydostanie się nawet najcichszego dźwięku, po prostu głośniej wypuściłem powietrze.

- Trafiłem. - znowu powiedział cichutko, a wargami bezczelnie sunąc po mojej szyi, zatrzymał się gdzieś w połowie.

Wkurzało mnie, że aktualnie nie mogłem zrobić czegoś więcej. Zacisnąłem zęby, pozwalając aby jego okropny język polizał moją skórę, pozostawiając nieprzyjemny, wilgotny ślad.

Co robić... Co robić...!

- Powiedz Taisho... Na pewno wiele osób już cię wykorzystało... Każdemu się dałeś, hmm?

Ciszę rozdarł głośny plask, niknący w ogólnym hałasie.


***


Miękkie wargi połączyły ze sobą słodkie, perliste usta. Czarnowłosy przylegając bliżej, wsunął kolano między nogi chłopaka, a sam zaczął smakować tak bardzo upragnionego pocałunku. Zmrużył oczy, nie spuszczając wzroku z mocno rozszerzonych, malachitowych tęczówek. Nikłe światło cienkimi pasmami na chwilę rozświetliło zdziwienie, następnie maskując je w poprzednim półmroku. 


Dlaczego on to robi? Czy aż tak bardzo mnie pragnie, że nawet potrafi mnie zmusić do pocałunku? Tak nie może być... Za łatwo się poddałem, nic nie robię... Z resztą co ja mogę zrobić? Całe siły opuściły moje ciało, ale... Nie chcę tego... Na prawdę nie chcę, aby ktoś mnie dotykał. Proszę, niech to się już skończy, mam dosyć. Zawsze... Wszyscy... Czy ja jestem jakąś zabawką?! Tak dobrze się mną bawi?! Nie mam prawa mieć jakichkolwiek uczuć?! Jestem uwiązany?! Nie widzicie tego? Czy na prawdę nikt nie widzi...? Liczy się tylko wygląd...?

Czując, jak mężczyzna pogłębia bierny, acz delikatny pocałunek, matowymi oczami popatrzył na bok, grzęznąc w białym punkcie na ścianie.


Dlaczego nie reaguję? Czego ja na prawdę chcę? Mam już do końca życia w chwili ostateczności odwracać się tyłem i uciekać jak ten ostatni tchórz lub poddawać się jak jakaś lalka? Nie za ciekawie, prawda.? I pomyśleć, że właśnie w takim momencie poznaje się prawdziwego siebie. Na prawdę jestem żałosny, biegam bez celu. Ciągle wierzę w to, że wszystko się ułoży, a tymczasem zamykam oczy na otaczającą mnie rzeczywistość i żyję w tym nierealnym świecie. Mówię innym jak mogą żyć, a sam maskuję się pod ogromnym optymizmem... Doradzam, a sam nie potrafię pomóc nawet sobie. Koniec tego, nie może tak być, muszę uwierzyć w swoje własne słowa... W to, co chcę wierzyć! Śmiać się nawet do wiatru, aby inni poczuli się lepiej. Moim problemem jest własna osobowość. To jest mój największy dylemat.
Taisho... Poproszę cię ostatni raz, potem nie powiem niczego więcej, zginę, a nie odezwę się ani słowem. Błagam, tylko ty możesz mnie uratować.
Proszę, pomóż mi...
Proszę, spraw, aby było jak zawsze, abym nie stał się smutny...
Proszę, pozwól zbudować wymarzony, kolorowy świat w samym centrum ludzkiego zgiełku...
Proszę, pokaż mi spokój i ciszę wśród szumu ludzkich głosów, tylko ty...
Proszę, nadal maluj wspaniały obraz na mojej twarzy, szeroki uśmiech...
Proszę, nie dopuść do zrobienia się świata, który będzie szary i bezbarwny...
Proszę, nigdy we mnie nie wątp...
Proszę, graj dla mnie samego, chociaż ostatni raz... Chcę usłyszeć...
Taisho!
Proszę... Nie... Nie zostawiaj mnie już nigdy... Nigdy więcej... Przenigdy...

- Yasuro, Yasuro! - Suichi potrząsnął nastolatkiem, obserwując go ze zmartwieniem.

Brązowowłosy wreszcie się ocknąwszy spojrzał na niego nieprzytomnie. Jakby przed chwilą spał...

- Przepraszam cię Yasuro, tak bardzo cię przepraszam, na prawdę... - mocno się do niego przytulił, mówiąc tak czule... Jak nigdy dotąd...
- Kaoru? - nastolatek niepewnie położył dłonie na jego plecach.
- Wybacz mi. Wybacz... Już nigdy nie będę próbował. Muszę zaakceptować to, że twoje serce skradł ktoś inny. Od samego początku nie powinienem się wtrącać, planować, to był mój błąd, ale silniejszy ode mnie! Przepraszam, tak bardzo chciałem spróbować, uwierzyć, że może jednak mógłbyś być ze mną, ale tylko cię zraniłem... Od zawsze chciałem być z tobą, moje uczucie jest szczere...
- Kaoru...
- Już nigdy się nie wtrącę. Przysięgam, że nic nie zrobię, odkocham się, przepadnę, zrobię wszystko co tylko chcesz... Abyś był szczęśliwy.
- Kaoru...
- Po prostu chcę... Pozwól, aby osoba, którą kochasz mogła się tobą zaopiekować, ujrzeć twój przepiękny uśmiech... Pomogę ci we wszystkim, bylebyś był na prawdę szczęśliwy, do granic możliwości... - cały czas mówił cicho, do jego ucha, o dziwo był spokojny - Ale byłem głupi...
- Kaoru, dość. - Higoshi ułożył dłonie na jego ramionach i popatrzył prosto w oczy, uśmiechając się łagodnie. Po raz pierwszy w życiu mówił tak pewnie, spokojnie, a jednocześnie dorośle i poważnie - Nie jesteś głupi, nie przepraszaj mnie. Ja to muszę zrobić. Od razu powinienem wyjaśnić z tobą tę sprawę, a nie ranić cię przy każdym spotkaniu. Bałem się... Byłem niepewny, myślałem... Że chcesz tylko mojego ciała, wykorzystać... - ściszył głos.
- Nigdy bym tego nie zrobił. Jesteś najważniejszy... Yasuro, przepraszam, że miałem czelność się w tobie zakochać. - opuścił głowę.
- Nie Kaoru... Nie chcę takiego życia. - ujął jego chłodne dłonie i przyłożył do umięśnionego torsu, w okolicy serca - Pragnę, abyś obdarzył tą wspaniałą miłością kogoś innego, kto zasługuje na nią bardziej niż ja. Bez miłości nie można żyć. - pokręcił przecząco głową, widząc jak czarnooki chce zaprzeczyć - Nie. Wiem, że kogoś znajdziesz. Jesteś wspaniałą osobą, ale pokaż częściej prawdziwą osobowość. Tą, którą miałem zaszczyt zobaczyć. - wstał z nagrzanego szkła, patrząc w górę na spokojną twarz Suichiego - Muszę ci podziękować. W końcu wiem, na czym stoję, uspokoiłem się. Dziękuję, Kaoru... - szepnął i ruszył w kierunku przyjaciół.

Cały czas, szeroko uśmiechnięty powoli stawiał kroki. Co chwilę zerkał na mężczyznę, było miło... Teraz wszystko się ułoży? Jest taka możliwość? Będzie inaczej? 
Skręcili w prawo, a widząc pożądany stolik chłopak poszedł przodem, zgrabnie przeciskając się między fotelami.

- Yasuro, jesteś jak anioł...

Magiczne słowa, niczym najlżejszy pył rozsypały się na miliony kawałeczków, świecąc i wirując w powietrzu zachowały ten słodki, owiany nieprzeniknioną tajemnicą szept, jak gdyby był czymś najcenniejszym na świecie. Czymś, co mogłoby zbawić wszystkich cierpiących, dając nadzieję na lepsze jutro...


7 komentarzy:

  1. -.- -.- -.- kurde,nie trafiłam,ale i tak mi się podobało. Bardzo dojrzała postawa ze strony Yasuro,nawet ten Kaoru wzbudził teraz moją taką malutką sympatię ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. nosz kurcze teraz mam przez ciebie wyrzuty sumienia, że tak źle mówiłam o Kaoru! ><" *chlip, chlip, chlip* popłakałam się bo.. doskonale wiem co czuje Kaoru! bu~~ teraz jest mi go żal *tula Kaoru, chlip, no już kochanie będzie dobrze!*

    Mam nadzieję, że mu sie ułoży, a skoro sprawa z Kaoru wyjaśnbiona to teraz trzeba się jeszcze tylko pozbyć natretnego menagera, potem przystawiającego się nauczyciela.. czy Ukyo też stanowi zagrożenie? Nie wiem, uh. Oby się teraz zaczęło układać, ale mam jeszcze tyle rozdziałów przed sobą, że tam jeszcze pełno intryg i problemów się zdarzy, co nie? ^ ^" xD

    OdpowiedzUsuń
  3. No to niech teraz Yasuro zobaczy Taisho z tym menadżerem i niech się pokłócą on ucieknie z płaczem ........ Tak , tak też może być ;-; .

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaoru moze byc z menadżerem haha XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doszłam do takich samych wniosków XD

      Usuń
  5. Te uczucia różnych postaci
    świetnie je opisujesz ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. DLACZEGO DO JASNEJ CIASNEJ (skojarzenia wskazane xD) ON GO NIE ZGWAŁCIŁ!!!!!!!!!! NOSZ KURDA NOSZ !!!! I DLACZEGO TAISHO TEGO NIE ZOBACZYŁ ;_______; DUPA DUPA ODBYT ODBYTNICA ANUS :(((( Ranisz mnie

    OdpowiedzUsuń