23.08.2014

Rozdział 6

ONE OK ROCK - Clock Strikes 


 ヽ´∇` ノ 


Wieczorem, a prawie o północy byłem bardzo zmęczony. Cieszyłem się na samą myśl o odpoczynku, dzisiejszy dzień wymęczył mnie całkowicie. Z ociąganiem zabrałem torbę i przerzucając ją przez ramię, nałożyłem na nos okulary, a z czoła ściągnąłem chustkę. Zrobię sobie niedługo wolne, bo nie chce mi się już łazić do tej budy... Westchnąwszy, przekroczyłem bramę, łykając świeżego powietrza tyle, ile byłem w stanie.

- Już myślałem, że nie wyjdziesz! - Naruto, który wyszedł zza rogu uśmiechnął się szeroko, patrząc jak zaskoczony mrugam często powiekami.
- Czy ty sobie jaja robisz? Jest prawie 24...
- Ale jeszcze jej nie ma. - zaśmiał się, wpychając mi w rękę chyba ciepłą bułkę ze słonym nadzieniem.
- Ile tu sterczysz? - spytałem, nadal nie mogąc uwierzyć, że on tu stoi. Pokręciłem głową, przy czym ściągnąłem zirytowany brwi - Nie, co w ogóle tu robisz!
- Bo mam prośbę no... A wiedziałem, że ciebie tu spotkam...
- Prośbę? Ty? Do mnie? Ja mam do ciebie - daj, mi, spokój. - mruknąłem, jednak wziąłem gryza pachnącego jedzenia.
- Nie bądź taki no, nie pomożesz koledze w potrzebie? - okręcił się na pięcie, by zajrzeć w moje oczy prawie z naprzeciwka.
- Od kiedy awansowałeś na kolegę? - burknąłem pod nosem, czując jak ciasto rozpływa mi się w ustach. Pyszne...

Zaraz... Czy ja właśnie nie przyjąłem łapówki? I co on tutaj do cholery jasnej robi! Muszę zmienić pracę albo poprosić ochronę, żeby wypatrywali blond czupryny chowającej się za budynkiem. Faktycznie musi być coś ważnego, skoro tutaj tyle sterczał... Ale nie rozumiem, dlaczego do mnie? Ma od tego innych ludzi, niech da mi spokój, chcę się wyspać!

- Sasuke proszę cię, mam tylko jedną, małą prośbę... - nastolatek złożył dłonie w błagalnym geście, a do tego zatrzepotał tymi wielkimi powiekami, abym mógł ujrzeć jego oczy.
- Mogę jej wysłuchać, ale nie wiem, czy się zgodzę. Jeśli chcesz gadać, to chodź, chciałbym odpocząć, wiesz? Niektórzy pracują...
- Okej, okej. Ha, widzisz! I dlatego kupiłem ci jedzonko, więc już nie marudź. Idź i słuchaj. - rozochocony klasnął rękami i potarł je, skupiając się.

Czemu nie powiem mu po prostu 'spadaj'? Sam już nie wiem. Nie jest dla mnie teraz chamski, więc dlaczego ja miałbym być? Ale powiedziałem, że mnie irytuje... Teraz robi to z premedytacją, bo wie to, a mimo wszystko nic sobie z tego nie robi... Ukręcę mu kiedyś ten łeb. Wziąłem większy wdech, zajadając się naprawdę pyszną bułką, od której burczało mi w brzuchu., a o tej godzinie nigdy nie bywałem głodny.

- Mam dziewczynę, prawda? Trochę już z nią jestem, ale jak mówiłem, zaczyna mnie irytować pod paroma względami... Nie? - zerknął na mnie, podczas gdy ja podziwiałem sobie widoki miasta, a przy okazji patrzyłem za nas dwoje, czy przypadkiem jakiś samochód nie ma zamiaru nas bezczelnie rozjechać - Nie? - powtórzył, na co musiałem przełknąć jedzenie.
- Noooo. - burknąłem beznamiętnie, po czym chapnąłem więcej farszu.
- No. I ogółem mam wrażenie, że leci tylko na moją kasę... Chociaż to jest dziwne, bo ona sama ma jej jeszcze więcej, więc tego nie rozumiem... Może mi się zdaje, ale sam już nie wiem... Bez sensu, jakby była ze mną tylko dla pieniędzy, nie lubię takich ludzi...

Uniosłem brew, patrząc na niego jak na ostatniego idiotę. Na pewno wie, że ta jego cała paczka trzyma z nim tylko dla kasy, przecież sam to wykorzystuje... Więc co mu robi teraz różnica, czy dziewczyna jest z nim z miłości, czy dla kasy? Pewnie sam nie traktuje tego związku poważnie, ponieważ inaczej nie mówiłby codziennie, że go irytuje... Wzruszyłem ramionami, nie wiedząc co powiedzieć.

- Może nie wyglądam, okej? - spojrzał na mnie z fochem, krzyżując przy tym ręce - Ale nie chciałbym mieć drugiej połówki, która leci tylko i wyłącznie na kasę, tak?
- Łaaaaał, widzę w tobie człowieka. - uśmiechnąłem się wrednie, przy czym poprawiłem okulary, a następnie zabrałem blondynowi jego ciastko, które miętolił między palcami.
- Smacznego... - fuknął obrażony, po czym westchnął i zaczął mówić - Więc... Przyszedłbyś na tę imprezę? Prooooszę...
- Nadal nie widzę związku pomiędzy imprezą, a twoją dziewczyną, a tym bardziej moją cudowną obecnością.
- Bo... Chciałbym, żebyś spróbował się dowiedzieć, czy ona faktycznie leci na moją kasę, czy nie...
- Niby jak? - coraz bardziej ciekawiły mnie jego plany, które stawały się niewytłumaczalnie zabawne.
- Spróbowałbyś ją poderwać albo cosik takiego... - przygryzł wargę, oczekując mojej reakcji.
- Aha... i tyle?
- Czyli zgadzasz się? - na jego wargi wdarł się olbrzymi banan, który pewnie jakby istniał, wystrzeliłby mi w twarz, a ja poślizgnąłbym się na jego skórce.
- Oczywiście, że nie. - zgniotłem w dłoni papierową torbę po jedzeniu, a następnie wyrzuciłem ją do śmietnika. Przełknąłem pozostałości po ciastku, po czym chrząknąłem i wyprostowałem się - Myślisz, że nie mam co robić, tylko biegać na twoje zachcianki na imprezy i podrywać laski?
- Boże no proszę cię... Nigdy nikogo o nic nie prosiłem! - mruknął, tupiąc nogą.
- A bo mnie to obchodzi? Rozpuszczony paniczyk... - zanuciłem pod nosem, za co dostałem lekko w ramię.
- Nie daj się prosić...
- Nie lubię cię, spadaj. Poza tym jesteśmy przeciwieństwami. Ty widzisz jak ja wyglądam? A jak ty? Dwa światy.
- No właśnie! Więc jeśli poleci na ciebie, to znaczy, że ja nic nie znaczę.
- Nie możesz załatwić sobie jakiegoś testera? Pofatyguję się i ci skombinuję, daj mi spokój.
- Nie, ty jesteś idealny!
- Bo?
- Jesteś przystojny i na pewno możesz mieć kogo chcesz... Co, nie dasz rady?
- Niee, takie gadki na mnie nie działają. - pokręciłem głową, widząc, jak chciał mnie podejść - Ale racja, jestem cudowny.

Zachowałem spokój, skręcając w inną uliczkę prowadzącą do mojego domu. Zaraz... Przecież go przyprowadzę do mieszkania i będzie mnie tam nękał, muszę się go pozbyć! Eh, no i... Dziwnie usłyszeć, że mogę mieć kogo chcę? Jestem przystojny... Nie raz chciałem z kimś być, kiedy miałem napady ludzkich emocji, ale oczywiście wychodziłem na spragnionego ćpuna, więc sobie daruję. Jestem za chudy, blady, rzygać mi się chce, jak na siebie patrzę.

- No właśnie! Więc co to dla ciebie poderwać jakąś tam dziewczynę na imprezie i powiedzieć mi co i jak...
- Chcesz żebym ci ją odebrał czy co? Podniecają cię takie rzeczy? - skrzywiłem się - Jakiś podjarany się zrobiłeś...
- Bo się stresuję, tak?! Idiota!
- No i czego na mnie krzyczysz?!
- Bo nigdy nie proszę i dużo mnie to kosztuje, więc zepnij się i zgódź! No kurwa mać!
- Ojeeej, paniczyk ma ból...
- Cicho no... - westchnął po czym jęknął poddańczo - Proszę cię jak kolegę... Tylko to, potem dam ci już spokój...
- Spokój? - zerknąłem zainteresowany, a on zacisnął wargi.
- Ta...- wbił wzrok w przechodnia, a potem we mnie - Jeśli wyświadczysz mi tę przysługę, zrobię co chcesz, więc zostawię cię w spokoju.
- Hmm... Ale tak naprawdę, dlaczego właściwie ja? - zatrzymałem się przy murku, opierając plecy o jego powierzchnię.
- Bo... - blondyn westchnął ciężko, chowając ręce w kieszeni rozpiętej bluzy - Po prostu wiem, że nikomu nie wygadasz...
- No tak, bo nie mam komu, czyż nie? - przewróciłem oczami.
- Nie! Nie o to chodzi... Po prostu, wiem, że nawet jakbyś miał tysiąc ludzi wokół siebie, to i tak milczałbyś jak grób.

Tutaj mnie zaskoczył, więc poprawiłem swoje okulary, by nie było widać po mnie zdumienia. Racje to on ma, ale nie musi o tym wiedzieć... Nie jestem z tych, którzy rozpowiadają tajemnice albo też lubią ploteczkować... Nadal nie ogarniam, dlaczego właśnie ja! Mało takich dziwolągów jest? Oh, Uchiha, właśnie przyznałeś się do bycia nienormalnym. Cóż... Aagh, mam zdecydowanie za dobre serce! Ale wizja spokoju jest kusząca...
Odepchnąłem się od ściany, kręcąc karkiem, aby kości mi się w nim przestawiły.

- No dobra.
- Serio?! Tak! To jutro.... dzisiaj, o 20 się zaczyna, mógłbyś przyjść trochę przed? - zaczął pocierać dłonie, jakby planował co najmniej zamach stanu.
- Aaa, to stąd parcie i szpiegowanie mnie po pracy. - prychnąłem głośno, patrząc urażony w jego oczy.
- Ale przynajmniej sobie pojadłeś...
- Taa...
- Ubierz sobie koszulę, jakieś fajne s...
- Zabawny z ciebie paniczyk.
- Nie nazywaj mnie tak!
- Będę mówił jak będę chciał i ubierał jak chciał, więc jeśli ci coś nie odpowiada, to sam możesz sobie podrywać dziewczynę.
- Nie cierpię cię... - burknął pod nosem.
- A ja cię nienawidzę, więc skoro wszystko jasne, daj mi adres.
- To daj telefon.
- Nie mam. - skłamałem, nie mając zamiaru dodawać gwoździ do trumny.
- Gaad, mogłem się tego spodziewać. - zaczął drapać się po głowie i jęknął, kiedy nie mógł niczego wymyślić.
- W takim razie nie przyjdę, skoro nie wiem gdzie...
- Dobra, cicho! Spotkajmy się koło tego jedynego w mieście salonu z antykami.
- O...?
- O 20.45.
- A to impreza nie zaczyna się o 20 i nie miałem być trochę przed? - uniosłem brew, nie wierząc w jego nieogarnięcie.
- Zmiana planów. Bądź przed tym salonem o 20.45, dobra?
- Taa, zrozumiałem. Zapiszę sobie ten dzień w kalendarzu i będę obchodził niczym święto. 'Wolność jest niezwyciężona'.
- Zabawne... Naprawdę jesteś chamski!
- Specjalnie dla ciebie. - puściłem mu oczko, po czym poprawiając torbę, zdałem sobie sprawę, że chciałem iść wcześniej spać - Idę już, więc się w końcu odczep ode mnie.
- Ale na pewno przyjdziesz?
- Przecież powiedziałem, jak jesteś głuchy to idź do lekarza, stać cię. - rzuciłem kąśliwą uwagę, a chwilę później posłałem chłopakowi wredny uśmieszek z jednego kącika warg i poczłapałem w stronę domu.
- Papa...

Czułem na sobie jego wzrok, kiedy przechodziłem przez pasy. Dopiero jak znalazłem się po drugiej stronie ulicy, niebieskooki odwrócił się i zaczął wycofywać.

Jestem jakiś nienormalny? Zgadzam się na jakieś układy z rozpieszczonym bachorem, zamiast spędzić jakoś miło wolny wieczór... Bo akurat mam wolne, więc wyliczył to sobie chyba idealnie. Geez, jestem za dobrym człowiekiem... Sam nie mam wiele, ale innym jeśli ładnie proszą, pomagam. Powinienem być bardziej asertywny, nie lubię go, naprawdę. Denerwuje mnie myśl, że wszystko przychodzi mu z łatwością i pewnie nie wie co to prawdziwe problemy, skoro mam sprawdzać wierność jego 'miłości'... Oh, super, czeka mnie obściskiwanie się z dziewczyną... Szczyt przyjemności. Mam  nadzieję, że przynajmniej będę miał na kogo popatrzeć. Może znajdzie się jakiś uroczy chłopak, który... Albo nie, zazwyczaj jak się trafiają, to tacy, którymi trzeba się opiekować, nie lubię takich. Wolę już być sam. Poza tym moja chęć do życia jest trochę zerowa, więc szkoda mi drugiego człowieka. Niech zostanie jak jest i wszyscy będą szczęśliwi.



 ヽ´∇` ノ 


Następnego dnia, a dokładniej wieczoru, postanowiłem utrzeć temu darmozjadowi nosa. Co prawda nie uważam się za kogoś przystojnego, co może dziwić innych, ponieważ sprawiam wrażenie pewnego siebie, ale chyba doprowadzę się w miarę do ładu i przyciągnę na siebie spojrzenia. Postanowiłem więc zaczesać włosy nieco bardziej na bok, co utrwaliłem specyfikami fryzjerskimi pozostałymi po krótszych kosmykach. Ubrałem czarną koszulę, która niegdyś przylegała ładnie do ciała, a teraz miejscami wisiała luźno, ponieważ sporo schudłem ostatnimi czasy... Chociaż na ramionach nabrałem trochę tkanki mięśniowej, ale to tylko i wyłącznie dzięki pracy. Na tyłek narzuciłem granatowe dżinsy, na nadgarstek zegarek, a do kieszeni wcisnąłem trochę pieniędzy. Prysnąłem się perfumami, spojrzałem w lustro i nie mając dzisiaj nudności na swój widok, wyszedłem z mieszkania, zastanawiając się jak dojechać na wyznaczone miejsce. Wiedziałem gdzie to jest, więc musiałem jedynie złapać odpowiedni pociąg i po sprawie.

Kiedy byłem już wewnątrz pojazdu, wcisnąłem swoje słuchawki do uszu, nie chcąc przejmować się spojrzeniami ludzi, którzy ewidentnie nie mogli się oprzeć mojej ponurej charyzmie, ah. Na co dzień nie zwracałem na to uwagi, ponieważ czułem się jak każdy, ale że dzisiaj nieco bardziej się uszykowałem, to... Yhm, nieważne. Po kwadransie wysiadłem z metra, kierując na wyznaczone miejsce. Nigdy nie lubiłem się spóźniać, więc stanąłem przy sklepie przed czasem, opierając ciężar ciała o jakąś szybę.

Na chwilę się zamyśliłem, jednak na szczęście otworzyłem oczy, widząc jak blondyn idzie w moim kierunku ze zdziwioną miną. Hmm, sam też wyglądał nieco bardziej zjawiskowo. Wyciągnąłem słuchawki, znowu mając nawał myśli pt. 'po co ja tu przyszedłem' bądź 'w co ja się pakuję'.

- Sasuke? - usłyszałem dosyć niepewny głos, a jego właściciel przeskoczył z jednej nogi na drugą.
- Ja, a kto. - przewróciłem oczami, chowając sprzęt do tylnej kieszeni spodni.
- Spodziewałem się czego innego, więc, wooow, zaskoczyłeś mnie.
- Pff.
- Dzięki, że przyszedłeś...
- Podziękujesz mi jak się uda, bo nie obiecuję sukcesu. - mruknąłem, wciskając dłonie do kieszeni spodni.
- Idziemy?
- Skoro musimy...

Nie wiem co on sobie wyobraża w tym móżdżku, ale nie mam zamiaru rozkręcać towarzystwa. Co prawda lubię się bawić, jak mam ochotę, ale teraz... Idę tam, by sprawdzić tę dziewczynę i wychodzę... Chociaż, co mi szkodzi jakoś się rozkręcić? Zależy kto tam będzie... Hahaha, czyżby złapała mnie mała trema? Dobrze, że umiem wszystko schować w sobie, nikt się nie zorientuje... Będę się zachowywał spontanicznie, to chyba najlepsze wyjście w tej sytuacji. A potem czeka mnie błogi spokój od blondyna, bo jakoś wierzę mu, że mi go zapewni i dotrzyma słowa.



 ヽ´∇` ノ 


12 komentarzy:

  1. "Ale racja, jestem cudowny." hiehie^^
    Mam dużą frajdę z czytania twojego opowiadania.
    Chcę więcej!
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  2. czy drugie opowiadanie jest już porzucone? :(

    OdpowiedzUsuń
  3. nie mogłam się doczekać :) uwielbiam SasuNaru! do następnego

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę się doczekac nastepnego rozdzialu. ^^ Uwielbiam twoje opowiadania . :) Zyczę ci duzo weny i powdzenia w pisaniu zajebistych rozdziałów <3
    mam pytanie czy bedziesz konczyc poprzednie opowiadania ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że to będzie tak długie, jak " Szkolne życie":D podoba mi się sposób, w jaki "budujesz" relacje między postaciami, nic u ciebie nie dzieje się za szybko. Aha, no i świetnie, że opowiadanie pisane jest w pierwszej osobie, można lepiej wczuć się w postać. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj, jako że piszesz fanfiction z Naruto chciałabym zaprosić Cię na mój blog:

    http://kolorowy-ametyst.blogspot.com/2014/08/naruto.html - Spis z Naruto

    http://kolorowy-ametyst.blogspot.com/2014/08/spis-miniaturek-z-harryego-pottera.html - Spis z Harry'm Potterem

    Dziękuję za ewentualne zerknięcie na mój blog :)
    Zapraszam i pozdrawiam ciepło,
    Kaminaka

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Psychedelic smiles26 sierpnia 2014 13:12

    Świetne opowiadanie! Kocham SasuNaru ♡♥♡♥♡
    Twoje SasuNaru już w szczególności!
    Uwielbiam jak budujesz akcję i relacje bohaterów^^
    Niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały :3
    ~Psychedelic smiles

    OdpowiedzUsuń
  8. To opowiadanie jest genialne! Uwielbiam SasuNaru, ale Twoje wykonanie tego paringu jest mistrzowskie.
    Kocham kiedy Sasuke jest wykreowany na takiego oziębłego chłopaka. Ty to zrobiłaś za co Ci dziękuję, bo czytam to opowiadanie z ogromną przyjemnością!
    I chociaż to jest Twoje AU to nie odbiegasz z charakterami postaci zbyt bardzo od kanonu ♡♥
    Chociaż to dopiero początek, opowiadanie zapowiada się bardzo ciekawie, więc będę wpadać częściej ;)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny^^


    PS. Zapraszam na mojego bloga: opowiadania-slash-desire.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzie kolejny rozdział? miały być co pięć dni. ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o.o jest dodany ? http://black-and-white-opowiadania-yaoi.blogspot.com/

      Usuń
  10. Witam,
    ciekawe jak długo Naruto sta l pod pracą Sasuke, aby z nim pogadać, no i hehe łapówkę mu dał....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. 44 year old Marketing Assistant Boigie McGeever, hailing from Swan Lake enjoys watching movies like "Hound of the Baskervilles, The" and Cabaret. Took a trip to Madara Rider and drives a Ferrari 250 MM Berlinetta. moje zrodla

    OdpowiedzUsuń