30.09.2012

Rozdział 90

ONE OK ROCK - Smells Like Teen Spirit


- Taisho, Taishooo, halo mówię do ciebie weź się w końcu ogarnij!

Coś tam do mnie docierało, ale nie wiedziałem do końca czy to sen czy jawa, czy jeszcze co innego, jednak kiedy zostałem brutalnie zepchnięty z łóżka mruknąłem niezadowolony uchylając odrobinkę powieki. Nosz, pracuje artysta w nocy i nie dadzą mu pospać, jak i tak lekcje odpadają! Ugh!

- No co ty chcesz Yasu, czy wiesz, która godzina?
- A czy ty wiesz, która godzina?! Prawie ósma, a ty musisz przecież iść i wszystko tam ustalać. Nie no ale ok. - uśmiechnął się - Rób co chcesz.
- O cholera. - momentalnie zerwałem się z podłogi i podleciałem do szafki zerkając na zegarek, faktycznie jest siódma dwadzieścia pięć, ygh! - A ty nie w szkole? - spytałem bardziej zaskoczony, wyciągając z szafy spodnie.
- No właśnie też zaspałem, a że zawsze w razie co mnie budziłeś, no to heh. - podrapał się po głowie i spokojniutko jakby nigdzie mu się nie spieszyło zaczął wrzucać książki do torby.
- Nosz kurde! Nie dość, że się nie wyspałem, to jeszcze gonitwa od samego rana. - trzasnąłem drzwiami od łazienki - Świetnie się zapowiada, świetnie!
- Nie maruuudź, tylko się myj i wyłaź. - burknął zastanawiając się co na siebie założyć.

Mój rekord normalnie! Dziesięć minut a ja już wyperfumowany, uczesany, ogólnie zdatny do życia wybiegłem z pomieszczenia łapiąc za szkolną torbę.

- Idę coś na szybko zrobić. - przygryzłem wargę kierując się do kuchni.

Szlag by to wszystkooo! Nienawidzę siebie za to, że tak długo zwlekałem z pisaniem i graniem, ale co mogłem zrobić?! Jak nie mam weny to gówno, nic nie wymyślę! Ygh, świetnie. Otworzyłem załamany lodówkę wyciągając pierwsze lepsze rzeczy. Nie jestem pewien tekstu ani rytmu, ale nie, dobra, trzeba się ogarnąć, bo zaczynam panikować. Ale kuuurde! Ile tam będzie ludzi, to ma duże znaczenie ile zbierzemy pieniędzy, wszystko i wszystko... Ygh!
Złapałem się za włosy, a po chwili rozpocząłem krojenie pomidora. Kiedy był kwadrans przed ósmą, razem z Higoshim zasiedliśmy przy stole. Kij, spóźnię się i tak, a nie będę przecież głodował, bo jeszcze zasłabnę i na nic się nikomu nie przydam.

- Yasu ja nie dam rady, ej. - powiedziałem z rozpaczą w głosie, kiedy miałem władować do buzi kawałek posiłku.
- Daj spokój noo. - westchnął pijąc herbatę - Dobrze wiesz, że dasz radę, nie masz czym się stresować, bo jestem pewien, że stworzysz coś pięknego, co zapamięta dużo ludzi. - uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco, na co trochę mi ulżyło.
- Wiem, wiem, ale chyba czuję presję. Dawno nie występowałem, dla ciebie może gram dobrze, ale wiem, że mogę się pomylić i co wtedy, wtopa na całego i mega wstyd.
- Znając ciebie, idealnie wyjdziesz z tej sytuacji. - zaśmiał się - I na poważnie no, wierzę w ciebie, wszyscy wierzą, także ty też to zrób. Weź się w garść i spraw, żeby dzieci miały trochę lepsze życie.
- Okej... - odpowiedziałem niemrawo.
- A teraz jedz.

Okej, zrobię to... Ale dla ciebie. Owszem, dla dzieciaków też, ale wyobrażając sobie, że stoisz w pierwszym rzędzie, tuż przede mną... Nie ma innych. Będę mógł ci pokazać jak wiele potrafię, jak nigdy wcześniej mimo, że boję się pomyłki, pragnę zaprezentować swój talent. Wiem, że kochasz jak gram, także... Może dzięki temu i ty byś się we mnie zakochał? Ah, Taisho co ty w ogóle sobie wyobrażasz. Niemniej jednak, to będzie zaszczyt grać tylko dla ciebie...

- A, daj mi znać kiedy będziesz szedł już do domu. - wyrwał mnie z zamyślenia, przez co uniosłem wysoko brwi.
- Ale po co? Pewnie się urwę z połowy, żeby się przygotować i takie tam...
- O tym mówię przecież, pomogę ci. Zadzwonisz, ja podejdę pod bramę i razem przyjdziemy do domu. - ostatnie wyrazy wprawiły mnie w uczucie motylków. My, razem, dom... Aaah... - Pomogę ci się ogarnąć. Skoro panikujesz już teraz, strach pomyśleć co będzie po południu.
- Oł... - tego się nie spodziewałem. No halo, Yasu zwolni się z treningu, toż to cud ! - No okej, dzięki. - uśmiechnąłem się szeroko i poderwałem się z miejsca dojadając śniadanie.
- Tylko się nie zabij. - roześmiał się donośnie bez pośpiechu pijąc napar.

Błyskawicznie nałożyłem buty, dopiąłem koszulę jednocześnie poprawiając włosy i wziąłem ogromny wdech, aby zawołać Yasu, jednak na całe szczęście stał obok mnie kiwając łepetyną.

- Nie krzycz, nie krzycz, oszczędzaj się.
- Ej, Yasu, nie żeby coś, ale tak mnie pospieszałeś, a od rana sam robisz wszystko na luziku.
- No. - wybuchnął śmiechem, na co zmarszczyłem czoło z niezrozumienia - Nie ważne, mam dobry humor.
- Okeeej...? Chodź już no!
- Idę! Spokojnie...



***


Wleciałem do sali jak dziki, dysząc bardzo głośno. Złapałem się za pierś i zacisnąłem na niej palce, wciąż próbując wydusić z siebie chociaż jedno, najmniejsze słówko. Buahaha, zdążyłem! Jest siódma pięćdziesiąt dziewięć! Ale zaraz wypluję tutaj płuca.

- Witam... Wszystkich. - wysapałem, a ludzie popatrzyli na mnie życzliwie.

Spotkanie przebiegło sprawnie i gładko. Dość szybko sprawdziłem oraz dogłębnie skontrolowałem, czy aby na pewno każdy zrobił to, co mu przydzieliłem, czy wszystko jest na swoim miejscu, a także najważniejsze, czy nie zdarzył się jakiś dziwny, paranormalny wypadek, który mógłby utrudnić przebieg całego koncertu. Naprawdę ogromnie mi ulżyło, gdy dostałem to czego chciałem - uspokojenia. Moja super ekipa zrobiła nawet więcej niż prosiłem, w końcu wszystkim zależy na tym koncercie.
Aktualnie leciałem do sali przedstawień, aby zdać raport Eizo no i złapać jakiegoś perkusistę z zespołu Ukyo. Swoją drogą on też miał grać na tym koncercie, ale jednak zrezygnował przez swoje problemy... Nie no, nie dziwię się, ale ja osobiście właśnie w gitarę bym uciekł, no cóż.

- Dzień dobry wszystkim. - uśmiechnąłem się perliście, widząc odwzajemniony entuzjazm na sześciu twarzach.
- Jest już po dziesiątej, także wszyscy robimy ostatnią rundkę do sceny przenosząc tam dekoracje. Mam nadzieję, że nie dobijesz mnie czymś w rodzaju 'mamy problem'. - białowłosy przeczesał swoją grzywę, ukazując widoczne przejęcie całym wydarzeniem.
- Spokojnie, wszystko ustaliłem, byłem na spotkaniu, zarządziłem całym koncertem wraz w przewodniczącymi, także nie powinno być problemu. Wszyscy sumiennie się przygotowują, więc jedyne co możemy, to czekać na szesnastą, aż się zacznie. - patrząc do góry miałem ochotę się zaśmiać, tak mnie rozpierała chęć do występu. Cały poranny stres znacznie ze mnie uleciał, a zastąpiła go energia jak po jakimś napoju z kofeiną.
- Spadłeś mi z nieba niczym jakiś nie wiem, Rafael. - poklepał moje biednie ramię - Bardzo doceniam twoje zaangażowanie. - zacisnął na nim lekko palce jakby chcąc dodać otuchy.
- Taaaa... - zerknąłem gdzieś na bok - Teraz pan wybaczy, ale muszę dorwać perkusistę, gdyż mój występ stoi pod wielkim znakiem zapytania. - mężczyzna od razu się odsunął.
- No nie żartuj!
- Nie żartuję...
- Jazda mi go szukać, przecież przedstawienie i twój występ to będą dwa najważniejsze punkty programu! - odwrócił mnie plecami do siebie i zaczął klepać po lędźwiach, abym sobie stąd poszedł.
- Dobrze, dobrze.- heh, nie za nisko te ręce?

Pokręciłem rozbawiony głową, uznając, że mój dobry humor naprawdę zaczyna być przerażający. Taisho, zamknięty w sobie chłopak, nie znający czegoś takiego jak komunikacja interpersonalna nagle staje się fanem spotkań, udziela się w całej szkole, nie ma zbytnio czasu dla swojego aniołka, a co najważniejsze, wystąpi pokazując swoją gitarę! Łoł, szaleństwo roku, zapiszcie to gdzieś w księdze rekordów Guinnessa.

Kiedy wkurzałem się na wiatr, który rozwalał moje przepięknie ułożone kosmyki, dostrzegłem na scenie pogrywającego sobie perkusistę. Znam go, to dobrze! Od razu przyspieszyłem, niczym gazela wskakując schodek po schodku na wielką scenę.

- Musisz mi pomóc. - zdecydowanym ruchem pokazałem, aby zszedł z siedzenia.
- W czym? - mruknął zaskoczony, ale grzecznie zrobił co powiedziałem.
- Liczę na to, że pomożesz mi i zagrasz ze mną na koncercie. Dopiero dzisiaj w nocy tworzyłem rytm, także mamy mało czasu, ale to nie będzie skomplikowane. Daj. - złapałem za jego pałeczki i zacząłem wystukiwać rytm. Ta, Taisho wielofunkcyjny - Byłbyś w stanie zagrać coś takiego? Możesz to urozmaicić, ale ogólnie musisz się trzymać tego tempa. Dasz radę?
- Hmm... - teraz to on zasiadł przed swoim instrumentem i zastanowił się chwilę - Spoko, nie wydaje się trudne... Łosz kurde, zagram sobie z naszym mistrzem. - wybuchnął śmiechem na co zdzieliłem go po głowie.
- Mamy mało czasu no!
- Dobra, to słuchaj czy może być tak. - kilka razy uderzył w pałeczki, po czym rozpoczął grę w takim tempie, które idealnie dopasowało się do mojego gustu.
- Kocham cię. - przyłożyłem dłoń do serca - Liczę na ciebie. - zerknąłem na zegarek - Wiem, powinniśmy to dokładniej ustalić, ale nie mam czasu, muszę iść się przygotować.
- Spoko, dam se radę, nie?
- Okej.

Wymieniliśmy się uśmiechami zaufania, po czym szybciej niż wbiegłem, zleciałem na dół łapiąc za telefon. Puściłem szatynowi dłuższą strzałkę i wzdychając głośno, oparłem jedną stopę o szkolny mur patrząc na niebo. Dosłownie zdążyłem sobie jedynie wyobrazić jak wchodzę na scenę, kiedy szturchnęły mnie inne dłonie. Otworzyłem zdumiony powieki.

- O, żyjesz, nie umierasz na kacu.
- Daj se siana. - Ukyś uśmiechnął się wesoło, a wraz z nim szkolny bożyszcz i nastolatka.
- Co wy tu wszyscy robicie?
- Jak to co, nasz mistrzu będzie grał. - dziewczyna stanęła sobie z boku, robiąc miejsce aniołkowi.
- Twój talent zapewne pozbawi nas nóg, głów oraz głosów.
- Nie przesadzaj Katsu, idę na takiego spontana, że aż głowa boli. - na potwierdzenie złapałem się za nią nadymając policzki.
- On tylko tak mówi. - sprostował mnie zielonooki.
- Dobra, my nie o tym. - mruknął brunet - Jako, że dzięki Katsu nie zdycham gdzieś w kiblach, ani też nie siedzę w domu rycząc, pragnę osobiście wręczyć ci prezent od nas. - zaśmiał się cicho - A tak bardziej po ludzku i mniej uroczyście, chcemy ci to dać, abyś pamiętał o początku, o pierwszym ważniejszym występie w swoim życiu.
- Dzięki...? - odpowiedziałem niegłośno, wpatrując się w małe pudełeczko - Pierwszy występ? I ostatni pewnie.
- Oj już nie dziamol tak, tylko zobacz.

Popatrzyłem po wszystkich, widać było, że nie mogą doczekać się występu, heh. W końcu Yasu zawsze mnie tak zachwalał, a oni nie mieli okazji przekonać się, czy to rzeczywiście prawda. Cóż, dzisiaj macie ten...

- Jaki super! - wybałuszyłem gałki oglądając przecudowny wisiorek - Od razu go sobie zakładam, nie ma bata, serio.
- Mówiłem, że się spodoba. - Igichi pokiwał sobie nieskromnie głową, na co się zaśmialiśmy.
- Cieszymy się... Yasu pomagał wybierać...
- Oj no miałaś tego nie mówić!
- Sorka.
- Dobra, Tai musimy iść, wybaczcie, ale się nie wyrobimy!
- Okey, przerób go na bóstwo. - brunet puścił mi oczko, natomiast aniołek pociągnął mnie za rękę nim zdążyłem zaprotestować.
- Ej, daliście mi taki fajny prezent, a ja nawet nie mogę do końca powiedzieć jak bardzo mi się podoba...
- Zrobisz to na scenie.

Kiedy zobaczyłem jego szeroki uśmiech zrozumiałem jak bardzo chcę pokazać mu całego siebie. Chciałbym trzymać go w końcu w swoich ramionach i niech by to szlag! Że też muszę być ostrożny i bać się go stracić, wszystko wydaje się tak chamsko trudne... Ah, ale mimo wszystko schlebia mi fakt, iż to właśnie dla mnie zrezygnował dziś z treningu. To sprawia, że chce mi się wierzyć w swoje zwycięstwo.

Rozmawiając o tym, że za bardzo panikuję oraz tłumacząc mi iż muszę się uspokoić, bo inaczej ktoś mi zmasakruje twarz, doszliśmy do domu dosyć szybko. Natychmiast bez żadnego 'ale' zostałem zaciągnięty do góry i posadzony na krześle z rozkazem włączenia jakiejś muzyki. Zaśmiałem się pod nosem, kiedy zobaczyłem swoją tapetę, na której widniał Yasuro z ciekawą miną zdenerwowania.

- Bardzo zabawne Tai, bardzo! - chciał udać poważnego, jednak po chwili sam  wybuchnął końską salwą śmiechu.
- Dobra, wybierz coś, ja idę się do końca odświeżyć. Tak się zmachałem rano, że masakra jakaś...
- Oke.

Mruknął, a ja chciałem zgarnąć bluzkę, jednakże doszedłem do wniosku, że skoro muszę jeszcze dobrać ubiór, zrobić fryzurę i zjeść coś na ciepło, daruję sobie garderobę powyżej pasa. Zerknąłem na półkę z szamponem i żelem nie mogąc wciąż uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Taisho Sasaki szykuje się do swojego pierwszego koncertu, a za drzwiami siedzi ktoś, na kogo punkcie oszalał. Zawsze wyobrażałem sobie taką scenkę za mgłą, jak jakiś dobry serial bądź program w tv. A teraz? Hah, wciąż nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. Sam nigdy nie wiedziałem co chcę w życiu robić, stawiałem na informatykę bądź coś z ekonomią, a tutaj nagle okazuje się, że myśląc o gitarze tak mnie bierze iż nie mogę skupić się na czymś innym.
Po umyciu głowy nałożyłem na dłuższe kosmyki krem prostujący, aby przypadkiem nie zachciało im się skręcić podczas występu. Czując od siebie perfumy przemieszane z żelem oraz różnymi innymi płynami dosłownie współczułem Higoshiemu, że będzie musiał tego wąchać. Wylazłem z łazienki i rzuciłem ciuchy na krzesło, rozczesując szczotką czarną dżunglę.

- Tak sobie pomyślałem, że mógłbyś się łagodnie pomalować, żeby idealnie prezentować się na scenie. Odrobinę powiększysz sobie oczy dzięki czemu ci co stoją dalej nie będą odnosili wrażenia, że ślepniesz...
- No dzięki! - zacząłem się śmiać jak głupi słysząc takie wytłumaczenie.
- Nie śmiej się, taka prawda! - burknął z oburzeniem zakładając nogę na nogę.
- Dobra, dobra. - podszedłem do regału i wyciągnąłem z niego suszarkę - Skoro mogę cię dzisiaj wykorzystać, to chcę tak na sto procent. - nachyliłem się nad kontaktem nie dostrzegając, iż trawiaste tęczówki przebrnęły przez mój kręgosłup docierając do kości ogonowej - Wysuszysz mi włoosyyy? - zerknąłem na niego robiąc słodkie oczka. Normalny kolega pewnie by mnie wywalił uznając za geja. Yasu? W życiu.
- No doobra. - westchnął bardzo donośnie podnosząc się z krzesła - Wykorzystywacz.
- Też cię kocham. - wyszczerzyłem się, usadawiając pośladki na zaścielonym łóżku.

Nie mów tak... I nie siadaj potem na łóżku! I tak wystarczy, że masz na sobie jedynie spodnie i widok twojej górnej części ciała wcale nie pomaga...

Przymknąłem powieki kiedy pościel za mną ugięła się pod ciężarem chłopaka, natomiast słysząc dźwięk produkowanego powietrza, przeszły mnie ciarki. Higoshi dotknął palcami moich włosów, zaczynając je suszyć w dosyć dziwny sposób, zapewne chcąc zwiększyć ich objętość. Dosłownie rozpływałem się pod jego dotykiem, gdyż nikt nigdy nie robił tego tak subtelnie i czule, ahm... Idealna rozkosz przed ciężkim wyzwaniem, którego normalnie bym się nie podjął. Ale dla miłości wszystko, prawda ?

- Co masz zamiar ubrać? - spytał, przekrzykując urządzenie.
- Tamtą wąską niebieską koszulę i czarne spodnie. Do tego pewnie trampki, jakieś rzemyki, wisiorek od was no i gitara.
- Okej... - zamilkł, z namaszczeniem pielęgnując moją fryzurę.
-  A ty? - spytałem będąc ciekawym czemu nagle ucichł.
- Ja tam nie jestem ważny. - z uśmiechem wyłączył suszarkę i rzucił ją gdzieś na bok na łóżko - Nie jestem w tym jakimś mistrzem, ale jak pamiętasz zdarzało mi się czasem lekko podkreślić oczy.
- Tak, ty i twoja obsesja. - wywróciłem gałkami, siadając po turecku.
- Cicho.

Zaśmiał się i złapał za eyeliner. Hm, ciekawe czy go kupił, czy miał przy sobie? Podejrzewam, że musiał przejść się do sklepu... Ahm, odkąd tutaj zamieszkał po prostu mam ochotę paść mu do stóp, kiedy zrobi dla mnie coś miłego. Niesamowite jak mnie zmienia...
Zadarłem głowę czując na brodzie jego kciuk, a także rozluźniłem powieki, nie pozwalając aby raziły mnie promienie słoneczne. Normalnie przeszły mnie ciarki i zrobiło mi się potwornie gorąco, kiedy poczułem na swoich ustach powietrze drażniące wrażliwą skórę oraz delikatne potarcia na powiece. Umrę zaraz! Za blisko, on jest za blisko... Tai, ogar, nie możesz! Nie ma mowy, opanuj się, nie wolno! Przygryzłem swoją dolną wargę, starając się zachować normalny, równy oddech. Matko, czuję nawet jego zapach, to naprawdę niesprawiedliwe, że tylko ja muszę się tak męczyć, egh. Jestem masochistą i tyle.

- Mam nadzieję, że walniesz taką przemowę, że aż szczęki im opadną. - zaśmiał się cicho, a ja poczułem miętowy zapach, aż mnie wykręciło.
- Taa... Nawet jej nie mam przygotowanej. - mruknąłem starając się nie ruszać wargami, aby mu się przypadkiem ręka nie omsknęła.
- Poradzisz sobie. Gadałem z Ukyo, wiesz? I nie mam pojęcia jak Katsuyoshi mu pomógł, ale widać, że jest weselszy i jakoś sobie radzi.
- To było do przewidzenia, nasz bożyszcz jest przecież jasnowidzem. - uchyliłem jedną powiekę, widząc jedynie jego dłoń, nawet ona pachnie no...
- On i ty macie jakiś dar pocieszania i łagodny styl uświadamiania komuś bolesnej prawdy. A co najlepsze, to nie pomagacie ani nawet nie doradzacie, tylko po prostu wyrażacie swoje zdanie. To jest chyba najlepsze.
- Powinienem zostać psychologiem? - zaśmiałem się pod nosem.
- O niee, oszalałeś? Sam byś w końcu oszalał, mowy nie ma. Już.

Uśmiechnął się odsuwając jednocześnie, a ja zamrugałem kilka razy. Wychyliłem się, aby zajrzeć do lustra, które wisiało na ścianie i aż celowo otworzyłem szerzej powieki. Miałem je obrysowane czarną linią, pogrubiającą się w kąciku aby powiększyć oko, natomiast z jednej strony kreski trochę wychodziły poza powiekę.

- Ej, a te nie są za długie? - wskazałem je palcem - Nie będą się dziwnie patrzeć?
- Niee.. - odpowiedział wciąż się na mnie bezczelnie gapiąc. Po chwili jego usta pokazały szeroki wyszczerz - Teraz rozumiem, że włosy?
- Tak stylisto.

Jakoś cały dzisiejszy dzień czuję między nami inną atmosferę, ale to pewnie przez ten koncert. Bo... Yasu ma  dla mnie wciąż czas, dba o każdy szczegół, pyta się, a co najbardziej mi schlebia - nieustannie patrzy swoimi szklaczkami na moje ciało. Uśmiechnąłem się kącikami i usiadłem nieco bardziej wygodnie, podając mu grzebień, szczotkę oraz gumę wraz z lakierem.

- Chciałbym, żeby było mi widać jedno ucho, więc musisz z jednej strony moje pazurki zagarnąć na policzek i ich jedną warstwę spryskać lakierem, a potem nałożyć na nią drugą, ale tę wywiń w drugą stronę. Trochę tak jak mają nasi rockowcy. Grzywkę chciałbym tak jak mam zawsze, ale włosy, które idą od niej z boku trochę bardziej napuszyć i żeby dać na ich końcach gumę, aby były idealnie proste. Zakodowałeś? - wybuchnąłem śmiechem kiedy jego twarz ukazywała przetwarzanie informacji.
- No okej... Jakby co mnie poprawisz. Kurde, normalnie jak jakiś naprawdę poważny koncert. - zaśmiał się, na co westchnąłem.
- Weź nic nie mów, ja tak muszę iść, a nie jestem przyzwyczajony do wyróżniania się...
- Nie żeby coś Tai, ale ty się zawsze wyróżniasz nawet jeśli nie chcesz. Swoją bladą cerą i niebieskimi oczami, które trochę podchodzą pod europejskie, ale jednak mają w sobie coś azjatyckiego.
- Eh, znowu masz rację. - pokręciłem mózgownicą. No tak, nie bez powodu zniszczyli mi psychikę, którą uratował aniołek...
- Dobra, cicho, muszę się skupić. Daj mi wsuwki. - zacząłem grzebać w kieszeni spodni, dając mu czarne spineczki - Jak nie wyjdzie to mnie zabijesz, także musi wyjść. - zrobił fajną minę, która mnie rozczuliła.

Od razu wziął się do roboty, zgarniając jedną warstwę włosów pod wsuwkę tak, iż został mi dorobiony na czubku głowy róg. Coraz bardziej zaczynam zdawać sobie sprawę, że chyba nie wytrzymam kiedyś i naprawdę zrobię pierwszy krok, którego pewnie będę żałować. Ale i tak dziękuję nie wiem komu,że Yasu ma taki charakter a nie inny, że jak się przytulę lub zrobię coś innego, on nie odbiera tego dziwnie, nie wyzwie mnie od gejów czy coś w tym guście, eh. Nawet teraz czując parę od prostownicy oraz jego zręczne palce nie mogę przestać o nim myśleć. Doskonale mnie sobie owinął wokół palca, choć tak naprawdę pewnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Jestem gotowy zrobić dla niego wszystko jeśli by dostrzegł moje uczucie... W sumie jak tak pomyśleć nad tym dogłębniej, żyję dla niego. Kiedyś też jak Ukyo dużo płakałem, chciałem iść pić, ale na całe szczęście uciekłem w muzykę. Ciekawe czy uda mi się dzisiaj rozruszać ludzkie kamienie, które noszą między żebrami.

Siedziałem sobie grzecznie z każdą minutą szalejąc z bliskości szatyna coraz bardziej. Już nawet lecąca głośno melodia w tle niewiele dawała, a rzekomo tak bardzo kocham muzykę. Muszę przyznać, że aniołkowi zręcznie to idzie. Kurczę, zaraz zobaczę efekt... I będę miał świadomość, że to właśnie on zrobił mi fryzurę, pokażę innym jego pracę, to, że... Ahm, przecież kogo to obchodzi, jestem nienormalny.

- Dobra, spójrz w lustro. - zacisnął wargi, układając moje dwa długie kosmyki wzdłuż mojego torsu.

Podszedłem do wielkiego, szklanego prostokąta i aż odchrząknąłem sobie. Łojapierdole! Idealnie to będzie wyglądać na obcisłej koszuli, którą założę i rozepnę niechlujnie przy szyi, no i spodnie, również przylegające do nóg. Jak zaprezentować się Yasuro, to tak mega, nie? A że nie jestem gruby, nie mam krzywych kończyn tylko idealnie wyrzeźbione, to mam czym. Uśmiechnąłem się szeroko niczym jakiś pedofil i odetchnąłem.

- Chodź no tu. - powiedziałem zirytowanym tonem, chowając swoje zaskoczenie.
- O nie... - mruknął odłączając prostownicę.
- Dzięęęki! - zgarnąłem jego szyję ramieniem i przystawiłem głowę do swojej, przymykając powieki - Zostań stylistą.
- Przestań! - zaśmiał się, ale jak wiedziałem, nie odsunął się, tylko posłusznie stał dając mi się obejmować.
- Serio ci mówię... - mruknąłem pod nosem wzdychając - Teraz mam jeszcze większego stresa kurde!
- Oj nie marudź... Tylko spiesz się. Musisz wszystko spakować i do tego jakoś się z tym zabrać...
- No wiem, wiem... - rozczochrałem jego kosmyki czując w ciele gorącą falę, po czym polazłem do szafy wyciągając z niej koszulę, którą zapiąłem do torsu, resztę kołnierza rozchyliłem. No nie będę się dusił! Aniołek zapatrzył się na to co robiłem z miną jakby był nieco nie wiem, zniesmaczony? - Coś nie tak? - wyciągnąłem kosmyki spod materiału i ułożyłem je jak poprzednio.
- Niee, ale naprawdę wyglądasz jak ci na scenie...
- Oj no daj spokój! - śmiejąc się klepnąłem go w bark i podszedłem do stolika po kolczyki, które powoli zacząłem wkładać do uszu.
- Prawdę mówię... - westchnął sobie - To szykuj sobie wszystko ja idę się odświeżyć i takie tam.
- Spoko.

Zmieniło się nawet to jak ze sobą rozmawiamy, odkąd Yasuro wprowadził się tutaj. Wydaje się weselszy i naprawdę czuję, że niczego nie wymusza. Jak kiedyś wciąż miałem dziwne przeczucia, tak teraz po prostu ich nie ma, a w zamian dostaję widok zamyślonego aniołka, bądź też widzę jak słodko je... Ah, serio choruję  z tego powodu. Ile to razy mam ochotę zagarnąć dłonią jego twarz i odwrócić w swoją stronę? Nie, dobra Tai, ogar.

Pokręciłem głową dopracowując ostatni detal swojego wyglądu, po czym polazłem do szafy wyciągając z niej starą gitarę. Z uśmiechem przełączyłem w lapku nagranie oraz stając na palcach ściągnąłem z półeczki płyn do czyszczenia. Jak dać to bez żadnego odcisku palca i brudu!
Pięć minut szorowałem gitarę, kiedy doszedłem do wniosku, że mógłbym nawet wymienić struny na lepsze... Cały szczęśliwy zacząłem po minucie wszystko naciągać i stroić, aby chłopak nie musiał się już męczyć. Jak nie lubię dzieci, tak on mi strasznie przypomina samego siebie, tak więc chcę mu sprawić jak największą radość. Na szczęście mam dwa sztywne pokrowce i stos kostek, tak więc natychmiast wyciągnąłem ze cztery i wcisnąłem je do specjalnego pudełeczka. Wymieniłem również czarny na pasek na jakiś ładniejszy z japońskimi napisami i uśmiechnięty postawiłem zapakowane cudeńko przy łóżku. Dałbym mu też piec, ale na pewno nie pozwolą mu grać w domu dziecka, przecież za głośno i takie tam. Mam nadzieję że nie zniszczą mu tej gitary, mam do niej ogromny sentyment, ale z przyjemnością oddam ją w ręce Kiyoshiego.

- I jak? - Yasu pocierając swoje włosy wyszedł ubrany z łazienki - Nie dajesz mu też pieca?
- Właśnie o tym myślałem i niee.... Jak będzie chciał pograć, ja mu dam swój numer i będzie mógł przyjść, przecież tam na pewno będą narzekać, że za głośno.
- W sumie racja... Oddajesz pierwszą gitarę, a wiem, że masz do niej sentyment...
- Oddaję w dobre ręce, także się nie boję. Lepsze to, niż miałaby leżeć nieużywana nie? - uśmiechnąłem się do niego - Chodź coś zjeść, bo po raz pierwszy czuję głód ze stresu.
- Przestań bo cię walnę no! Musisz się wziąć w garść...
- No wiem, wiem. - mruknąłem i oboje zaczęliśmy kierować się na dół.
- Łosz kurwa! - usłyszałem z samego dołu, przez co uniosłem wzrok i zobaczyłem Hiro ubranego elegancko do pracy. Jak nie on! - Ja tutaj widzę normalnie seks bombę, a nie swojego braciszka!
- No a co. - wyszczerzyłem się z dumą, stając wraz z Higoshim na dole.
- Ej nie, serio, mam ochotę cię przelecieć.
- Co?! - otworzyłem szeroko powieki słysząc jego głośny śmiech.
- No żartowałem głupolu. Gdzie ciebie nieletniego, potem by mnie po komisariatach ciągali i nie daj boże trafiłbym do więzienia, a przecież każdy wie, że taka inteligencja jak ja jest niezbędna, aby inni mogli funkcjonować. - przymknął powieki, przystawiając dłoń do piersi.
- Dobra alfo i omego, powiedz mi lepiej co tu robisz, bo inaczej zacznę się ciebie bać...
- Jak już wspomniałem, jestem tak wspaniałomyślny i wszechstronnie uzdolniony... - aniołek nie mogąc wytrzymać zaczął się po cichu chichrać - Tak, postanowiłem, że odwiozę ciebie i tobołki do szkoły, bo przecież nie wiem jak wy zamierzaliście to wszystko przenieść. A brata się o pomoc nie poprosi no!
- No nie prosiłem, bo mówiłeś ostatnio, że masz ważne spotkania, nie?
- No widać nie. Rodzina ważniejsza. - uśmiechnął się ciepło machając kluczykami od samochodu - Dużo tego masz?
- Dwie gitary i ten mój wielki piec. - brunet wybuchnął śmiechem łapiąc się za brzuch - No co się śmiejesz!
- Wyobraziłem sobie właśnie jak idziesz z takim klocem na plecach. Buahaha! - skierował się do kuchni, na co dogoniłem go i uderzyłem w ramię.
- Zamknij japę kurde! Ale doszedłbym? Doszedłbym!
- Oj no nie wątpię, że byś... Doszedł. - znowu zaczął się dusić, przez co obrażony usiadłem na stole.
- Spadaj. - burknąłem pod nosem fochając się jak dzieciak.
- Wy naprawdę jesteście pogrzanym rodzeństwem. - Yasu kręcąc głową wlazł do kuchni - Ale jednak jesteście na tyle podobni, że widać, iż każdy wskoczyłby za drugiego w ogień.
- Za nim? Pff...
- No wiesz co Taisho?! Ranisz me uczucia!
- Dobra. Dzięki tobie mam trochę więcej czasu, niech ci będzie. Lubię cię. - puściłem mu oczko.
- Oooo. - szczęśliwy i zadowolony podszedł do stołu zgarniając z niego pomarańczę - Trzeba na zakupy jakieś iść... - westchnął sobie zerkając na aniołka - Co robicie na obiad?
- Myślałem, że ty nam powiesz skoro już tak się poświęcasz. - na jego słowa wybuchnąłem śmiechem.
- Moja krew!
- I ty Yasu przeciwko mnie... Skandal po prostu. Powinienem was obu gdzieś zamknąć i nigdy nie wpuszczać za taką zniewagę!
- To co braciszku gotujesz?
- A idź, gdzie się podział ten słodki Taisho. - mruknął pod nosem grzebiąc w lodówce - Spaghetti będzie, najszybciej no i są przyprawy.
- No okej. To rób, a ja wpakuję wszystko do twojego wozu. - złapałem w locie kluczyki.
- Musisz sobie niedługo prawko zrobić, rośnij szybciej. - zaśmiał się wyciągając garnek.
- Ha, haaaa. Idę.

Myślałem, że naprawdę posikam się ze śmiechu kiedy znosiłem razem z orzechowowłosym piec, bo jakie on przy tym głupoty gadał, tego nawet Hiro nie zrozumie! Załamał mnie, po prostu dowalił, hah, ale jest jeden wielki plus - odzyskałem starego Yasuro! Wciąż nie mogę zrozumieć jak mogliśmy się dziwnym sposobem rozstać w gimnazjum i ponownie nawiązać mocny kontakt dopiero w liceum. A do tego, że co roku losują klasy tak, że jesteśmy w nich oboje, czyżby moje przeznaczenie? Jest tylu ludzi, a ja akurat trafiam na lekcje z nim... Ah, ta miłość no...
Kiedy cały sprzęt został władowany do wozu, trzy razy sprawdzałem, czy na pewno wszystko mam. Gdyby tam się okazało, że nie wziąłem gitary albo paska, albo sam nie wiem czego, chyba głowy, byłaby niezła panika. Nie wierzę, że tam zagram, po prostu nic nie ogarniam, mam w głowie wielki chaos. Zawsze marzyłem o wyjściu na scenę kiedy byłbym już znany, o pisku ludzi, zapowiedziach, tej adrenalinie w pomieszczeniu za sceną... Kurde...

Wyrwany kolejny raz tego dnia z zamyślenia przez Yasuro, poszedłem zjeść przepyszny obiad. Naprawdę cieszę się, że moje stosunki z Hiro zmieniły się w ciągu zaledwie niecałych dwóch miesięcy. Z drugiej strony nie mogę siebie za to winić, całe życie rodzice wmawiali mi, że on jest lepszy, a że jego tak dokładnie nie znałem, nie mogłem tego ocenić. W końcu byłem wtedy jeszcze dzieckiem, heh.

- Tai, na pewno wszystko masz?
- Tak! Mówiłem ci to już przy obiedzie.
- Dobra,  doobra. Wsiadać. - we troje wskoczyliśmy do czarnego, nowiutkiego auta i domknęliśmy drzwi - A ty Yasu? Nawet nie wiesz jak on bosko gra...
- Słyszałem parę razy, ale pewnie nie tak dobrze i często jak ty. - zapiął swój pas, śmiejąc się, a mnie ogarniał coraz większy niepokój.
- Wiadomo, przywilej brata.
- Taa... Jedź już bo naprawdę się spóźnimy przez tę rozmowę przy stole. - uśmiechnąłem się do niego, po czym od razu ruszyliśmy.

Sam nie wiem czym się tak bardzo martwię. Ale domyślam się, że ten brak przygotowania mnie tak stresuje. Niby mam muzykę, piosenkę i wszystko dokładnie rozplanowane, ale przez to, że w jeden dzień... Nie jestem pewien, ale dobra. Westchnąłem kiedy podjechaliśmy pod szkołę. Było już słychać muzykę, widziałem rotację tłumu ludzi z budynku na ulicę, wszędzie... Jak na jakimś prawdziwym koncercie, aż nie wierzyłem, że to moja szkoła! Ale w końcu emisja ma iść na całe miasto, także mam zaszczyt brać udział w większej akcji charytatywnej.

- Ej, to nasza szkoła Yasu?
- No chyba tak... - odpowiedział również zaskoczony oglądając nasze społeczeństwo.
- Dobra, koniec gadania. Będę twoim menadżerem. Podwózka, nosiciel rzeczy. - zaśmiał się - Wychodzimy.
- Taisho nam zaraz zemdleje.
- Oj no co się czepiacie, mam lekkiego stresa... Ale powiem wam, że widząc tylu ludzi o dziwo mi znika.
- Znika? - aniołek uniósł brew.
- No... - tak, tak, normalny człowiek chciałby uciec, ale kiedy wyobrażę sobie, że te wszystkie pary oczu będą skierowane tylko na mnie...

Kiwając głową moi 'pomocnicy' wzięli trochę ciężaru na swoje barki, po czym wraz ze mną skierowali się do sceny. Wciąż rozglądałem się wokół widząc jak wielu przyszło ludzi. Dorośli, starsi, jakieś małe dzieci... Kurczę, jak ja znajdę Kiyoshiego?! Oho.
Zaśmiałem się widząc pod sceną jak leci do mnie biała czupryna ubrana przyznam, że zniewalająco.

- Dobry. - z Higoshim kiwnęliśmy głowami od razu szczerząc się do nauczyciela.
- Widzę, że cała menadżeria przyszła.
- Ha, mówiłem. - Hiro pokiwał dumnie łepetyną i zaczął wspinać się po schodach.
- Sporo tych ludzi... Nie sądziłem, że przyjdzie aż tylu. - powiedziałem do Yarotouichiego.
- A będzie jeszcze więcej, dopiero za piętnaście minut wszystko się rozpocznie.
- Więcej? Super. - uśmiechnąłem się szeroko poprawiając w dłoniach futerał.
- Masz tremę?
- Im więcej widzę ludzi, tym mniejszą. A teraz idę się przygotować. - ukłoniłem się trochę, po czym wskoczyłem za bratem na scenę, kładąc w jej rogu instrument.

Zerknąłem na dół, dopiero teraz rozumiejąc, że to wszystko się zaczyna, że naprawdę będę tutaj grał, że to już nie jest próba, tylko staranie się dla biednych dzieciaków... Odetchnąłem sobie, czując dłoń Yasuro na ramieniu.

- Uda ci się, na pewno. Po to daliśmy ci wisiorek, nie? - uśmiechnął się do mnie na co poczułem szybszy puls i łomoczące w piersi serce.
- Musi. - robię to dla ciebie, więc wszystko musi być idealnie...
- Patrz, ktoś cię woła. - pokazał na mojego perkusistę.
- Wybacz. - rzuciłem i pospiesznie poszedłem do nastolatka - I jak tam?
- Jeśli z tobą okej, ze mną tym bardziej. Zaszczyt grać z mistrzem Taisho, którego nikt nie słyszał. Pewnie opadną nam szczęki.
- Następny. - zaśmiałem się, przeczesując grzywkę - Ale dobra, niech wam będzie, nie mam siły już się spierać.
- I słusznie. Czy ty wiesz jak wyglądasz? A jak dołożysz do tego grę, zarobimy sporo. - uśmiechnął się ładnie.
- Dobra, idę szukać pewnej osoby, do zobaczenia na scenie.

Pomachałem blondynowi dłonią i łapiąc za pokrowiec zacząłem zbiegać na dół, chcąc odnaleźć moją sierotę. Chcę żeby dla niego ten dzień też był wyjątkowy. W końcu poświęciłem mu piosenkę. Z powagą na twarzy przeciskałem się przez tłum przechodniów zwracając na siebie niemałą uwagę. Normalnie czułbym się dziwnie, ale w tym dniu wszystko wydaje się jak we śnie, swojego rodzaju magiczne, także mogę wyglądać jak chcę i nikomu nic do tego. Mam już gdzieś opinię innych, zniszczyły mnie, tak więc czas się odrodzić. Zagram dla pana Fumiyakiego, dla Higoshiego i dla tego biednego dzieciaka...

- E, Kiyoshi! - machnąłem do niego z ulgą w końcu odnajdując go przy murku.
- Łoo... - powiedział na wydechu, patrząc na mnie do góry - Gwiazda!
- No następny noo! - mruknąłem - Chodź, przeprowadzę cię na przód.
- Okej, okej... - odwzajemnił mój entuzjazm grzecznie idąc u mego boku.
- Oprócz piosenki, mam dla ciebie jeszcze inny prezent.
- Prezent? To już dostałem, łaskawie mogliśmy tutaj przyjść. - burknął - Traktują wszystkich jak dzieci, eh, no nie ważne.
- Słuchaj. - uśmiechnąłem się życzliwie, zajmując z nim miejsce w pierwszym rzędzie - Długo na niej grałem, służyła mi wiele lat. Kiedy byłem smutny, nierozumiany, odrzucony przez wszystkich oprócz przyjaciela, kiedy miałem dość życia, a nie chciałem iść się zachlać jak ostatnia świnia, dzięki niej mogłem odetchnąć na chwilę, ciesząc się istnieniem... - oczy chłopaka otworzyły się szerzej, gdy wysunąłem zza pleców pokrowiec - Jeśli miałaby leżeć w domu nieużywana tylko dlatego, że mam do niej sentyment, zmarnowałbym twój talent. Trzymaj, jest teraz twoja i naprawdę nie masz co się źle czuć, chcę ci ją podarować.
- Ale...
- Naprawdę, wiem co mówię... Widzę, że ty tak samo kochasz muzykę... A kiedy już będziesz sławny, wspomnij gdzieś tam kiedyś, że ja podarowałem ci swoją gitarę. - zaśmiałem się głośno.
- Prędzej ja będę dumny, że trzymam twój instrument w rękach, bo na pewno super grasz... - patrzył z niedowierzaniem na swoje dłonie - Stwórzmy kiedyś razem zespół... Będę ćwiczył codziennie, naprawdę...
- Okej, trzymam cię za słowo. - czemu nie? Wierzę, że mu się uda, a kto wie, co będzie kiedyś? Jak podrośnie, chcę zobaczyć efekty jego pracy - Masz tu jeszcze mój numer, dzwoń kiedy naprawdę coś się będzie dziać, możesz na mnie polegać. Gdybym mógł adoptowałbym cię, ale niestety. - westchnąłem zrezygnowany - Także jak będziesz chciał pograć z piecem, śmiało przychodź i się nie krępuj! Bo tam raczej głośno sobie nie pograsz...
- No raczej nie... Okej, obiecuję, że się odezwę. - podniósł wzrok patrząc w moje tęczówki - Naprawdę dziękuję... Nawet nie wiesz do czego się przyczyniłeś...
- Sądzę, że jednak wiem. - poczochrałem jego włosy - A teraz lecę się przygotować, bo będzie klapa.
- Ta... Powodzenia!
- Dzięki.

Z radością pobiegłem na górę. Założyć z nim zespół... W sumie czemu nie? Ta wizja wydaje się ciekawa... Do tego mieć świadomość, że to dzięki mnie będzie grał... Kurde no, wspaniałe uczucie! Kiedy wbiegałem już na ostatnie schodki zostałem złapany za rękę i pociągnięty w tył.

- No patrz! Tak się przeobraził, że go nie poznałem a do tego tak się zamyślił, że zwątpiłem czy to on! - zobaczyłem jak Igichi uważnie mi się przygląda - Boooożeeee jaki bożyszcz no! - nie mogąc się powstrzymać przytulił się do mnie na co wybuchnąłem śmiechem.
- A przestańcie wy wszyscy z tym, że wyglądam jak gwiazda! Wychodzi na to, że wierzycie we mnie bardziej niż ja w siebie.
- Wiesz już jakie jest twoje życie? - pytanie białowłosego wytrąciło mnie zupełnie.
- Nie, jeszcze nie wiem. A ty znasz swoje?
- Słodka świadomość wiedzy. - uśmiechnął się dając do zrozumienia, iż już odnalazł swoją odpowiedź.
- Kaoru?! - otworzyłem zszokowany powieki, wychylając się trochę na bok - Przepraszam na chwilę.
- Dobra, nie męczymy cię, powodzenia. - Ukyś klepnął mnie w ramię i poszedł z Hanarim w drugą stronę.
- Siema. Widzę, że nieźle sobie wszystko przygotowałeś. Ah, niczym moje pierwsze amatorskie koncerty... - brunet pokiwał z rozmarzeniem głową, mając dłonie wciśnięte w kieszenie spodni.
- No nie mów tylko, że Yasuro cię zaprosił, żebyś mnie szpiegował.
- Niee, sam zobaczyłem ogłoszenie, byłem ciekaw, przyszedłem a tu proszę jaka gwiazdeczka sobie stoi przed sceną.
- Oj skończ. - zaśmialiśmy się oboje, po czym zerknąłem na zegarek.
- Widzę, że się spieszysz, nie zatrzymuję, powodzenia. - kolejna osoba klepnęła mnie w okolicach łopatki i zeszła ze schodów.

Naprawdę widząc jak oni wszyscy nie mogą się doczekać mojego występu nie mogę w to uwierzyć. Kiedyś byłem sam, miałem potem Yasuro... Dużo lat zmarnowałem na samotność, dokształcając się naukowo jak i muzycznie... A teraz zyskałem wiele i mam zaszczyt przekazać innym coś od siebie, pomóc inaczej spojrzeć na świat... Urozmaicić tę monotonność, której wszyscy codziennie bezwiednie się oddają...

Przerywając swoje myśli pobiegłem na scenę szykując do występu gitarę. Sprawdziłem głośność mikrofonu, wszyściutko. Do tego poproszono mnie o sprawdzenie obecności aktorów, szkoda w sumie, żę Katsu zrezygnował, byłby idealny, ale cóż, jego wola. Porozmawiałem chwilę z Eizo, sprawdziłem łączność, dosłownie co chwilę gdzieś biegałem słysząc westchnięcia zaskoczenia i uwielbienia na temat swojego wyglądu. Czułem się naprawdę wspaniale. Aż w końcu przyszedł ten moment. Zszedłem na dół, kiedy dziewczyna rozpoczęła imprezę, mówiąc kilka słów wstępu.

Czas się uspokoić. Mój występ jednak otwiera koncert, muszę zrobić to na najwyższym poziomie... Przymknąłem powieki i siedząc na schodkach jak na grzędzie, uniosłem twarz ku górze, wzdychając ciężko. Uda mi się... Pokażę wszystkim kim tak naprawdę jestem. Zrobię to dla Yasu...

- Wyglądasz bosko. - od razu odwróciłem się w stronę nastolatka.
- Dzięki... - jak on to robi, że rozgrzewa moje wnętrzności w ułamek sekundy?! - Wiesz, że nawet Kaoru przyszedł? Normalnie jak wielka rodzina...
- Haha, serio? Ciesz się, to dobrze świadczy. - oboje zamilkliśmy, kiedy spikerka zaczęła nawijać o moim występie - Chyba już czas.
- Nawet nie chcę widzieć ilu tam jest ludzi...
- Sporo. Trochę więcej niż sporo. - posłał mi łagodny uśmiech, podnosząc mnie do pozycji pionowej.
- Nigdy się tak nie czułem, nie wyjaśnię tego...
- Nie musisz. - do naszych uszu doleciało moje imię i nazwisko - Powodzenia...

Jego spojrzenie wzbudziło we mnie skrajne emocje, a to, że poklepał mnie i on po ramieniu, zaciążyło na moim sercu niczym kowadło. Poczułem, jakby czas się zatrzymał. Ostatnia osoba tego dnia dodała mi otuchy, niby klepnięcie, ale kiedy zbiorę je wszystkie... Widzę w głowie uśmiechnięte twarze moich przyjaciół, to niesamowite...

Westchnąłem i odwróciłem się bez słowa w stronę sceny. Następnie wszystko dla mnie działo się w zwolnionym tempie. Schodek po schodku wspinałem się do góry, pod koniec widząc kątem oka ogrom ludzkiego tłoku. Kiedy znalazłem się na górze, zerknąłem do tyłu widząc uśmiech aniołka. Wyrył mi nim z pewnością wspomnienie pierwszego występu na sercu. Odwróciłem się do ludzi i aż zamarłem. Ich liczebność rozciągała się wszerz i wzdłuż całego placu, zbierali się nawet za bramą, gdzieś dalej w ogrodach... Postawiłem kolejne kroki niczym w jakimś 'replay'... Stanąłem przed mikrofonem i wziąłem większy wdech. Wszystko we mnie wrzało, czułem mrowienie, rozpierającą mnie energie, sam nie wiem co! Tylu ludzi stoi, czeka na mój występ, normalnie słyszę w głowie te oklaski... Czuję się jak niesiony na skrzydłach, moje serce wali jak szalone, są tu dla mnie wszyscy... Wysłuchają mnie, nie kogoś innego. W pierwszym rzędzie dojrzałem Ukyo, Katsuyoshiego, Kihyoshiego, Akane, Eizo, Kaoru i po chwili Yasuro...

Uśmiechnąłem się uspokajając do końca. Czułem jedynie pozytywnie rozpierające mnie uczucie, które wprawiało dosłownie we wzruszenie, które mocno musiałem zatrzymywać. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, z pewnością zapamiętam ją bardziej niż inne... Złapałem w palce mikrofon, zdejmując go ze statywu i podszedłem bliżej krawędzi sceny. Przez to, że tyle oczu wpatrywało się we mnie, odczuwałem boski spokój, moje serce uspokoiło się, pozwalając na trzeźwe myślenie. Przymknąłem powieki i zacząłem mówić głosem, który rozchodził się dosłownie wszędzie, a był niski oraz łagodny.

- Chciałbym... Żeby po moim występie została w was cząstka tego, co często na co dzień trapi moje myśli... - przerwałem na chwilę, nie słysząc dosłownie niczego, cała ludność czekała na to, co powiem dalej - Może i dziecinna zachcianka, ale miło by było przekazać wam coś oczywistego, ale tak często zapominanego... Nawet moje marzenie, abyście zapamiętali kogoś takiego, jak Taisho Sasaki może uznać się nierealne, jednak. Kilka dni temu poznałem chłopaka, który wcale nie ma lekkiego życia. Kiedy był mały, zamordowano jego rodziców, a przez to, że nie nie utrzymywali oni kontaktów z rodziną, został sam. Jak pewnie się domyślacie, zabrano go do domu dziecka. Przez to, że był i jest inny, wszyscy go szykanowali, dokuczali, wiadomo, przecież to takie zabawne... - zaśmiałem się pod nosem, poważniejąc po chwili - Bardzo przypomina mi ten chłopak mnie samego. Gdybym nie walczył z prymitywnymi ludźmi, pewnie nie stałbym tutaj i nie miał wam do przekazania jednej ważnej rzeczy. Zastanówcie się, zanim cokolwiek powiecie lub pomyślicie. Myślenie nie boli, a naprawdę może uratować wielu innych. Wciąż zastanawiam się, jak niektórzy, po prostu chamscy ludzie mogą chodzić bezkarnie po tym świecie... Jednak nie mnie to oceniać. Dzisiaj, skoro nasza impreza ma cel charytatywny, wszyscy stanęliśmy na wysokości zadania, aby pomóc choć trochę dzieciakom. Sam byłem głównym przewodniczącym, także naprawdę będę dumny, jeśli zobaczę chociaż jeden mały uśmiech. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak tacy ludzie potrafią się cieszyć życiem, a my, sprawni wciąż na nie narzekamy. Także... Dopóki żyję, mogę mówić i grać, będę się starał chociaż trochę ratować nasze społeczeństwo. Dziękuję. - uśmiechnąłem się do nich i ku mojemu zdziwieniu, usłyszałem oklaski, które potem przerodziły się w wielką falę huku, odbijającą się echem od placu - Piosenkę napisałem właśnie dla tego chłopaka. - zerknąłem na dół, widząc w oczach wszystkich zaskoczenie własnymi słowami.

Puściłem im oczko i poszedłem po gitarę. Przerzuciłem pasek przez ramię, spokojnie układając elektryka na pasie. Zerknąłem na perkusistę i dałem mu znak, aby zaczął grać. Chciałem wszystkich zaskoczyć energicznym, mocnym brzmieniem gitary oraz swoim mocnym głosem, ale łagodnym w pewnych miejscach. Po prostu takie przeciwieństwo do całej łagodnej akcji. Cóż. zawsze coś wulgarnego albo mocnego zostaje ludziom w pamięci, a do tego jestem pewien, że mój mocny głos wywoła u niektórych ciarki. Pierwszy dźwięk perkusji rozbiegł się po wszystkich, natomiast ja czułem, że zaczynam żyć. Jakbym był przy Yasuro i muzyce, to co kocham najbardziej... Przymknąłem powieki i rozpocząłem brzdąkanie intra, które u mnie wzbudziło ciarki. Nie wyjaśnię tego jak mocna muzyka na mnie wpływa, jaką ma moc... W końcu uderzyłem mocniej o struny, po czym biorąc wdech, zacząłem śpiew, na który trochę ludzi zamarło.

1. Jestem pewien, że to było nad ranem.
Zbiegłem po schodach chcąc zobaczyć mamę.
Broń wypolerowana, instrukcja została nadana.
Pełno krwi i tylko cisza,
Wasza twarz, niegdyś tak żywa.
Pusty wzrok, trzask drewna i rozbicie szyby.
Fala nawiedzająca moje ciało
oznajmiła chłodno.
' zabili ich '.
Pustka, otępienie, chłód, ból i niedowierzanie,
jak nazwiesz to uczucie?
Co zrobiłem źle?

Czasem zerkałem na Yasuro podpatrując, jak położył swoją dłoń na koszulce. Katsu z Ukyo i Akane stali patrząc na mnie oczami jak pięciozłotówki. Oni to w ogóle po raz pierwszy słyszeli mój głos. Perkusja zrobiła się głośniejsza, a ja podskoczyłem, zaczynając szybciej przebierać palcami.

Ref.: 
Jak długo, jak długo, jak długo
mam tak żyć?
Wciąż upadać, i wstawać, i nie mieć nic?
Choć sądzicie inaczej, 
mam was wszystkich ...
Pożyczając imię zemsty,
wstałem dla siebie.
Rysa w cierpieniu, 
zakrzywienie rzeczywistości.
O przepraszam,
nie umarłem.

Hiro razem z Eizo unieśli powieki słysząc jak siarczyście i wyraźnie sobie przekląłem, na co uśmiechnąłem się szeroko wyglądając cudownie. Westchnąłem, grając chwilkę bez śpiewania, jednak ponownie wydobyłem z siebie czysty głos.

2. Był czas, kiedy do domu wracałem sam,
ale i on się skończył.
Zabrali mnie, nie miałem nic do stracenia.
Wśród drażniących śmiechów
nie potrafiłem odnaleźć wspomnień,
nie mogłem się uspokoić.
Stając się bez życia, patrzyłem w lustro.
' Nie ma nic do stracenia,
nie ma nic do zyskania,
nie ma niczego, jedynie pustka. ' - mówisz.
Zaskakująca? Zatracająca? 
Zabijająca.

Uderzyłem energicznie w struny rozpoczynając śpiewanie refrenu. Zacisnąłem powieki wczuwając się jak nigdy. Perkusja, dźwięk mojej gitary, miałem na ciele gęsią skórkę, która nie schodziła ani na chwilę. Czułem, jak pod palcami zaczyna mi się robić ślisko z emocji, ale dzielnie grałem dalej, celując zgrabnie opuszkami w każdy próg, a grałem momentami naprawdę szybko, jak profesjonalista. Uchyliłem powieki, patrząc na pierwszy rząd przyjaciół, którzy stali wryci. Tak Yasu, śpiewam dla ciebie, usłysz mój głos, a potem zakochaj się we mnie.

3. Kiedy myślałem, że po wyjściu z piekła
czeka na mnie czyściec,
łaskawie ściągnęliście mnie na ziemię.
Nadaliście mi ładne imię - ' śmieć '. 
Metalowe rusztowanie, głuche ściany
czy przemoknięty na ciele gips, nieżywe jak ja.
Jak moje rany...
Nienawidzę was, nie cierpię!
Myśleliście, że po męczarniach was nie znajdę?
Oh, jak mi przykro.
Strzał, pisk i ukochany strach.
Mamo, skończyłem.

Tutaj na chwilę przestałem grać, dzięki czemu perkusista mój inteligentny, spisując się dotychczas świetnie, pobił samego siebie Również wczuł się w muzykę na tyle, że przerwał wraz ze mną. Opuściłem głowę czując na sobie oczekujący więcej wzrok ludzi. Mruknąłem coś do mikrofonu, co rozeszło się echem, po czym powoli zacząłem grać melodię i biorąc głośniejszy wdech szarpnąłem kostką wszystkie struny, wchodząc równo z perkusją.

Ból i złość powraca.
Krąży w mojej głowie.
Chciałem tego, lecz boli.
' Żegnaj. '
Ktokolwiek słyszy.

( nie ważne. )

Ostatni wyraz mruknąłem z chrypą, zaprzestając gry. Zamknąłem powieki i czekając, aż mój kolega wyciszy instrument, ukłoniłem się, oddychając nierówno. Czułem na sobie całe te emocje, dosłownie wszystko, byłem rozdygotany, zgrzany, ale przeszczęśliwy.

Momentalnie ludzie podnosząc ręce do góry zaczęli głośno klaskać, krzyczeć i piszczeć, przez co nie mogłem nie podejść do statywu i nie rzucić krótkiego, kulturalnego ' dziękuję '. Ściągnąłem gitarę z ramienia i położyłem ją w rogu sceny, później po sobie posprzątam. Schodząc po schodkach wciąż słyszałem owacje oraz widziałem w myślach miny zaskoczonych przyjaciół. Tak, to ja śpiewałem i grałem. Kurde, jestem z siebie cholernie dumny! Prezenterka weszła z powrotem na scenę i zaczęła zapowiadać naszą grupę teatralną, natomiast ja usiadłem sobie na jakimś murku, wzdychając cicho. To było magiczne, wciąż dudni mi wszystko w głowie i nie mogę dojść do siebie, zrobiłem to! Nawet palce nieustannie mi się trzęsą...

Ujrzałem jak powoli zdezorientowany siedemnastolatek idzie w moją stronę, moje serce ukłuło mnie dosyć mocno.

Podobało mu się?



***


Brunet stojąc ramię w ramię wraz ze szkolny bożyszczem, po koncercie Sasakiego uśmiechnęli się do siebie szeroko, czując jakby wewnętrzne oczyszczenie.

- Idziemy?
- Okej... - odpowiedział niższy i oboje skierowali się na bok, w stronę małego pagórka znajdującego się po drugiej stronie budynku, w zacisznym teraz miejscu - Też czujesz taki... Taki ucisk?
- Albo nawet jakbym sam tam grał...
- Dosłownie! Jeju... - gdy dotarli na miejsce, brunet przysiadł sobie na trawie wsłuchując się w niegłośną muzykę dobiegającą zza budynku - Zawsze w głębi wiedziałem, że on na pewno jest cudowny, ale ten głos... To jak wygląda jak gra... Wszystko... - westchnął opuszczając głowę - Takie cudowne... On cały jest taki cudowny... - brunet ściszył swój ton o kilka decybeli zaczynając dołować się myślą, że Taisho nigdy z nim nie będzie.
- Jest dużo ludzi, którzy są wspaniali... I niekoniecznie muszą grać, wiesz? - Hanari uśmiechnął się delikatnie - A że lubisz muzykę, Taisho bardziej ci imponuje.
- Tak, ale... - westchnął donośnie - Po prostu nie wierzę w to, wciąż słyszę w głowie to co stworzył... Ponoć w jeden dzień... Niesamowite... Na pewno nigdy nie będzie sam...
- Ty też nie. - Katsuyoshi spojrzał przed siebie, wygodniej siadając po turecku - Masz taką osobowość, która rozczula każdego.
- Hah, ciekawe kogo...
- Na przykład mnie.
- Nawet ty, mimo, że nie chcesz rozmawiać z ludźmi, często przesiadujesz w bibliotece, to i tak cię podziwiają... A ja? Zawsze mimo, że wcale tego nie chciałem ładowałem się w kłopoty. W końcu wyglądam jak ciota... - opuścił niżej głowę i skulił się, obejmując rękami swoje kolana.
- Nie jesteś, nie mów tak...
- Kiedy taka jest prawda...

Białowłosy westchnął zrezygnowany i czując przypływ emocji, które nigdy wcześniej nie gościły w jego ciele, wyprostował się, łapiąc palcami podbródek Igichiego. Kiedy ten podniósł zaskoczony wzrok, robiąc przy tym słodką minę, w szkolnym księciu coś pękło. To sprawiło, że postanowił już więcej niczego nie ukrywać.

- Ej, nie smuć się... - powiedział niskim, ciepłym tonem, który ociekał uczuciem - Przecież właśnie ci powiedziałem, że jest dużo ludzi, którzy są wspaniali... I taką osobą jesteś ty.

Ostatni wyraz wyszeptał w blade wargi, po czym subtelnie musnął je swoimi ustami przymykając powieki, jednak ani na chwilę nie spuszczał wzroku z ciemnych tęczówek, które w mgnieniu oka otworzyły się bardzo szeroko, a ich posiadacz dostał palpitacji serca.


_________

W końcu. Zaczęłam pisać ten rozdział wczoraj po godzinie 22, i około godziny 2 w nocy byłam zmęczona po całym dniu załatwiania spraw, więc przestałam pisać. Dzisiaj wstałam specjalnie bardzo wcześnie jak na mnie i fakt, że jest weekend, przed godziną 8 i dopiero teraz skończyłam pisać. A jest godzina 11. Ogólnie mam nadzieję, że udało mi się opisać przebieg koncertu. Wiadomo, uczuć takich jakie miał Taisho nie da się do końca wytłumaczyć, to trzeba czuć, ale są cudowne... Po drugie, jak widać pod koniec ruszyła akcja. Po trzecie, zamierzam dodawać jak wcześniej wspomniałam z 3 rozdziały na miesiąc. Po czwarte, nikt chyba nie zamarudzi na dzisiejszą długość rozdziału.

Muzyka, którą dałam na początku jest podobna do tego, którą słyszę w głowie, kiedy Taisho występuje. Szkoda, że nie mam możliwości nagrania tego co wymyśliłam, haha, ale mniej więcej jego nagranie było w tym guście. Dziękuję za waszą cierpliwość ♥.

I jeszcze jedna sprawa. Naprawdę bawią mnie komentarze, w których ktoś pokazuje, jak bardzo nie zrozumiał tego, co opisuję w rozdziałach/one shotach. To, że nie opisuję wszystkiego dokładnie nie znaczy, że nie potrafię. Oznacza to, tu wytłumaczę, bo pewnie niektórzy nie rozumieją, że nie mam na celu opisywania tego, czego nie ma. Ale człowiek posiada coś takiego jak wyobraźnia, dlatego może sobie sam dopowiedzieć pewne fakty, które go interesują. Jeszcze jedno. To jest mój blog, którego nie ocenia żadna szkoła, dlatego piszę jak chcę, a że mój styl jest specyficzny, to dla speców-polonistów zapewne mam mnóstwo błędów stylistycznych. Powiem jedno - jakże mi przykro.

49 komentarzy:

  1. koncert opisany został fenomenalnie *.* każdy szczegół na swoim miejscu i po prostu cudo! <3
    i do tego ta końcówka i pocałunek OMG KOCHAM CIĘ! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow to było po prostu cudowne ♥ ♥ ♥
    Lepiej nie mogłaś opisać tego koncertu. Widziałam każdy szczegół oczami wyobraźni i czułam jakbym tam była za co bardzo ci dziękuje bo chociaż na chwilę oderwałaś mnie od szarej rzeczywistości ^^
    A to co stało się na końcu... mraaaaaaaaaaaaaaaaau uwielbiam to takie słodkie było ♥ ♥ ♥
    Normalnie też cię kocham Grelciu i z niecierpliwością czekam na nexta ♥ ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przejmuj się nimi, jesteś cudowna i masz ogromny talent. I racja to twój blog i będziesz pisała jak ty chcesz, a nie jak chcą inni. ^^
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow... To było fantastyczne ! Te wszystkie uczucia Taisho, zachowanie przyjaciół, a nawet Katsu ! *w* Z niecierpliwością czekam na rozwój dotyczący Taisho i Yasuro.
    Dobra, może ten komentarz nie jest zbyt składny, ale nie mogę zebrać myśli, to dlatego.
    Piosenka jest cudowna. Ten tekst tak mnie przejął, że aż wstrzymałam oddech. Przemówienie Taisho na pewno uderzyło nie tylko w ludzi przed sceną, ale też w czytających.
    Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział~.

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, po przeczytaniu tego rozdziału nie wiem co napisać... a raczej wiem, ale nie potrafię tego opisać, mam nadzieję, że jakoś mi się to uda. Zacznę od początku (no co Ty dosia, zacznij od końca ._. XD).
    Zaznaczyłam sobie kilka fragmentów, przy których nie powstrzymałam swoich... myśli, no.

    ''zastąpiła go energia jak po jakimś napoju z kofeiną.'' - jak Endżjudżrink dosiaę wiadomo kiedy MAHAHAHA : D

    ''odwrócił mnie plecami do siebie i zaczął klepać po lędźwiach'' - CO WIDZISZ?! Widzę Twoje lędźwie! I od razu w głowie to widzę. Witamy paint'a! XD

    I ostatni.
    ''- Zamknij japę kurde! Ale doszedłbym? Doszedłbym!
    - Oj no nie wątpię, że byś... Doszedł.'' - Hehehe, ooooj tak *paradox-myśli-mode-on*.

    Ogólnie cały rozdział czytałam próbując się skupić (co udało mi się w połowie, bo ktoś mi tutaj specjalnie zgłosił tv >:C). Wyszło na to, że odczułam wszystko dokładnie tak jak opisywałaś (wiadomo mój miszczu ♥). Myślę, że wiesz po trochu (po trochu MAHAHAHA) co widziałam w swojej głowie, dzięki wyobraźni. Dla mnie to wszystko było takie... realistyczne. No nie wiem jak to opisać. Jakbym była tam z Taisho i innymi. To naprawdę cudowne jak człowiek potrafi się 'połączyć' uczuciami z bohaterem opowiadania. Dziękuję Ci za to, że potrafisz wywołać u mnie ten stan. Tak naprawdę to jako jedyna ♥.
    Jestem tak zżyta z tym opowiadaniem, z blogiem, w jakimś stopniu także z Tobą (jeśli chodzi o Twoje pisanie, bo tak to myślę, że jesteśmy mnoga mnoga zżyte ♥).
    Realne spojrzenie na świat jakie opisujesz, pomaga - tak myślę. (Łoh, NO TAK, PRAWDA! >:C)

    Kolejna rzecz, która mnie baaardzo pozytywnie zaskoczyła, to końcówka. Tak, pocałunek Ukyo z Katsu *trzepu* *trzepu*. NARESZCIE ♥! Nie ma to jak najarać się na koniec *.*

    Potem siedziałam chwilę patrząc na ekran Zdzisia i zastanawiałam się co napisać.
    Wiem, że mnie zrozumiesz. Po prostu taka telepatia~

    Kocham Cię hansie ♥.

    OdpowiedzUsuń
  6. AHh! W końcu rozdział, którego wszyscy chcieli! A przynajmniej ja bardzo zniecierpliwiona czekałam *O*. Ah te spoilery. Mam.. KAWĘ [ czekoladowe cappuccino ale dobra tam xD ], żarcie.. mogę pisać! chociaż nawet nie wiem od czego zacząć! Serio. Jestem tak.. rozemocjonowana no XD. Jednym słowem... ZAJ. rozdział. o. o. o. powiem jeszcze jedno zanim porządnie zacznę... NAPRAWDĘ TO ZROBIŁAŚ >< ZAKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE NO! JAK MOGŁAŚ?! NO JAK?! Ale dobra... I tak musiałam powstrzymywać się przed głośnymi piskami, także jest ci to wybaczone. No. CO dalej... Kurde no. Na serio nie umiem ogarnąć myśli. Pierwszy raz mam aż tak pokręcone w bani to wszystko : O No bo tyle uczuć.. Ah. Kij, że powinnam się uczyć bio i geo.. nieważne. To mogę zrobić potem. Wgl. rozwaliło mnie to, jak idealnie odpaliłam kompa, kiedy ty już dodawałaś ten cudny rozdział. Agh. Nie mam na to słów no! A przynajmniej ja jestem zbyt głupia, żeby napisać coś sensownego. [ Właśnie widać dei. Cicho Uru >< ]. Muszę sobie zapuścić jakąś muzę, coby pisać tego komcia. Dobra. Zapuściłam Kpop... no nieważne. Ale do muzyki nawiązując... OKOWCY! I ich cover... Ah. Dzięki niej można się było jeszcze bardziej wczuć! A już szczególnie jak Tai śpiewał.. Normalnie aż to słyszałam! Pewnie nie tak jak ty... no ale i tak.. Ah <3.
    Ale może zacznijmy od początku.

    OdpowiedzUsuń
  7. [ BOŻE, MUSZĘ ZACZĄĆ OD NOWA PISAĆ BO SE WYŁĄCZYŁAM T^T ALE TO NIC : D ]
    NO więc pobudeczka fajna : D [ podkreśla mi jako błąd i chce zmieniać na ' pobudzający'. Idealnie : D ].
    No kurde do roboty się brać a nie spać : O.
    I od dzisiaj Taisho to mój idol.. 10 minut na ogarnięcie?! noł łej. miszczu normalnie *O*".
    ah. Biedny no. Też tak mam, że robię wszystko na ostatnią chwilę, a potem się na siebie wkurzam! Nvm XD.
    Dobrze, że Yasu był : O. To przynajmniej jakoś dodawał mu otuchy nie? : D W sumie to rozumiem emocje Taia. Ja na jego miejscu to bym się zes....tresowała XD" Bardzo xD. I to, że robi to głównie dla Yasuro. No kurcze no! Chcesz mnie zabić? <3. To takie śliczne.. Agh. Pewnie o tym się jeszcze później rozpiszę.

    Huhu.. Brawa dla Taisho. Nie spóźnił się : O Ledwo się wyrobił.. ale no : D [ dei, co ty pier...? CICHO URU >< Ja tu się podniecam wszystkim *O* ].
    Te, Panie, gdzie te łapki? Nie obmacuje się Tasia : O. Chyba, że to Yasuro, ale to inna sprawa : D
    Fajnie, że wszyscy mu tak pomagają i nie jest z tym sam. Nawet ten perkusista i w ogóle.. Agh. O tym pewnie też później XD [ JAK NIE ZAPOMNĘ : O *krzyk* ]
    Matko.. Akane.. Sorka no.. Ale ostatnio przestałam ją w ogóle lubić ;(. No wiem.. Musi być jakaś laska, bo to by było dziwne XD. Po prostu jakoś tak no... ALE! Był też Ukyo i Katsu, więc no : D" I to miłe, że dali mu taki prezent na pierwszy koncert no.. <3. Agh. TEŻ CI COŚ DAM! O.
    Potem sru do domku... Agh. To jeden z moich ulubionych momentów *O*". [ cały rozdział jest ulubiony, ale ci XD" ].
    No bo.. To jak Yasuro dba o Taisho, pomaga mu.. NO KURDE TASIU ŚLEPAKU, ZRÓB COŚ ><.

    OdpowiedzUsuń
  8. BUAHAHAHAHA! HIRO KOCHANIE ! <333. MOJE TY .. OHĘ AHĘ! <3. [ wiesz jak ja go uwielbiam XD ]. Wszyscy wiemy, że on nie zwolnił się z pracy, tylko jechał z romantycznego obiadu ze mną... Oh, taki dżołk. Jakiż z ciebie kawalarz deiciu : D"
    Potem wiadomo.. Już przed koncertem i w ogóle.. Agh. To, że oddał gitarę... Matko boska. Naprawdę... Nie umiem wyrazić co poczułam : O ale po prostu domyślam się, jak trudne jest oddanie swojej PIERWSZEJ gitary .. : O w końcu to jak dziecko. A Tai mimo wszystko wiedział, że oddaje ją w dobre ręce, że może się przyczynić do zmiany życia młodego... Kur. Niesamowite <3. Przynajmniej mnie ten moment bardzo rozbroił <3.
    Piękne jest też to, że wszyscy przyszli, wspierają Tasia. Chwalą go, wierzą w niego.. Nawet Kaoru się przypatoczył : O W takich chwilach właśnie dobrze mieć przyjaciół no.. <3. I wtedy też się widzi, jak się jest ważnym no : O.
    Haha. Pisałam ci już na gadu, jak się czułam przed samym wyjściem Tai'a na scenę. Serce mi waliło.. Ręce mi siętrzęsły i nogi miałam jak z waty. Serio stresowałam się chyba nawet bardziej niż on ! XD. Ale może to dlatego, że możliwe, że nas też to czeka? Ah.. Oby. Nawet jeśli miałabym się posikać, to warto nie? <3.
    Przemówienie Taisho... To też jeden z najlepszych momentów... W sumie.. Serio każdy moment jest świetny no XD. ROZDZIAŁ IDEOLLO!
    I tutaj też czułam się tak .. fajnie. Miałam ciarki.. Fakt, że patrzysz przed siebie i w pierwszym rzędzie stoją twoi przyjaciele.. czekają, uśmiechają się.. Jezu noooo..
    Pewnie jeszcze wspomnę o tym boskim przemówieniu, więc teraz nie ma sensu się aż tak rozpisywać nie? <3.
    No i potem to, na co tyle czekali wszyscy... [ łącznie ze mną XD ]. Piosenka Taisho.. Serio... Czytając TYLE blogów.. Yaoi, wszystkiego.. nigdy nie wczułam się aż tak. Czułam się normalnie jakbym tam stała, jakbym słyszała śpiew Taia. Muzykę.. Wszystko. Jak wspomniałam, zapewne moje wyobrażenia różnią się od twoich.. ale czy to ważne, skoro i tak efekt był mniej więcej taki sam? Pisałam ci na gadu.. nie myślę, czuje. Naprawdę miałam ciarki, czytając tą piosenkę.. Nie wiem jak mogłaś mówić, że nie wiesz czy jest dobra... PROSZĘ CIĘ! Jest... Genialna. Plus do tego to jak ty opisujesz między tymi zwrotkami.. To jak uderza w struny.. Niesamowite no. Serio. Nie czułam się tak chyba nigdy, czytając jakiekolwiek opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. No i teraz kolejny ulubiony moment deici... KAZSU I UKYOOO *O*O*O* zdajesz sobie sprawę, że musiałam zasłaniać dłonią usta, a i tak cicho piszczałam? skakałam po krześle... i mówię to naprawdę. ta, jestem pogięta XD ale wiesz ile na to czekałam no : O.
    Ta ich rozmowa.. Potem pocałunek.. JEZU NOOOO! *O*O*O*O*O*
    akjdsfbnsdz,jbndakjfgbnasdlgnsdkl! W pierwszej chwili trochę mi było przykro. No bo to jak Ukyo mówi o Tasiu.. no a już wiedziałam, że Katsu coś tam no.. Ale to zdolniacha chłopak, nic sobie z tego nie zrobił i ahhh : D. Fajnie, że dodaje otuchy naszemu brunecikowi : > No i w ogóle no.. rozpływam się <3. CHOCIAŻ DALEJ NIE WIERZE, ŻE MI TO ZROBIŁAŚ I SKOŃCZYŁAŚ W TAKIM MOMENCIE ! ><. ciekawa jestem reakcji Ukyo :o. No bo w sumie no.. Ale tam.. : D Będzie dobrze.
    No. Streściłam prawie cały rozdział .. XDD to teraz czas na. . *pampararaam* ULUBIONE CYTATY DEICI PART chuwiektóry. XD
    No to jedziem z koksem :> :

    OdpowiedzUsuń
  10. 'wierzę w ciebie, wszyscy wierzą, także ty też to zrób. Weź się w garść i spraw, żeby dzieci miały trochę lepsze życie.' - jejku no... fakt, żę wszyscy w niego wierzą... No.. no.. KUR! ><. Bo jak pomyślę sobie.. Taki Taisho.. Kiedyś nie miał w sumie nic. Samotny.. I teraz ma przyjaciół, wsparcie .. i oni wierzą w niego.. tak wiele dla niego zrobią.. to mnie tak w środku no.. <3.

    'Okej, zrobię to... Ale dla ciebie.' - tu chyba nie muszę komentować nie? Wydaje mi się, że już gdzieś o tym wspominałam.. xD

    ' My, razem, dom... Aaah... ' - to aaaah.. to wiesz XD" My, razem, dom, łóżko ... Ah. Za dużo paradox XD Ej nie.. ale jak tak sobie wyobrażę ich pierwszy raz to łoooooo *O*" taki Yasu pod tasiem ... O KUR.. K< [ o tym też już pisałam, no ale się zbulwersiłam tak ?! XD ] AR JU TOKING TU MI ?!

    ' Hah, wciąż nie wierzę, że to się dzieje naprawdę. ' -ah.. znam to uczucie. tak wiele się dobrego dzieje, że to aż nieprawdopodobne <3.

    ' Skoro mogę cię dzisiaj wykorzystać, to chcę tak na sto procent. - nachyliłem się nad kontaktem nie dostrzegając, iż trawiaste tęczówki przebrnęły przez mój kręgosłup docierając do kości ogonowej. - nie dziwie się, że się paczał : D" skoro chce go Tasiu .. wykorzystywać .. ehehehe : DDDD"

    ' Nie mów tak... I nie siadaj potem na łóżku! I tak wystarczy, że masz na sobie jedynie spodnie i widok twojej górnej części ciała wcale nie pomaga...' - oj widzę Yasiu się nam rozkręca : D ale biedny no :c. Taki widok to.. agh : D.

    ' Dosłownie rozpływałem się pod jego dotykiem, gdyż nikt nigdy nie robił tego tak subtelnie i czule, ahm... ' - tutaj po prostu jeb... pier... WALNĘŁAM ><. Bo ja to sobie wyobrażam.. i jak on to delikatnie robi.. i w ogóle Taisho taki.. Cudo no *.* niby zwykłe układanie włosów, a ile przyjemności!

    ' zrobiło mi się potwornie gorąco, kiedy poczułem na swoich ustach powietrze drażniące wrażliwą skórę oraz delikatne potarcia na powiece. ' - i znowu .. padłam. Naru mój miszczu ♥ mój ty pobudzywaczu wyobraźni *O*. Aghh.. <3.

    ' nie pomagacie ani nawet nie doradzacie, tylko po prostu wyrażacie swoje zdanie. ' - ciekawe.. znam taką jedną osobę.. Niby nie doradza, ale od razu człowiekowi lepiej. Ahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. ' Yasu ma dla mnie wciąż czas, dba o każdy szczegół, pyta się, a co najbardziej mi schlebia - nieustannie patrzy swoimi szklaczkami na moje ciało. ' - no bo cię lubi, lubi no! ah.. właśnie to jest słodkie, urocze i kochane.. I powinno dać do myślenia Tasiowi! ><. Człowieku no..

    ' zrobię pierwszy krok, którego pewnie będę żałować. ' - AAAAAAAAAAAAAA ! ZRÓB GO KUR.. I NIE BĘDZIESZ ŻAŁOWAŁ NO ><. Ciocia dei dobrze radzi no : D. Ale w sumie to go rozumiem.. Świadomość, że przez taką rzecz można stracić kogoś bliskiego.. Ah. Dobijające.. Ale w sumie. Czy on się odwrócił od Ukyo albo.. Akane? Nie. Chociaż też mu wyznali uczucia. Więc jestem pewna, że Yasu i tak by go nie odrzucił no.. [ pomijając fakt, że on też coś do Tai'a czuje.. no ale nie o to mi chodzi tak ? XD ].

    ' W sumie jak tak pomyśleć nad tym dogłębniej, żyję dla niego. ' - ... Nie wiem jak to skomentować, ale mnie ruszyło no i no. Ah. Rozumiem go po części no!

    'Ile to razy mam ochotę zagarnąć dłonią jego twarz i odwrócić w swoją stronę? ' - zrób to, zrób to, zrób to *O*.

    ' - Ej nie, serio, mam ochotę cię przelecieć. - BUAHAHA! KOCHAM CIĘ HIRO <3333333 ♥♥♥ może trójkącik? : D. żartowałam. hiro jest mój.. XD [ a tak naprawdę nie jest.. ale ciii : >' ]

    ' - Wyobraziłem sobie właśnie jak idziesz z takim klocem na plecach. Buahaha! ' - NO JA WŁAŚNIE TEŻ I SZCZOŁAM JAK HIRUŚ! BUAHAHAHA ! Piękny wiiiidoook XD

    ' - Oj no nie wątpię, że byś... Doszedł. - no i jak nie kochać takiego zboczylaska ? : D" MOJA KREW ! Hehe.. : >

    ' te wszystkie pary oczu będą skierowane tylko na mnie... - z pewnością wspaniałe uczucie. co prawda mogę się tylko domyśleć jak to jest.. a przynajmniej w TAKIEJ sytuacji. nie mniej.. coś wspaniałego.

    ' - Musi. - robię to dla ciebie, więc wszystko musi być idealnie... ' - ah.. starać się dla drugiej osoby.. yhm.. ♥

    ' Stwórzmy kiedyś razem zespół... Będę ćwiczył codziennie, naprawdę... ' - a tu się prawie popłakałam, bo mnie ścisnęło T^T. Taka słodka, mała sierotka.. Agh. Ćwicz mały, ćwicz. Będziecie kiedyś sławni ! : D a co <3.

    ' Pokażę wszystkim kim tak naprawdę jestem. Zrobię to dla Yasu... - oj pokazał. pokazał na co go stać .. jak wspaniały jest! no i trzeci raz już chyba powtarza, że to dla Yasu. Czy to nie cudne no? ♥ Miłość potrafi mieć jednak dobre strony : o.

    ' - Powodzenia... ' - w tym momencie.. nie. nie wiem nawet jak to napisać. ale te słowa... przed samym wejściem Taisho na scenę. normalnie tak mnie to .. walnęło..? nie wiem.. pewnie zrozumiesz : o. po prostu.. no.. no nie umiem no ! ><

    ' Widzę w głowie uśmiechnięte twarze moich przyjaciół, to niesamowite... ' - oj dokładnie.. taki obraz może zdziałać cuda i napędzać do życia : o. poważnie XD. sama coś na ten temat wieem ♥

    ' Zastanówcie się, zanim cokolwiek powiecie lub pomyślicie. ' - słowa niby proste.. ale jakie mają ogromne znaczenie. w końcu niewielu ludzi myśli, zanim powie. a szkoda.. trudne to nie jest, a jednak można uniknąć zranienia drugiej osoby. chociaż sama przyznam, że też zdarza mi się nie myśleć.. no cóż.

    'Wciąż upadać, i wstawać, i nie mieć nic? - ogólnie cała piosenka mi się podoba.. z pewnością gdyby istniała to byłaby na moim kompie, telefonie i w ogóle : o poważnie. a te słowa.. cóż. jakoś tak mi się spodobały no..

    'Perkusja, dźwięk mojej gitary, miałem na ciele gęsią skórkę, która nie schodziła ani na chwilę ' - CZUŁAM TO SAMO! Ciary takie, że ło mamo.

    ' Tak Yasu, śpiewam dla ciebie, usłysz mój głos, a potem zakochaj się we mnie. ' - jej.. miszczu ♥. więcej nie muszę dodać. po prostu.. ah.

    ' Mamo, skończyłem. ' - no i bum. koniec. deicia normalnie.. agh. wybuchło we mnie, że tak to ujmę : O kocham tą piosenkę! weź nagraj muzykę, poproś niech ktoś ją zaśpiewa.. ja ją chce ! T^T.

    'Podobało mu się?' - ah... nie " podobało IM się? " tylko mu...

    OdpowiedzUsuń
  12. NO A TERAZ ... MUAHAHHAHAHA *O*O*O* dobra, już się uspokoiłam. XD"

    ' - Na przykład mnie. ' - no właśnie Ukyo! Masz Katsu.. Takiego przystojniaka, który o ciebie dba *O* ... : D <3333333.

    ' Kiedy ten podniósł zaskoczony wzrok, robiąc przy tym słodką minę, w szkolnym księciu coś pękło. To sprawiło, że postanowił już więcej niczego nie ukrywać. ' - wyobrażam se tą minkę.. i ogólnie jak siedzą.. i tak łapie Katsu... AgH ! PŁYWAM <33 XD. Ale nie, serio.. Dobrze, że się księciuniu ogarnął ! <3.

    ' Ostatni wyraz wyszeptał w blade wargi, po czym subtelnie musnął je swoimi ustami przymykając powieki, jednak ani na chwilę nie spuszczał wzroku z ciemnych tęczówek, które w mgnieniu oka otworzyły się bardzo szeroko, a ich posiadacz dostał palpitacji serca. ' - tak. to ten moment, w którym nie umiałam pohamować emocji.. No ale kurcze.. Nawet to jak to pisujesz.. Przecież można napisać " Szepnął i pocałował go, na co Ukyo otworzył szeroko oczy". Ale nie.. Ty to napisałaś tak, że aż poczułam w środku motylki [ nie nie zakochałam się i nie, to nie moje śniadanie XD ]. Po prostu nie mogę jak ty potrafisz TAKĄ rzecz.. napisać w TAKI sposób, że ja leże. I po prostu nie umiem nic powiedzieć, wyjaśnić swoich emocji..

    No. I to by było na tyle z moich ulubionych cytatów. CZekam na 100 rozdział bo już mam pomysł : D" Ah.. A to tylko 10 rozdziałów : O. A uwierz mi.. teraz to ja cię pogonię.. W końcu Ukyo i Katsu.. : D"

    OdpowiedzUsuń
  13. No i powiem ci jeszcze tyle.. Jesteś niesamowita. Te dziwne, zabawne komentarze.. Cóż. Może ktoś nie rozumie.. Albo jest tylko nastawiony na jedno. Nieważne. Ty piszesz magicznie. Jak nikt. Masz swój własny styl i tego się trzymaj. To co robisz... Uwierz. Robisz to świetnie. Nigdy nie czytałam bloga z tyloma rozdziałami. Zawsze mnie nudziły, musiałam się zmuszać do czytania.. Twój? Nie. Bo masz tak cholerny talent, że się czyta i czyta i chce się więcej. Po tym rozdziale mam ochotę postawić ci normalnie ołtarz. Bo jak wspomniałam.. NIGDY nie wczułam się aż tak. Po prostu czułam, jakbym stała w tym pierwszym rzędzie z nimi wszystkimi. Widziałam wszystko jak nigdy.. To niesamowite, co potrafisz zrobić z człowiekiem słowami. Napisałabym zwykłymi słowami.. Ale twoje nie są jak każde. Mają w sobie coś takiego, że nie da się nie czuć. Często też myślę o swoim życiu.. Bo wiele rzeczy piszesz takich.. że.. no, że sam się człowiek zastanawia nad swoim bytowaniem. Piszesz to tak realnie.. Jakby oni istnieli naprawdę! Wszystko to jest możliwe.. Uczucia nie są jakieś aż za bardzo.. Właśnie nie! Wszystko jest tak idealnie. Nie za mało, nie za dużo. Dziękuje. Jedno, wielkie DZIĘKUJE! Bo nie wiem jak inni, ale ja czytam, czuje i myślę no.. Takie opowiadania mają SENS. Nie są tylko od tak zwykłą rozrywką. Jasne.. Czasami można poczytać historie o zwykłym seksie, cudnej miłości.. Nie mówię, że nie. Ale to co ty tworzysz... Nie do opisania. Dziękuje <3.
    No i na koniec życzę ci mój ty semiaczu weny. Dużo, duuuużo weny. I wiesz, że kiedyś, w bardzo dalekiej przyszłości dalej będziesz pisać nie? chociażby dla mnie. bo ja już nie wytrzymię bez twojej twórczości : O
    Powodzenia <3.
    Pozdrawiam cieplutko. Twoja deicia : D ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. PS. mam nadzieje, że nie ma dużo błędów i w ogóle.. Mimo iż pisałam ten komentarz od 2 godzin.. to i tak dalej trzymają mnie emocję no i no. Ah. Jeszcze raz dziękuje <3. I mam nadzieje, że napisałam w miarę zrozumiale XD" No. PozdróFFka : D

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeśli chciałabym opisać tu uczucia, które towarzyszyły mi podczas czytania tego rozdziału... zabrakło by mi słów. Może i jestem osobą, która zachwyca się dosłownie wszystkim co mi się spodoba, ale tą historię uważam za swoją ulubioną. Dla mnie jesteś geniuszem. Ja w życiu nie wymyśliłabym takiej fabuły. Nigdy nie poprowadziłabym akcji w tak ciekawy sposób.
    Pod koniec nawet się popłakałam. Może to i dziwne, ale mnie osobiście to wzruszyło.
    Składam pokłon Twej osobie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Piernicz speców-polinistów. Jak coś, to będą mieli ze mną do czynienia! Ja tu kurde jestem duchem humanistyki! Nieskromnie zabrzmiało... Nikt nie jest Bogiem, ale akurat Ty dbasz o estetykę tekstu. Łoż jak się wnerwiłam!
    I wiesz, co... właśnie zauważyłam, że mi kapią łzy. Nie robią mgiełki utrudniającej pisanie, ale po pr... Cały tekst przesiedziałam w jednej pozycji, więc byłam w transie. A gdy się z niego obudziłam, poczułam chłód na policzkach. Nawet nie pamiętam, kiedy zaczęłam płakać... Może od momentu z Kiyoshim? A może wcześniej...
    Wiesz, co sądzę o tym tekście. ;) "Pożyczając imię zemsty, wstałem dla siebie." - i to mnie... Jaką to ma głębię! Boże... nie wiem. Niektóre polskie wyrazy nie potrafią wyrazić czegoś tak... wyrazistego, tak chwytającego... czuję się tak, jakby ktoś mi wyrwał serce i dał nowe, pełne muzyki. Rozumiesz? No nie wiem, jak to inaczej ująć... To było... cholera, no... Bardzo mocne, ostre. Czułam się widzem, jakbym stała nawet nie pod sceną, ale na jej rogu, nadstawiając ucho do głośno wibrującego głośnika. Chciałabym przeżyć taki koncert.
    A opisy... Tekstu było dużo, nikt nie zaprzeczy, ale żebym się tu nudziła? Przecież Ty dokładnie, perfekcyjnie opisałaś cały niemal dzień! Na dodatek ubogaciłaś wszystko różnymi charakterami! Ty nie tylko masz telet... Ty masz dar. Przecież... to się w głowie nie mieści, aby aż tak doskonale umieć coś napisać! Mówię Ci, Grelciak. Gdy wydasz to opowiadanie w formie książki, zapłacę za nie największą cenę, choćbym miała jeździć na gapę w autobusie przez kilka miesięcy. xD

    "Ostatni wyraz wyszeptał w blade wargi, po czym subtelnie musnął je swoimi ustami przymykając powieki, jednak ani na chwilę nie spuszczał wzroku z ciemnych tęczówek, które w mgnieniu oka otworzyły się bardzo szeroko, a ich posiadacz dostał palpitacji serca." - wybacz, że kopiuję aż taki duży fragment, ale nie mogłam się powstrzymać. Nieźle dowaliłaś teraz. xD Nie umiem ogarnąć słowami tego, jak się czuję, ale na pewno rozpiera mnie ekscytacja i radość. Kto wie... może będą parą, może Ukyś odwzajemni... a gdy zdeklarują się jako para i zdecydują się to powiedzieć Tasiowi i Yasu... może to ich jakoś pchnie ku sobie?
    A i Eizo spotkał się z Hirciem... ;>

    A... Grelciu... Mam problem. Telefon mi ostatnio zdechł i przepadły mi numery telefonów... w tym Twój. Jeżeli, wiesz, nadal chcesz sobie ze mną czasami popisać, poczuć w kieszeni ten "Puściłem szatynowi dłuższą strzałkę" (a to mnie rozczuliło ;3), to puść ją i mnie. ;* (PS: Jestem na Facebooku ;) )

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak wspominałaś o tym, że dodasz nowy rozdział już przed końcem tamtego tygodnia, to w niedzielę wieczorem weszłam tutaj tylko z ciekawości. Patrzę... 90 rozdział. W moich oczach już pojawiły się gwiazdki i banan na ryjcu. Ja zawsze tak mam (od pierwszego rozdziału), że ściągam Twoje opowiadanie na telefon i czytam w nocy w łóżku.
    I zaczęłam czytać... każde zdanie chłonęłam coraz bardziej, gdzie Taisho się cieszył, cieszyłam się i ja. W momencie, gdy zaczął śpiewać w moim umyśle wytworzyła się melodia... Z szeroko otwartymi oczami chłonęłam każde słowo. Nawet nie wiem, kiedy zaczęłam płakać.
    Ostatnie słowa w 90 rozdziale... i moje dziewicze: "kyaaa! >////<"
    Chcę Ci powiedzieć... że Cię kocham. Kocham sposób w jaki piszesz. Co z tego, że po tym rozdziale byłam kompletnie rozemowana (smutna)... Opłacało się. A teraz pozostało czekać na Twoje przepiękne, wzruszające wypocinki. <3
    Weny życzę. :3

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeeej...czy ty musisz tak dobrze pisać? To karalne powinno być. Albo nie! Karalne powinno być to że za żadko zamieszczasz rozdziały! I że sa za krótkie! Ot co! xD Gratki (((:::

    OdpowiedzUsuń
  19. W końcu się doczekałam koncertu! :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam,
    rozdział jest cudowny po prostu, bardzo mi się podobała ta piosenka, którą śpiewał Taisho, chyba wywarł wielkie wrażenie na wszystkich. Wspaniały pomysł z oddaniem swojej pierwszej gitary Kiyoshiemu. Końcówka wspaniała, należy się szczęście Ukysiowi..
    Weny, weny życzę ...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  21. Aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!! CUDO!!! zwłaszcza refren mi się podobał :)
    i wgl, że Yasuro w końcu uświadomił sobie co do niego czuje...! :) mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze i niedługo będą razem :) Oh! kocham to :*

    pozdrawiam, Lea

    OdpowiedzUsuń
  22. czytam i czytam po raz etny xD naewt na polskim czytałam i nagle pacze a tu mojego komentarza nie ma O.o tyle dni i dopiero teraz się skapłam... no dobra tam ludzie się mylą i zagapijają itd itp ALE ludzie potrafią być szczerzy, więc szczerze przyznam, że rozdział genialny. Czułam jakbym tam była jeszcze ta piosenka *.* potrafię ten rozdział czytać milion razy dziennie :D innym polecam na nudę na lekcjach ;) POZDRAWIAM i życzę oczywiście weny, dobrych ocen i oczywiście czasu, abyś wstawiła jak najszybciej nexta ;D

    OdpowiedzUsuń
  23. W...Więc... *zakrywa ręką usta, żeby nie pisnąć*
    To było takie... takie... takie... O Boziu, Grelciu-senpai~, kocham cię normalnie~!
    Koncert zaje...yyy...fajny~! *dobiera wyrazy, co by nie przeklinać*
    A końcówka? Powalająca~, wiedziałam, ze coś jest na rzeczy, wiedziałam~.
    Ach, jeszcze coś... Po pierwsze: Jeee~, wreszcie nowy rozdział~! *rzuca się na swoją senpai i przytula*
    I po drugie: Mogę zrobić z tego rozdziału Twojego komiks a'la mangę? Przynajmniej jedną część, proszę~~.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. współczuję tego, że jesteś gimbusę : /. nie wyobrażam sobie,że mogłabym tam znowu wrócić, nie ma mowy! mogę ci jedynie życzyć wytrwania, serio : o. jeśli masz fajną klasę, to w miarę, a ja takiej w 80% nie miałam. teraz w sumie też nie jest lepiej, ale myśl studiów podnosi na duchu.

      a rysuj jeśli chcesz tylko mi tam nie roznoś tego za bardzo ne ? xd.

      Usuń
    2. Będę się zadawać z tą klasą 6lat najprawdopodobniej, a zadaję się (tak żeby mówić coś więcej niż "Cześć") chyba z 7 osobami, póki co. xD
      Studia? A można wiedzieć, gdzie to moja najukochańsza senpai się wybrała~?


      Nie roznosić? W porządku, nie mam nawet takiego zamiaru~. Ogólnie nie wiem, czy jednak chcę ten komiks robić... ^^"

      Usuń
    3. ee, to nie masz tak źle, więc jakoś dasz radę, wierzę w ciebie. na pewno nie jesteś tak pokręcona jak ja, także nie będziesz czuć się jak nie w swoim świecie xd.
      jak już, to gdzie się wybiera, jeszcze się przygotowuję. chcę na japonistykę a jak nie wyjdzie to języki jakieś i wyjeżdżam z tego kraju jak najdalej się da.

      ja bym chciała teraz pograć na gitarze, ale jeszcze wok na mnie czeka, więc dzisiaj celibat na gitarę, eh. ._.

      Usuń
    4. Uuuu... Co do tego pokręcenia, to wątpię. Dzisiaj się darłam na całe gardło w szkole, żeby wytłumaczyć przyjaciółce różnicę między yaoi a shonen-ai~... xD
      Japonistykę? Ewentualnie inne języki? No, no... Też będę miała takie zamiary, jeej~.

      Ach, no tak. Senpai gra na gitarce~. Dobrze to senpai idzie? Pewnie tak, skoro tak dobrze to opisuje i w ogóle~...
      Ja bym grała, ale mamuś nie ma kasy na gitarkę... Dlatego w ten weekend jadę do koleżanki, żeby mnie pouczyła~. *uchachana*

      Usuń
  24. Wow
    Zobaczyłam twojego bloga jakiś tydzień temu. Dzielnie leciałam przez te wszystkie rozdziały, a myśl, ze jest już 90 dodawała mi sił :).
    Mówiąc krótko, bo raczej nie przebiję komentarzy dei'a, jesteś moim bogiem. To nie pierwsze opowiadanie yaoi jakie czytam ale to jest niezaprzeczalnie najlepsze. Biję pokłony bo osobiście piszę tylko opowiadania, a ciągnięcie fabuły, jej rozbudowa i inne modyfikacje przez 90 rozdziałów są dla mnie mistrzostwem. Uwielbiam cię i z przyjemnością będę czytać kolejne rozdziały.
    Pozdrawiam i życze niezłej weny
    Anna
    PS. Kocham Hiro bo strasznie mi się mój brat przypomina i mam pytanko :) ile jest lat różnicy między tymi braćmi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pisałam kiedyś i z tego co pamietam, Hiro ma 25 lat, Taisho 17, także jest 8 lat różnicy między nimi. dzięęęki *.*.

      Usuń
  25. Wybacz, że już pytam. Ale kiedy tak mniej więcej planujesz dodać następny rozdział? :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie jak się pozbieram. może 20 października, bo teraz raczej nie starczy mi fizycznie czasu na posiedzenie na lapku.

      Usuń
  26. Tak, zdecydowanie blogspot jest bardziej przejrzysty i lepiej się go prowadzi... Przynajmniej można zobaczyć swojego bloga i komentarze, bo na Onecie teraz czasami trzeba się zalogować, a dopiero wówczas blog "wpuszcza" w swe podwoje.

    Hehehe, z przyjemnością poczytam Wasze opowiadania! ;3 Żeby Was nie zdemaskowano, nazwałam Was "Stars". ;)

    "spece od wszystkiego tylko nie od siebie samego." - właśnie chyba najbardziej od siebie samego. Wkurza mnie taka nieuzasadniona krytyka albo i taka, z której dowiadujesz się, że jest niefajnie, bo... jest niefajnie. Erudycja społeczeństwa ostatnio zatrważa. Niedługo doczekamy się odzywek, typu:Lubię krem, bo lubię. Siedzę z przodu, bo siedzę.

    Mną naprawdę telepało, gdy czytałam opis koncertu. Byłam pewna, że pójdzie wszystko świetnie, ale cały czas miałam takie ziarno adrenaliny, podpowiadające - a co się stanie, gdy mikrofon się wyłączy? Takie rzeczy się zdarzają... Ale, uff, po wszystkim, po koncercie czułam się tak, jakbym to ja schodziła z tej sceny.

    Bardzo, bardzo podobała mi się piosenka.
    Żadna nie jest... hmm... w 100% taka pełna mocy. Musi w niej być coś wyróżniającego, aby na przykład przy zwrotkach kołysać się w takt słów, uśmiechając się nad ich prawdziwością, a potem poczuć ścisk w sercu, wyłapując dwa zdania, które wstrząsną. I u Ciebie to było.

    Ba, oczywiście, że kupiłabym Twoją książkę! Nawet, gdybym miała prosić mamę o kasę, hehehe xD Chyba, że dostanę pieniądze ze stypendium, to będę miała tę satysfakcję, że mam na półce dzieło kochanego Grelciątka, które zdobyłam ;3

    Tak, tak, został chyba jeszcze jeden Twój one-shot od Ciebie dla mnie (dwuczęściowy). Postaram się w tym tygodniu wszystko przenieść.

    Wybacz, jeśli są błędy i że komentarz jakiś niespójny... chyba jest... i bez emotek. Trzęsę się z zimna, a czoło mam gorące. Katar? Obecny! Kaszel - płuca mi machają. Tak to jest, jak dziewczyny z praktyk w szkole przynoszą wirusy od dzieciaków.
    Zimno...

    OdpowiedzUsuń
  27. Komentarze możesz dodawać na blogspocie, tak jak teraz. ;) Dlatego właśnie nie daję komentarzy innych (nie wklejam ich), aby widzieć Twoje.

    Co do bloga z dziewczynami, to na razie nie ma na nim tekstu, więc nie otwiera mi go z linku. xD

    Gangnam style... Po raz pierwszy zetknęłam się z tym przez Teleexpress. I, dokładnie, jest tak, jak mówisz - odkąd sięgam pamięcią, na naszym rynku muzycznym raczej nie mówiło się o azjatyckich wykonaniach (choć uwaga, szok - w częstochowskim radiu religijnym [!] można natknąć się na japońskie piosenki), a teraz nagle wszyscy otwierają się na Wschód. Wcześniej szydzono z osób czytających "krzaczki" a teraz rzadko usuwa się te napisy, dając polskie tłumaczenie nad lub pod oryginałem. To dla mnie... kpina i obraza osób interesujących się tym od dawna. I nagle mamy w kraju znawców.

    Mmm, wstawki gitarowe zawsze doprowadzają mnie do odpływu i stanu wegetacji na czas ich trwania. xD A i dobra perkusja nie jest zła... :P Aczkolwiek osobiście wolę gitarę (koleżanka dała mi popis swojej gry perkusyjnej i jestem już strasznie uprzedzona... xD)

    Olciak, siostrzyczko moja kochana. Ty i tanie teksty? Widzisz, co Ty piszesz? To normalnie obraza dla siebie samej. Jakby One ok Rock stwierdzili, że ich piosenki nie niosą przesłania. Proszę Cię.

    Nie ma sprawy, poinformuję. xD

    Nie ma to jak cierpieć w parach, prawda? xD W końcu jesteśmy siostrami - dzielimy się wszystkim. ;P

    OdpowiedzUsuń
  28. Przeczytałam od początku aż do teraz. Wciągnęło mnie.
    Nareście Ukyś i Katsu się spiknęli...nie mogę doczekać się Taischa i Yasu ;-] super
    bardzo dziękuję za te opowiadanie
    czekam na kolejną notkę

    Szanti

    OdpowiedzUsuń
  29. Hej, wiem że dawno o mnie nie było słychać, ale powróciłam! Mam nadzieję, że jeszcze o mnie pamiętasz...? *chowa się w kąt* ^ ^" Jeśli nadal jesteś zainteresowana czytaniem moich wypocin to zapraszam serdecznie na: http://shuunakayaoi.bnx.pl Będzie mi miło jeśli zajrzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Obiecałam jakiś czas temu i po uporaniu się z kilkoma innymi projektami wróciłam do Taisho. Tu masz swój być może pierwszy fanart (o innych nie wiem ;))
    http://www.facebook.com/photo.php?fbid=310434619062100&set=a.165123083593255.29360.163985580373672&type=1&theater

    OdpowiedzUsuń
  31. Co!!! I to koniec? No nie, jak tak mozna w takim momencie! A co z Hiro i jego przyjacielem? Co z Eizo i tym glupia olimpiada z geografii? A najwazniejsze co z Tai'em i Yasu? Kobieto nie zostawiaj tego tak!!!

    OdpowiedzUsuń
  32. no właśnie.. jak mogłaś to zostawić..?

    OdpowiedzUsuń
  33. wróć! kobieto wróć! przeczytałam całe opowiadanie w niecałe dwa dni i chce mi się teraz płakać przez to, ze jest nieskończone a ja tak bardzo pragnę się dowiedzieć co dalej! Chcę żeby akcja pomiędzy Tai, a nauczycielkiem się rozwinęła bo ciekawi mnie to, no i oczywiście pranę żeby Tai był z Yasu ;3

    OdpowiedzUsuń
  34. Tak, zauważyłam pewne błędy, ale muszę cię też pochwalić, ponieważ styl pisania wraz z rozdziałami się poprawiał coraz bardziej. Wciągnęło mnie to i mam nadzieję, że napiszesz więcej i że nie porzuciłaś tego bloga ;__;

    OdpowiedzUsuń
  35. JA CHCE WIECEJ !!

    OdpowiedzUsuń
  36. No i się złamałam ... Kurczaki jestem z jednej strony zła na siebie z drugiej szczęśliwa że to przeczytałam tak pięknie To opisałas jakbyś była w samym środku wydarzeń przez co my czytelnicy odleciełismy do innego wymiaru tak jak Myślałam... Nie wyjaśniona została prawa z Yosuro jestem zła Dlatego że wiem że Nie ma już więcej notek i pewnie Nie będzie co ? Eh wszyscy którzy To czytali i komentowali powyżej To 2012 co mnie trochę boli bo Oni mieli nadzieję że zaraz nowa notka a Ja kończę To opo w tak beznadZiejny sposób :/ No nic pozostaje mi czekanie - YoOomi

    OdpowiedzUsuń
  37. na 90 sie konczy, czy jest jeszcze gdzies cd. ?
    PS. to jest cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Byłam tak ciekawa, że zamiast pójść spać, to zabrałam się za dalsze czytanie. I nie żałuję. Co z tego, że zamiast jakichś 6 godzin prześpię niecałe 5. Ten rozdział był genialny. Aż mnie nosiło z ekscytacji w trakcie czytania, poważnie. A ten występ... Biję pokłony *q* W końcu moment na który najbardziej czekałam(pomijając oczywiście chwilę, kiedy Yasu i Tai się zejdą). Taisho jest stworzony do występowania na scenie. To jego miejsce. Wszyscy powinni podziękować Yasuro, że przyczynił się do jego wystąpienia xD

    OdpowiedzUsuń
  39. Hej ;)
    Przeczytałam wszystko, teraz czas skomentować...
    Niesamowite, ta piosenka wyprowadziła mnie z równowagi, drżą mi dłonie. Utwór niesamowicie do mnie przemawia. Słyszałam refren w głowie, lekko chropowaty głos Taia... Czułam się , jakbym stała obok niego i to wszystko przeżywała. Opisałaś to wprost genialnie. Mocne... Chciałabym, gdy już nauczę się grać a gitarze, zagrać to. (piszesz posenki? podziel się nimi!)
    Nie tylko zresztą koncert, również uczucia bohaterów, samotność... ból duszy z którym się zmagają. Odnajduje w nich cząstkę siebie samej. Kobieto, masz talent, nie zmarnuj go. (Mam dziwne wrażenie, że cytuję jednego z Twoich bohaterów xD).
    Gdy pomyślę, co ten chłopak z sierocińca przeżywał, gdy słuchał tej piosenki... Boże. Nawiążesz do tego w następnej notce, prawda? Trochę się boję...
    Ostatni fragment sprawił, że po tym ciężkim koncercie, zrobiło mi się nieco lżej na sercu. W końcu będą szczęśliwi, należy im się. Już wyrobili sobie, a zwłaszcza brunet, limit smutku i nieszczęścia do końca życia. Samotność to takie okropne uczucie.
    Czuję, jak mi szybciej krew płynie w żyłach, mam ochotę coś napisać, narysować, mam tę dziwną pewność, że jak nie zmarnuję chwili, to mi coś wyjdzie. Inspirujesz mnie. (uuu, Gośka, dziwnie to zabrzmiało!). Ale, powinnam się uczyć ;// nosz...
    Uspokoiłaś mnie tym rozdziałem, już się Taiem i Yasu nie martwię... Czuję że Yasu żuci się na Tai'a. Podejdzie do niego, i po prostu go mocno pocałuje.
    Znam wielu ludzi tak wspaniałych jak oni... I zaczynam to doceniać :)
    Teraz tylko uzbroję się w cierpliwość, i poczekam na następny, na pewno równie genialny, rozdział.
    No cóż, teraz, gdy to piszę, jest północ. Ale internet mi się psuję, chyba nie dam rady tego opublikować. No nic. Chciałam się dołączyć do podziękowań Dei :) Jestem Ci wdzięczna, że zamieściłaś swoje opowiadanie w sieci. Nieczęsto czytam takie, które wyzwalały we mnie tyle emocji ;]
    Pozdrowienia i weny życzę :)
    Gollum

    OdpowiedzUsuń
  40. PERFEKCYJNE ~ Arigatou & Aishiteru yo... nigdy nie zapomnę tego rozdziału, bicia mojego srca, opisałaś spełnienie moich skrytych w odmętach duszy snów... Więc raz jeszcze: ΔRIGATOU !
    ~~NΔMELE$$ LIBERTY~~

    OdpowiedzUsuń
  41. Kocham cię *.* Katsu i Ukyś, mrr <3 A ta piosenka, jakbym normalnie słyszała Taisho :33 Uh, uh, rozpływam się >.< leże na podłodze roztopiona jak masełko, mama myśli, ze umarłam hahaha XD Chyba serio umarłam przy ty rozdziale ( nie pierwszy raz w tym opowiadaniu xd) jesteś boginią po prostu, tez chcę tak pisać T.T Szkoda, ze niedługo koniec tej jakże pięknej historii. Uzależniłam się od twojego bloga i dobrze mi z tym XD Życzę weny, weny i jeszcze raz weny do takich cudeniek się na pewno przydaję :3

    OdpowiedzUsuń
  42. Fajna końcówka, taka oryginalna :)
    Znalazłam je na telefonie, dlatego dopiero w domu na komputerze odkryłam jak duuużo ma rozdziałów. Nawet się ucieszyłam, bo przeważnie mam niedosyt, tzn. chcę więcej co się działo jak już są parą, a tu dopiero w 93 rozdziale wyznał mu miłość! Więc dalej uważam, że jeszcze mało... -.-
    Ale tak poza tym to super. Trochę raz się pomyliłam w kojarzeniu par, ale to nic wielkiego. Polecam! (no chyba, że ktoś ma bardzo małą cierpliwość ;-) )

    OdpowiedzUsuń
  43. Matkoo to mnie zmiażdżyło mimo ze czytam to opowoadanie juz któryś raz XD chyba dziś nie zasne <3
    ~Kav

    OdpowiedzUsuń