18.08.2014

Rozdział 5

EPIK HIGH - DON'T HATE ME


 ヽ´∇` ノ 


Dzisiejszego dnia nasza szkoła postanowiła, że wszyscy pójdziemy na uczelnie rozejrzeć się za kierunkami, ponieważ dyrektor myślał, że tym może chyba zmotywować uczniów. Jeśli chodzi o mnie, oczywiście mu się nie udało. Nie mam ochoty nigdzie popylać, a tym bardziej z moją cudowną klasą. Dobrze, że to już ostatni rok, uwolnię się od tego zgiełku i ciągłego siedzenia w kozie. A raczej harowania za darmo na rzecz szkoły.

Przewróciłem oczami, gdy nauczycielka kazała wyciągnąć mi słuchawki z uszu. Ta, postoimy tak z kilka godzin i powinno być dobrze. Serio nie mogłem zostać w budynku? Westchnąwszy, skierowałem się do sali, w której mieliśmy obejrzeć jakiś film promujący uniwerek. Usiadłem na górze, trzymając się z boku od tych głośniejszych ludzi. Moją uwagę przykuł blondyn, który śmiejąc się z promiennym uśmiechem, przemierzał przestrzeń pomiędzy siedzeniami, prowadząc przy tym jak widać udaną konwersację. Nie żebym się martwił czy stresował, ale lepiej dla niego, jeśli zachowa moją pracę dla siebie. W ogóle nie ogarniam jego zachowania. W jednym momencie można go nazwać potulnym barankiem, a moment później pała do ciebie żywą nienawiścią i ma ochotę cię zabić.

Z początku myślałem, że wysoka szatynka jest jego dziewczyną, jednak od razu zorientowałem się, że Naruto nigdy nie miał u boku żadnej osoby w tej szkole. To pewnie dlatego jest tak lubiany. Lepiej powiedzieć za mało, niż za dużo, czyż nie? Sam już nie wiem, czemu do mnie wciąż się przywalają inni, kiedy ja naprawdę nic im nie robię. Cóż, przykro mi, że nie mam słabego charakteru i niestety wdaję się z nimi w bójki albo jakieś głupie kłótnie. Ale kurna, nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Niedojrzali idioci.
Z tej złości poprawiłem aż okulary i podwinąłem rękawy koszuli, spoglądając na otoczenie nastolatka. Naprawdę jest nieprzewidywalny...



 ヽ´∇` ノ 


Mieliśmy wyjść z budynku stosunkowo wcześnie, a wyszło jak zawsze. Wrócimy na ostatnią lekcją, gdzie akurat załapiemy się na sprawdzian, no bosko. Trzymałem się z tyłu całego wężyka, idącego gwarnie przez miejsce ulice, więc nie musiałem się obawiać, że ktoś mnie zaczepi. Cóż, myliłem się. Gdy dotarliśmy na teren szkoły, pewnemu idiocie zachciało się dokuczania. Przystanąłem, wyciągając słuchawki, ponieważ nie miałem bladego pojęcia o czym do mówi.

- No, powtórz. - warknąłem widząc, jak tamten już się bulwersuje.
- Mówię, że nie podoba mi się, jak patrzysz na moją dziewczynę.
- Co? - uniosłem brew, chowając dłonie w kieszeni spodni - Kiedy niby spojrzałem na jakąś dziewczynę?
- A kto jej się gapił wciąż na tyłek?
- Człowieku, patrzyłem się na beton. Chyba, że tak nazywasz swoją dziewczynę. - burknąłem, denerwując się od razu.
- Potwórz to. - rzucił się na mnie przyszpilając do ściany.
- Co, jakiś problem ze słuchem? - odepchnąłem go od siebie, wygładzając ubranie. Że niby kiedy ja się gapiłem, boże, co za ludzie!
- Zaraz ty będziesz miał jakiś problem.

Czarnowłosy zamachnął się na mnie, więc zrobiłem unik i złapałem go za ubranie na plecach, po czym wywinąłem w bok tak, że prawie stracił równowagę. Stanąłem dalej, pokazując mu dłońmi, że nie chcę walczyć i żeby się uspokoił. On jednak wolał się wyżyć za coś absurdalnego. Znowu wystartował w moją stronę, więc zaczęliśmy się szarpać. Blokowałem jego ataki, ale też nie wyprowadzałem swoich, bo nie chciałem mieć przerąbanego.

- Halo, uspokoić się, ale już! - usłyszałem za plecami głos starej. Super, kolejny miesiąc? Pewnie! - Nudzi wam się? Nie macie nic lepszego do roboty?!
- To on zaczął. - chłopak poprawił swoją torbę, po czym spojrzał na mnie z pogardą, a wokół niego pojawili się jego 'przyjaciele'.
- Jak zawsze. - przewróciłem oczami, chowając słuchawki - Kolega przyczepił się do tego, że w ciszy i spokoju idę za wszystkimi, patrząc się na chodnik.
- Chodnik? On...
- Nie interesuje mnie to, ile wy macie lat? Sasuke, widziałam co zrobiłeś, idź do dyrektora.
- Dlaczego znowu ja mam iść?! Nie uważa pani, że to niesprawiedliwe?
- Dobrze. - kobieta westchnęła, patrząc na pozostałych - Kto zaczął? - tradycyjnie cała grupka pokazała palcami na mnie, uśmiechając się złośliwie - Rozumiesz? - nauczycielka zerknęła na mnie, a ja zacisnąłem usta.
- Ja widziałem co innego. - słysząc znajomą barwę głosu, zmarszczyłem czoło i odwróciłem się ze zdumieniem - On go sprowokował.
- Chłopaki, naprawdę, spieszy mi się. Wszyscy do dyrektora.

Kobieta machnęła ręką i wszyscy jak potulne baranki skierowaliśmy się do gabinetu, popychając się po drodze. Znaczy ja ich odpychałem od siebie i szedłem szybko, bo nie mogłem się doczekać, aż utrę im nosa. Nie wiem jaki Naruto ma cel w bronieniu mnie... Ale zdziwiłem się, naprawdę. Nie sądziłem, że wyrwie się z ram swoich znajomków, żeby wyciągnąć pomocną dłoń dla kogoś takiego, jak ja. Spojrzałem na bok widząc, że posyła mi serdeczny uśmiech. O co chodzi ?



 ヽ´∇` ノ 


Kiedy wydostaliśmy się z gabinetu, osobiście miałem na ustach nieukrywany uśmieszek zwycięstwa, ponieważ oni wszyscy, chociaż tamci nic nie zrobili, dostali sprzątanie otoczenia szkoły, a ja z Naruto więcej godzin w magazynach. Cóż, wiedziałem, że tak będzie. Jakoś w drugiej klasie pogodziłem się z faktem, że będę cały czas pracował za karę, która jest niesprawiedliwa, więc nie zrobiło to na mnie wrażenia. A oni... Hahaha, piękny widok. Naprawdę nie mogąc opanować wygięcia warg, dotarłem w milczeniu do dolnej części szkoły, w której trzymano najróżniejsze różności. Odwróciłem się, patrząc na blondyna z uniesioną brwią.

- Dlaczego to zrobiłeś? Myślałem, że za bardzo zależy ci na reputacji, żeby pomagać komuś takiemu, jak ja. - w odpowiedzi dostałem jedynie wzruszenie ramion.
- Zawsze tak masz? - zerknął na mnie, łapiąc za jakiś karton, z którym nie bardzo wiedział co zrobić.
- Tam. - wskazałem mu półkę, wzdychając niegłośno - Średnio raz albo dwa na miesiąc. W tym biję rekordy.
- I tylko ty? - odłożył wszystko, wpatrując się z jakąś złością w moje oczy.
- No a kto?
- To nie fair.
- A kto na to patrzy? - przewróciłem oczami, schylając się, po czym ukucnąłem i wsunąłem się pod jedną belkę - Jestem tylko ćpunem.
- Ćpasz?
- A ćpam? - zatrzymałem się, wciskając wzrok w nastolatka.
- Aha... To dlatego wtedy się na mnie zemściłeś?
- Zemściłem? - odetchnąłem, otrzepując mundurek z kurzu, po czym wyprostowałem plecy i stanąłem naprzeciwko narwańca - Myślisz, że nie mam co robić, tylko się mścić? Jak już wiesz, mam inne zajęcia niż ta cholerna szkoła.
- To po co tu jesteś? - przymknął do połowy powieki, patrząc na mnie jakoś tak... z wyższością? Tak  to odebrałem...
- Bo muszę skończyć ten rok?
- A co potem?
- Nie wiem.
- Studia?
- Nie.
- Czemu?
- Co cię to obchodzi, co? - położyłem dłonie na biodrach, opierając na nich ciężar ciała.
- Nie wyglądasz na takiego, który ma gdzieś swój los.
- Więc mnie nie znasz. Weź te kartony.
- Może chciałbym poznać?
- Co? - spytałem zaskoczony, unosząc do góry obydwie brwi. Przesłyszałem się?
- Słyszałeś, nie udawaj głuchego. - uśmiechnął się jakoś tak dziwacznie, po czym oparł jednym ramieniem o ścianę.
- Zacznij sprzątać, bo inaczej spóźnię się do pracy.

Rzuciłem mu rozkaz, a on nadal stał i się gapił. A ja na niego, żaden z nas nie drgnął nawet o milimetr. Nic nie przerywało tej dyskomfortowej ciszy. Zdawało mi się, że im dłużej patrzę w ten błękit, tym mocniej bolą mnie oczy i zaraz zaczną łzawić. O co mu chodzi? Chce mnie poznać? Żeby co, potem się ponabijać? Albo jakoś zapełnić lukę w swoim harmonogramie? Ma imprezy, ma dziewczynę, ma wiele innych rzeczy, więc niech się odwali i zacznie układać te pieprzone kartony. Ugh! Aż się zirytowałem, bezczelny paniczyk...

- Wciąż nie usłyszałem odpowiedzi, na zadane pytanie. - przerwał milczenie, krzyżując dłonie na piersi.
- Zacznij w końcu pracować. - burknąłem pod nosem, a sam wziąłem się za przestawianie jakichś pierdół na blacie.
- Sasuke! - blondyn złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę, zmuszając do poprawienia obsuniętych okularów.
- Ostrzegam cię...
- A w dupie to mam! Odpowiedz mi... - przez chwilę znowu mnie zaskoczył, ale tym razem nie dałem tego po sobie poznać.
- Dlaczego chciałbyś mnie poznać?
- Wydaje mi się, że moglibyśmy znaleźć wspólny język...
- Wspólny język...? - spytałem go nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi, a to najwyraźniej zbiło go z tropu, ponieważ natychmiast uciekł wzrokiem gdzieś na szafki.
- No wiesz... Każdy lubi mieć do kogo się odezwać... Nie...?
- Nie, nie każdy. - podszedłem do miotły, którą niepotrzebnie przestawiłem, ale nie miałem co zrobić z rękami - Jeśli proponujesz jakąś przyjaźń czy inne takie pierdoły, zapomnij.
- Co? Dlaczego?
- Bo tak.
- Sasuke, dlaczego?
- A co ci tak nagle zaczęło zależeć, co?! - warknąłem, podchodząc do niego, przy czym patrzyłem rozgniewany w jego oczy.
- A dlaczego nie? Sądziłem, że jesteś inny... A tymczasem okazało się, że jest okej... Różnisz się od innych.
- Ha, to akurat wiem. - przewróciłem oczami, na co on zrobił z ust podkówkę w dół.
- Więc dlaczego?
- Nie lubię cię. Irytujesz mnie, więc weź się do pracy. - mruknąłem beznamiętnie, po czym zacząłem dźwigać kartony.

Może mam spełniać z uśmiechem na twarzy zachcianki panicza? Skoro jestem inny, niech da mi spokój. Nie mam czasu na jakieś pierdoły zwane przyjaźnią. I że z nim? Hahaha, ile my mamy lat, żeby bawić się w takie rzeczy? Może on ma potrzebę zmienienia sobie kompletu ludzi, ja nie odczuwam chęci zaznajamiania się z kimkolwiek. Do tego nie znam go, a on może mieć różne intencje. Naprawdę, po całym sierocińcu nie marzę o niczym innym, niż o zostawieniu mnie samemu sobie. W ogóle co on sobie myśli? Pyta o takie rzeczy i jest zdziwiony, że nie spełnię jego życzeń? W ogóle patrzy na uczucia innych, czy dla niego wpieprzanie się na cudzą wycieraczkę jest normalne? Zostawi ślady i jeszcze obwini mnie o to, że nie umiem zadbać o gości. Pff, nie ma mowy. Mam dom, pracę, nie mam czasu na nic innego.

- Okej, rozumiem... - powiedział, łapiąc coś w dłonie i ściskając to w palcach.
- Brawo.
- Nie masz czasem ochoty gdzieś wyjść?
- Jak chcę, to wychodzę. - wzruszyłem barkami, skupiając się mocno na pracy.
- Chodzi mi o wyjścia z innymi. Przecież tutaj jesteś traktowany.. Sam wiesz.
- Oh dziękuję za oświecenie...
- No i... może masz kogoś po szkole? - spojrzał na mnie pytająco, przygryzając przy tym wargę.
- Wiesz co? Zaczynasz wchodzić na tory, które nie są dla ciebie odpowiednie, więc ostrzegam. Zatrzymaj tę ciuchcię.
- Ale...
- Naruto. - opuściłem dłonie z rzeczami, posyłając mu naprawdę ostrzegawcze spojrzenie.
- Ok... - zamrugał zaskoczony, kiwając głową na boki - Rozumiem. - machnął rękami, po czym doskoczył do narzędzi - Chodź, uwińmy się szybko. Łoo, ile pracy tutaj!

Pewnie wyglądałem jak idiota, ale zmiana jego nastroju jest gorsza niż u dziewczyn z okresem. On naprawdę cierpi na coś z mózgiem, no kurde! W jednej chwili myślę że naprawdę jest dojrzały i potrafi się ogarnąć, a moment później rujnuje mi ten pogląd i niestety sprowadza do wyzywania go od rozpieszczonych paniczyków. Dobra, nieważne. Pracuje? Pracuje. Więc to chyba najważniejsze w tym momencie.

- Skąd te kocie wąsy? - spytałem, gdy byliśmy prawie przy końcówce sprzątania - To blizny, tak?
- Yhym. - odburknął niewzruszony, co natychmiast mnie zainteresowało.
- Nie odpowiesz?
- Nie muszę. - rzucił ostatni karton, po czym strzepał z dłoni kurz i zlustrował moją postawę - Chcesz przyjść na imprezę?
- Hmm... - zakryłem palcami buzię, aby nie było widać, że rozbawiła mnie ta propozycja - Raczej nie skorzystam...
- Szkoda. - rzucił krótko i nałożył plecak na ramiona - Skończyłem swoje. A ty?
- Też.
- Idziemy?
- Ja idę.

Mruknąłem, co oznajmiło blondynowi, że praca dobiegła końca. Impreza..? Nie powiem, przez chwilę przeszła mi myśl, że może i bym się skusił... Poznał kogoś fajnego, jednak po chwili odrzuciłem te obrazy, ponieważ nie chciałem więcej kłopotów. Miałem w życiu szczęście do niespotykanych zdarzeń losowych, więc postanowiłem trzymać je na dystans. Niech się bawi. Skoro już ma takie życie, to niech się nie interesuje moim i zostaniemy na dobrej stopie pokojowej.

Wciąż jednak mnie ciekawi, dlaczego się za mną wstawił? Nie znam go zbyt dobrze, jednak jestem pewien, że to nie leży w jego zwyczaju. Zrobiło mu się mnie żal? Hahaha, dobre...



  ヽ´∇` ノ 


5 komentarzy:

  1. Teeeeeeeeeeeeeeeeeeen obrazeeeeek *----* uauauauauaaaaaa *-* cem mieć swój telefon i móc sobie ściągnąć T^T
    I jaki fajny rozdział ;^; Taki miluuutkiii *-* że cem sobie go pomacać aż ;^; Bo nooo taaki fajnyyy ;--;
    Bardzo konstruktywne zdania Ukyo, nie ma co.
    Ale noo ;-; paczaaaaj jaki fajnyyy *głosem jakby widział bisho*
    Ten styyl pisaaaniaaa ;---; Te zdaaaaaniaaaa T^T
    Ten Naruto *---* mój panicz ;^; "paniczu" *beczy*
    Dobraaa, trza napisać coś konkretnego w końcu *wali ręka o stół*
    A może nie o stół :))
    Dobra, cichacz!
    Kochaaaaaaam cieeee ;---; seś taką dobrą pisarką żeee ;^; Te zdaaniaaa ;-; Moja Naru ;^;
    Etto, podobało mi się jak możesz zgadywać z powyższego ;^; Idealne kobieto. IDEALNE. Naprawdę *beczy* Wydawaj książkę *beczy mocniej*
    Jak wygodnie leżeć na łóżku bez tych tamtych wbijających sie *--*
    Nyuuu, seś cudną pisarką. JAKAKOLWIEK twoja książka sie pojawi na półkach to kupuje w ciemnoo!
    Jako mol fantastyki takiej "poważniejszej" uwielbiaaaaam opis walk ;^; a wiec napewno too: Czarnowłosy zamachnął się na mnie, więc zrobiłem unik i złapałem go za ubranie na plecach, po czym wywinąłem w bok tak, że prawie stracił równowagę. Stanąłem dalej, pokazując mu dłońmi, że nie chcę walczyć i żeby się uspokoił. On jednak wolał się wyżyć za coś absurdalnego. Znowu wystartował w moją stronę, więc zaczęliśmy się szarpać. Blokowałem jego ataki, ale też nie wyprowadzałem swoich, bo nie chciałem mieć przerąbanego.
    Kiedy wydostaliśmy się z gabinetu, osobiście miałem na ustach nieukrywany uśmieszek zwycięstwa, ponieważ oni wszyscy, chociaż tamci nic nie zrobili, dostali sprzątanie otoczenia szkoły, a ja z Naruto więcej godzin w magazynach. Cóż, wiedziałem, że tak będzie (Dobrze im tak, hiehiehiehie)
    - Ćpasz?
    - A ćpam? - zatrzymałem się, wciskając wzrok w nastolatka (bo tak ;^;)
    - Nie lubię cię. Irytujesz mnie, więc weź się do pracy. - mruknąłem beznamiętnie, po czym zacząłem dźwigać kartony. (Kochaaam tą postać Sasukeeee) (i ja wiem co tu jest, ja wieeeem)
    I ten obrazeeek T^T Naruuuuu, ja go ceeeeeeeem ;^;
    ~Ukyo (;-])

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, to jest naprawdę dobre. Piszesz coraz lepiej i lepiej. Bardzo dobrze budujesz zdania i świetnie opisujesz uczucia bohaterów. Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
    Szkoda mi się zrobiło Sasuke, jak tak wszyscy na niego winę złożyli:(
    Ahh no i bardzo polubiłam postać Naruto:) co prawda, trochę narwany, ale czuję, że nawzajem będą się świetnie uzupełniać^^
    aa no i zgadzam się, powinnaś wydawać książki, szczególnie " Szkolne życie". Jezuuuu, jak ja to kocham ♡ i jeszcze nie raz ci to powtórzę^.^
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początek: CZEŚĆ :D

    Nigdy się jeszcze tak nie witałam, a wypadałoby. Cieszę się, że rozdziały są regularnie wstawiane :)
    Ciesze się także, z tego że wpadłam na tego bloga :D Wcześniej, czytaj kiedy jeszcze pisałaś "SZKOLNE ŻYCIE", twój styl był inny i do tego punkt widzenia narratora... nie podobał mi się, ale coś w tamtym opo było; musiałam doczytać do końca!
    Nie skłamię jeśli powiem, że poprawiłaś się w pisaniu. Ale to też zasługa tego, że TU Sasuke nie jest zakochany w Naru i nie jest coś takiego, jak wcześniej, czyli : mój aniołek, koffam, loffki <3. Ja to tak odbierałam wtedy :)

    Piąty rozdział a ja chcę więcej! Może to dlatego, że lekko się czyta, rozdziały nie są przesadnie długie, więc nie nudzą i do tego nie posiadają dozy uwielbienia punktu westchnień głównego narratora.

    To tyle. Pozdrawiam i życzę weny na inne opowiadania :3 :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne *-*
    A ten obrazek awansuje na moją tapetę w telefonie ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    no, no Naruto tym razem się wstawił za Sasuke, wydaje mi się, że chce go poznać, jest inny, choć też mam podejrzanie, że może mieć w tym jakiś cel...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń