8.06.2012

Rozdział 34

- Hiro do cholery jasnej!!! - mój krzyk zajrzał w każdy najgłębszy zakamarek naszego domu. Rozdrażniony do granic możliwości kopnąłem drzwi, które z hukiem odbiły się od ściany zostawiając na niej kilka rys i małe wgniecenie. Głośno tupiąc poruszałem się w jego stronę, a moje palce same zacisnęły się w pięści - Odbierz wreszcie ten cholerny telefon!!! - brutalnie zerwałem z niego jedwabiście gładką, kremową kołdrę i wyrzuciłem ją gdzieś na bok. 

Mój jakże kochany braciszek nieprzytomnie rozglądał się dookoła, stanowczo za wolno podnosząc się do siadu. Co on sobie myśli, tego mu nie daruję za nic w świecie!

- Odbierz go wreszcie, bo mnie krew nagła zaleje!!! Czy ty tego nie słyszysz?!!! - drąc się wniebogłosy, bezdusznie pociągnąłem go za rękę zmuszając do siadu - Masz to i kulturalnie się przywitaj, rzucając obelgami w moim imieniu! - z impetem walnąłem stopą o panele, a piszczący telefon przystawiłem do jego ucha - Mów! - widziałem w jego oczach spore zdziwienie i strach przed moim krzykiem.

No co.! Niewyspany człowiek, to zły człowiek! Kto w ogóle dzwoni o 9 rano w weekend do tego imbecyla, a on na maksa ustawia sygnał?! Zero spokoju, kurw... de! Jakby tylko jego komórka miała normalną klawiaturę z pewnością połowa klawiszy byłaby już głęboko powciskana, ale niee! On musi mieć kur... ka wodna dotykową!

Kończąc denerwującą kakofonię nacisnąłem 'odbierz'. Usłyszałem krótki, wręcz dziecinny głosik.

- Co? - przyłożył do czoła swoją dłoń, wykrzywiając usta w grymasie i zrezygnowany próbował zebrać myśli - Yhym... No, ok, ok... Rozumiem, postaram się to załatwić. No, no tak, przyniosę. Yhym... Yhym... Coś jeszcze? - widać, że nie cieszy się z tego, iż go obudziłem - Dobrze, do widzenia. - aparat odbił się kilka razy, lądując gdzieś na rogu łóżka - Nie wiesz co to grzeczne pukanie? - mruknął w moją stronę.
- A ty co to regulacja głośności?! I w ogóle głuchy jesteś, czy jak?! Od pięciu minut ktoś się do ciebie dobija, a ty nie odbierasz! Myślałem, że oszaleję!
- Chyba pomyliłem dzwonek z budzikiem... - podrapał się po podbródku, analizując poprzednie czynności. 
- Przyrzekam, że następnym razem wrzucę ciebie oraz twój cholerny sprzęt do sedesu i cztery razy spuszczę wodę, aby mieć pewność, że już nigdy cię nie zobaczę. - powoli zacząłem się uspokajać, chociaż nadal czułem ogromne rozdrażnienie i niewyjaśnioną złość. 
- A proszę cię bardzo, ja nie wiem dlaczego tak się złościsz. - westchnął, przewracając się na plecy - O! Ale mimo wszystko obudziłeś mnie w moim nienaruszonym królestwie i wydarłeś na przywitanie. Takie zachowanie jest ka-ry-god-ne! - głosił swoje kazanie, w czasie kiedy ja powoli zacząłem się ulatniać - Sam zgotowałeś sobie śmierć. - zaśmiał się jak jakiś szaleniec z zakrwawionym tasakiem w ręku i gwałtownie się do mnie przybliżył. 
- Tak, tak, jak zawsze. Jakoś dobrze mi się żyje. - zbyłem go zupełnie, na nowo kierując się do drzwi.
- Bo cały czas cię oszczędzałem. - jego tęczówki zaiskrzyły przelotnie, a on pchnął mnie na łóżko.

Opadłem na plecy, ledwo podtrzymując się rękami. Hiro usiadł na moich nogach i przysunął dłonie do szyi. Widząc jego cwany uśmieszek od razu poczułem impuls trzeźwości i przejrzałem na oczy. Wszystko, tylko nie to!

- Nie Hiro! - mocno się poruszyłem, nieustannie kręcąc na boki swoimi barkami - Nawet nie próbuj tego robić! Ani się waż!
- Kara, to kara, wyrosłeś z jej darowania. - powiedział spokojnie.
- Dobra, przepraahahaha...! - potrząsając głową zacząłem się śmiać. 

Jego palce bez serca gilgotały moją skórę w najwrażliwszym  miejscu. Tylko tam mam łaskotki, co za drań! Wesołe dźwięki coraz głośniej błądziły po pokoju, a on przyspieszył ruchy. Moje policzki od nadmiaru spięć zrobiły się lekko czerwone. 

- H-Hiro! Przestań... Już... B-bo... - jak na zawołanie i polepszenie humoru zwiększył pole gilgotek, doprowadzając mnie do zawrotu głowy i pojedynczej łezki - Kiedyś... Cię za to zabiję... - sapnąłem, spadając na poduszkę.
- Powodzenia. Na razie jest 2:0 dla mnie. - białe sztabki ukazały swój blask.
- Jeszcze zobaczymy.
- Nie trzeba było mnie tak brutalnie z łóżka ściągać!
- Słucham?! Czy ci słoń na ucho nadepnął?!!! Żeby nie słyszeć własnego dzwonka, paranoja! - nasze nosy prawie się stykały, a moje wściekłe oczy wbijały się w jego zupełnie roześmiane.
- Też cię kocham. - puścił mi oczko.
- Przysięgam, kiedyś cię...

Mój monolog przerwało krótkie cmoknięcie w usta. Spojrzałem na niego mocno zdziwiony, ale od razu popchnąłem go w tył, nie żałując kopniaka wycelowanego w brzuch. To była niekontrolowana obrona, nienawidzę go! Arrrgh!!!

Znacznie się rumieniąc podskoczyłem pod same okno i naciągając materiał swetra na kostki prawej ręki, przyłożyłem go do warg zupełnie zasłaniając buzię, natomiast moje kolana powędrowały pod brodę. 

Biedaczek poleciał na podłogę i prześlizgnął się spory kawałek, zatrzymując dopiero na oparciu kanapy. 

- Jesteś jakiś porąbany!!! - nigdy nie powiedziałbym, że może być taki czuły choćby w jednej sekundzie...
- Ałałała... - przycisnął do żołądka dłoń i podniósł głowę - Ałaha ahahahaha!!! - jak opętany zaczął głośno rżeć.
- A przestań! - zaciskając powieki bardziej schowałem się za pięściami - I z czego ty się śmiejesz?! - odpowiedziała mi jego przepona, która nie żałowała teraz swojej energii. 
- Taisho, po prostu z ciebie nie mogę! Za każdym razem masz taką samą reakcję i nigdy jej nie zmieniasz, więc mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda mi się ją zobaczyć. Nie wiem co ona w sobie ma, ale jest bezbłędna! Haha. - pomasował swój brzuszek, wpuszczając i wypuszczając powietrze. 
- Skończ już z tym! Od zawsze głupimi podstępami całowałeś mnie przelotnie w usta. Hiro, ile ja mam lat?!
- Siedemnaście. - powolutku zaczął się podnosić.
- Brawo za spostrzegawczość. - przewróciłem oczami, dmuchając w rękaw. 
- Dziękuję. - przykucnął obok mnie i wyciągnął swoją rękę.
- Łapy precz! - cofnąłem się, prawie siedząc na parapecie.

Nie wiem czemu, ale nie mam ochoty uciekać. Czy tak powinienem się zachowywać? Nie chcę, aby tego robił, ale z drugiej strony nie widzę w tym niczego złego. 

- No już, już. - pogłaskał moje nadęte policzki - Jesteś taki śliczny, że nie idzie się powstrzymać! - zabawnie przekręcił głowę. 
- Ciekawe z której strony. Jakoś dziewczyny do mnie nie podchodzą, tylko zachwycają z daleka. - mruknąłem obojętnie, patrząc na widoki za oknem. 
- Serio? Może to i dobrze. Masz do Yasuro większą prywatność. - smukłe palce powędrowały na moją głowę i rozrzuciły czarne kosmyki na przeróżne strony - Takie pobudki mogę nawet przecierpieć. 
- Bardzo śmieszne. - wstałem, przeciągając się dogłębnie - Idę coś zjeść, umówiłem się z Yasuro na jedenastą.
- Em... Słuchaj... - kiedy opierałem się o próg, zatrzymał mnie jego wzrok.
- Co jest?
- Jakby ktoś dzwonił na domowy telefon, to mnie nie ma w mieszkaniu, ok? Teraz idę na miasto, więc nie ma o czym mówić, ale wieczorkiem nie zapomnij.
- Ale coś się stało? - stanąłem przodem, przyglądając się jego budowie. Nie ma co, wyrósł na faceta, a jeszcze nie tak dawno studiował i był nieco niższy...
- Nie. - zaśmiał się i włożył ręce do kieszeni spodni - Po prostu sekretarka wciąż przypomina mi o robocie i działa swoim zachowaniem dość negatywnie. Sam wiesz, że ja nigdy nie zapominam o swojej pracy, ale ona najwidoczniej nie może w to uwierzyć. Nowa... - westchnął, odgarniając energicznie kosmyki wchodzące na policzki - Co się tak przyglądasz? - zapytał.

Dopiero teraz spostrzegłem jaki on jest ładny. Spojrzałem na niego nie jak na brata, tylko dorosłego mężczyznę. Lekko rozwichrzone włosy potęgowały jego ugodowy charakter. Mocno pocieniowana grzywka spokojnie omijała oczy, jednak z dwóch stron sięgała aż do uszu. Z tyłu, przy czubku czaszki miał średniej długości włosy, jednak na odcinku szyjnym i w okolicy aparatu słuchowego były wdzięcznie powykręcane do przodu, nie tworząc łagodnego spadu. Łagodny uśmiech, delikatne zmrużenie oczu i ekstrawagancko oparta na biodrze ręka sprawiały wrażenie cuda. Czarne, jak najciemniejszy atrament tęczówki, z miłością wychowywały mnie w swoim blasku.

Dlaczego taką rzecz dostrzegłem w tym momencie? Hiro nie ma dziewczyny... To aż graniczy z cudem. Przecież jego usposobienie, które wydawać by się mogło, iż jest za bardzo idealne i wymarzone uwiecznia to boskie ciało... Nie jedna o takim marzy szukając szczęścia. A to mój brat, który cały czas był przy mnie, opiekował, dawał... A ja, jak to ostatnie dziecko byłem zły, że zostawił mnie dla pracy. Jaki ze mnie samolub... Egoista, którego kocha... Mój brat...

- Nie, nic. Po prostu bardzo się zmieniłeś. Strasznie wyrosłeś. - rzekłem cichutko, mrużąc aksamitne powieki.
- Ty też nie wyglądasz tak samo i zmieniłeś się bardziej, niż ja. W końcu jeszcze dojrzewasz. Jedyne, co pozostało, jest od zawsze i nigdy się nie ściemni to twoje oczy. Nawet nie wiesz, ile bym za takie dał... One są przecudne, nikt nie ma tak czystych i jasnych, przy naturalnie ciemnych, najeżonych włosach! - na te słowa odwróciłem się tak, aby widoczna była tylko połowa twarzy. 
- Dziękuję, onii-chan. - puściłem mu oczko i zszedłem na dół.

Taką miałem ochotę, też coś dla niego mogę zrobić. Wiem, że od zawsze chciał to usłyszeć. Po chwili uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc jego dziki okrzyk świadczący o niezmiernym szczęściu.

Długo przeskakiwał z nogi na nogę, obiegając wszyściutkie pokoje. Ja kiwałem tylko głową, śmiejąc się cicho. Ile on ma energii? Często zachowywał się gorzej ode mnie, jak malutki bobas. Dałem mu się jeszcze jakiś czas pościskać, w międzyczasie wkładając do torby papiery i zapiski starszego. Wszystko, czego mam się nauczyć jest już spakowane, mogę wychodzić. 

Machnąłem ręką i bezszelestnie opuściłem jakże skromne progi. Od razu dało się wyczuć ciężkie, duszne powietrze - będzie padać.

Napawając się tą jakby miękką wonią przemierzałem uliczki, między którymi nałogowo biegały nieokiełznane dzieciaki. Lubię ten zapach, naturalny szum przed wyładowaniem atmosferycznym, odbijające się od betonu dźwięki ludzkiego buta, kołyszącą się trawę, ćwierkające ptaki... Jakby grana była jakaś spokojna kołysanka. Dzień, który dopiero budzi się do życia wita nas swoim całym wdziękiem i dostojnością. 

Lewa dłoń spokojnie wisiała wzdłuż mojego pasa, zaś druga trzymała szorstki pasek teczki. Pamiętam jak kilka lat temu Hiro zabrał naszą całą rodzinę do dziwnego parku... Nie mam pojęcia gdzie się on znajduje, ale górka, na której siedziałem z Yasuro jest bardzo podobna... Wtedy wszyscy spędzaliśmy czas razem, tata był mniej zabiegany, a ja o wiele młodszy... Może takie beztroskie zachowanie było przykrywką? Chcieli wpoić mi to bezproblemowe życie? No to udało się im, uwierzyłem w to, nie żałuję żadnego słowa. Ale miałem radochę, kiedy kopnąłem braciszka w tyłek kiedy schylał się po jakiś koszyk. Tak, nie ma to jak dziecięca radość, heh.

Po paru minutach stałem pod domem Higoshiego. Tak myślałem, jest ogromny! Czy ja dopiero dzisiaj zacząłem patrzeć normalnie na wiele rzeczy, które mnie otaczają?! Zirytowany niezdarnie zahaczyłem o klawisz dzwonka, wydobywając z niego tylko pojedynczy sygnał. Poprawiłem twardą szlufkę i spojrzałem w górę, kiedy aniołek otworzył mi drzwi. W prawej dłoni trzymał małe pudełeczko z jogurtem truskawkowym, a lewą otwierał wrota prowadzące w głąb zawiłych pokoi. Łyżeczka w jego ustach była za bardzo kusząca, tak więc szybko pokręciłem łebkiem. Matko, jaki on jest słodki, nie wytrzymam...! 

Nie widząc z mojej strony jakiejkolwiek reakcji ukłonił się wskazując na przedpokój. Poruszyłem nogami, wdzierając się do wnętrza.

- Smacznego. - zaśmiałem się krótko i w mgnieniu oka jedną kończyną ściągnąłem buty.
- Ym. Sorki, zaspałem. - wyciągnął z ust metalowe narzędzie i w puchatych kapciach poszedł do salonu, gasząc telewizor.
- Ta, mnie obudziło darcie się telefonu. - mruknąłem idąc u jego boku na szczyt schodów.
- Ciekawe kto chciał cię zamęczyć z samego rana. - skręciliśmy w prawo.
- Żeby jeszcze mnie i w moim pokoju! Przez komórkę Hiro nie mogłem sobie spokojnie pospać. W całym domu było ją słychać, a on co? Spał w najlepsze!
- No to nieźle. - śmiejąc się dotarł do swojego pokoju.

Od razu ślizgnąłem stopą po panelach, ledwo zachowując równowagę. Łapiąc pełny pion, niczym nie zrażony zrzuciłem swoje rzeczy na jego kanapę. Sporo tego, cholera. 

- Trzymaj. - grzebiąc chwilę w malutkiej szafce, wręczył mi podobne do jego, frędzlowate kapcie.
- Nie dzięki, po co mi.
- Cicho być i zakładać. - zmierzył mnie ostrzegawczo, wymachując łyżeczką - Za chwilę przyjdę. 

Co miałem innego zrobić? Posłusznie założyłem te ciepłe papucie i zacząłem rozglądać się po pomieszczeniu. On ma na prawdę duży dom. Wszystko jest takie wielkie, w sporej ilości, a i tak ma masę wolnego miejsca. 

Do moich uszu doleciał przyjemny plusk, który towarzyszył rozdzielającej się kleistej mazi, która była wewnątrz świecącej na fioletowo lampie. Ciekawe urządzenie... 


8 komentarzy:

  1. Hiro mnie przeraża,jego zagrywki są TAK nieprzewidywalne,za każdym razem jak widzę jego imię to od razu się zastanawiam co znowu wywinie,ale i tak go lubię ^^ też przydałby mu się chłopak ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hiro *w* yay Oni razem są tacy słodcy z jednej strony już bardziej mnie jarają akcje z nim i Taisho niz z aniołkiem bo już strasznie przesłodzone są te ich relacje a tu jeszcze prawie 60 rozdziałów No cóż jestem ciekawa jak To pójdzie dalej a z drugiej strony ciesze się że on ma takiego zwykłego brata Który się nim opiekuje w dość... Niekonwencjonalny sposób XD ? szkoda by było zburzyć tą braterską miłość jakimś przelotnym romansem między nimi =3... Jej straciłam poczucie czasu już chyba 3 godzinę czytam leżąc w łóżku xD- YoOomixkun

    OdpowiedzUsuń
  3. Taak chce wiecej buziaków Hiro z bratem haha : D

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahahaha ha wiedziałam że w końcu będzie kiss XD

    Suzi

    OdpowiedzUsuń
  5. nnn, nnn... nnn... *ślini się przed kompem. Łapie w przelocie jakąś chusteczke i wyciera brodę* kurw... jak mi może podobać się coś takiego? xD w każdym bądź razie ciekawiej byłoby z Hirosiem i Tośkiem niż Tosiem i Yasuro ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. ooooo nie ;-;
    zdecydowanie wole YasuroxTaisho ;-;

    OdpowiedzUsuń
  7. Hirooooo :3 zakochałam się <3 mmmmmmmmmmmmr i do tego ten element brotherxbrother :3 kazirodctwo zdecydowanie uwielbiam.taki. klimaty bxb życiem

    OdpowiedzUsuń
  8. Już widzę jaką będą piękną parką Hiro i Eizo... Taaa już kilkanaście rozdziałów o tym myślę i już się nie mogę doczekać... Swoją drogą Hiro aż za bardzo nie przypomina mi zachowaniem brata... no cóż.

    OdpowiedzUsuń