15.04.2014

Rozdział 3

Super Junior M - SWING 


| 味-味-味 | 



Kiedyś rozmyślałem często nad tym, jak będzie wyglądało moje życie i ku swojemu zdziwieniu, zaskoczyło mnie bardzo mile. Nie sądziłem, że zetnę włosy czy ubiorę się odważniej, jednak cieszę się ze zmian. W końcu... Kto inny mógłby to zrobić? Musiałem wziąć się w garść, zagryźć zęby i wmówić sobie, że dam radę. Nie jestem jak Takeichi i nie mam aż tak ogromnej siły przebicia. Ahm, mógłbym o nim mówić w samych superlatywach, ale chyba nie wypada... Jeszcze obrośnie mi w piórka, więc dobrze, że nie czyta mi w myślach.

Przeczesałem swoje kosmyki, zerkając w lustro na ich aktualny stan. Może być... Pomijając kolejny raz wygląd ćpuna, ujdzie. Dobrze, że jak mnie poznał nie miałem jeszcze tak bardzo podkrążonych lub napuchniętych oczu. Teraz jakoś się do tego przyzwyczaił i mam nadzieję, że nie zraża go to w jakimś stopniu do bliskości ze mną, uhm...

Podniosłem głowę, by zobaczyć, która już godzina. Aż się przeraziłem! Zaraz się spóźnię, a nie lubię gdy Takeichi musi na mnie czekać. W ogóle nie cierpię jak ktokolwiek oczekuje mojego przyjścia, to ja wolę być tym cierpliwym.

Uśmiechnąłem się do swojego odbicia, po czym poklepałem dłonią tors, wychodząc z mieszkania. Przedarłem się jak ninja nad ogrodzeniem, mając lenia do poszukiwania pilota i zaczepiłem mojego przystojniaka.

- No nareszcie, ile to już czekam, hm?! - mruknął, na co ścisnąłem kostkami palców jego nos, śmiejąc się.
- Nie kłam, wcale nie czekałeś długo.
- Dobrze, masz mnie. - ręka Muruyamy jak zwykle powędrowała na mój pas, na co jedynie westchnąłem.
- Tyle razy ci mówiłem, nie tutaj...
- Kiedy nie ma nikogo w domu... Oj daaaaj spokój, idziemy, zamówiłem nam miejsca.
- Miejsca?
- No do kina głupolu.
- Aaa... A...
- Skoro już jesteś taki rozmowny, to chodź, poopowiadam ci o tym jak wspaniale poradziłem sobie z ekstra wypiekiem, którym zdobędę pierwsze miejsce na krajowych.
- Cooo? Kiedy jedziesz?
- Jeszcze nie wiem, ale chciałbym, żebyś pojechał ze mną. - pociągnął mnie za dłoń w kierunku przystanku, nie zwracając uwagi na przechodniów, których prawie taranował.
- Ja? A to można tak?
- A dlaczego nie? - wzruszył ramionami, po czym nachylając się, musnął wargami mój policzek - Co komu będziesz przeszkadzał?
- Ichi... Nie tu. - burknąłem, pocierając opuszkami skórę. Uwielbiam to, okej, ale nie jak jesteśmy na widoku nu... - Dobra, wybaczam ci. Pojadę z tobą i będę miał na ciebie oko, bo pewnie mnóstwo przystojniaków się koło ciebie kręci...
- Ta, z cyckami. - zrezygnowany pokręcił nosem, kiedy zobaczył godzinę naszego busa - To co, taxi? - pokiwał brwiami, na co roześmiałem się głośno.
- Po tamtym horrorze ja mam traumę! Już wolę biec.
- Uważaj, bo ci pozwolę. Idziemy na taxi.
- Niee....

Jęknąłem, jednak tak jak chciał szatyn, poszliśmy na tę przeklętą taksówkę. Pewnie wrócimy dosyć późno, ale kto by się przejmował? Dla niego zawsze mam czas, nie ważne o której godzinie. Cenię go sobie najbardziej na świecie, więc zrobię dla niego wszystko. Autentycznie wszystko.


| 味-味-味 | 


Nie wiem dlaczego, ale już od jakiegoś czasu przestałem się denerwować na widok jakichś kobietek podrywających mojego faceta. Może to poczucie własnej wartości? Albo raczej pewność, że Takeichi jest typowym, stuprocentowym gejem i nie ma siły, która zaciągnęłaby go do związku z płcią przeciwną? Tak czy siak widząc go w towarzystwie jakiegoś chłopaka mniej się stresuję, a jeśli mam być szczery, wcale. Wiem, że gdyby nie chciał ze mną być, dawno by mnie rzucił. Jest on bardzo miłym i ciepłym człowiekiem, jednak gdy ma wyrazić swoje zdanie, jego asertywność i szczerość niekiedy porażają. Cóż... Być może właśnie to podoba mi się w nim najbardziej...

- Ej, Hisaki, mówię do ciebie... - z rozmyślań wyrwał mnie jego głos, na co potrząsnąłem głową - O czym tak rozmyślaaasz?
- O tobie. - uśmiechnąłem się subtelnie, wpatrując w jego oczy.
- Oh, uwielbiam kiedy tak mówisz... - zaczął się nachylać, na co zatrzymałem go dłonią - Ale tego już nie lubię...
- Jesteśmy w kinie, znasz mnie...
- Dobrze, dobrze, nic nie mówię. I nie robię! Ha, łapki przy sobie, widzisz?

Przypatrzyłem się sposobowi, w jaki się uśmiecha. Może czasem jestem za ostry? Przecież nie robimy nic złego, a jeśli mam być szczery nie krępuję się, tylko... Wciąż boję się, że ktoś nas zauważy... Ale z drugiej strony spędzam z nim tyle czasu, że jakby ktoś chciał, to już dawno by skojarzył fakty i domyślił się naszej relacji. Aghm, jaki czasem jestem głupi...

Podniosłem dłonie, zaczynając smyrać palcami brodę chłopaka, po czym natychmiast się uniosłem, składając na jego ustach lekki pocałunek.

- Chodźmy, zanim film się skończy, bo inaczej nie przedrzemy się przez tłumy.
- Dopsz. - przytrzymał mi siedzenie, abym mógł spokojnie wyjść.

Pamiętam naszą pierwszą randkę... Hahaha, nie ma to jak zaklinować się w kinie, a do tego wywalić na bok kubełek coli oraz pudełko popcornu. Tak, nazywam się Hisaki Yoshizawa i posiadam rzadko spotykany dar, jakim jest robienie sobie wstydu przede wszystkim w miejscach największego skupienia społeczeństwa.

Gdy dotarliśmy na ulicę, sam złapałem za dłoń studenta i wygiąłem wargi ku górze, zaczynając machać naszymi kończynami. Jestem zmęczony, dlatego tak się uspokoiłem, ale nie przeszkadza mi to... Uwielbiam w Takeichim spokój ducha i uczucie bezpieczeństwa, które od niego bije.

- Znowu o mnie rozmyślasz? - zaśmiał się, kiedy przytaknąłem - Mogliby już wynaleźć to, co pozwoli mi czytać w twoich myślach! Pewnie wymyślasz jakieś świntusze scenariusze, a ja nic o tym nie wiem. Jeszcze brakuje tego, żebym któregoś dnia obudził się rozebrany i związany, a ty byś mi dyszał w tors... O, wróć, chciałbyyyym...
- Idiota. - walnąłem go w tors, słysząc tradycyjne 'ała, za co?!' - Sam jesteś zboczony i myślisz o mnie w takich kategoriach. Ja tu pięknie i z uczuciem, a ty jak zawsze... Wiesz ty co? - wywróciłem oczami.
- Ja po prostu wiem, co jest potrzebne twojemu ciału w wieku, jakim jesteś...
- Oh doprawdy? Z tego co mi wiadomo, to ja chcę zostać dietetykiem...
- Cii, zdradzę ci teraz największą tajemnicę jak być młodym i przystojnym jak ja...

Widząc już ten uśmieszek wiedziałem co szykuje. Pozwoliłem, aby docisnął mnie do ściany i przylgnął torsem do mojej klatki piersiowej. Złapał za mój podbródek i podniósł twarz na odpowiednią wysokość, po czym złączył nasze wargi. Od razu, jak za sprawą magicznej różdżki, domknąłem powieki, a dłonie położyłem na jego pasie, po czym odetchnąłem, czując już napływające ciarki.

Jak mnie tutaj na ulicy no... ygh. Przekręciłem głowę, gdy nie dawał mi ani chwili wytchnienia, pogłębiając coraz bardziej pocałunek. Takeichi opuścił jedną rękę, którą postanowił wsunąć pod moje ubrania, aby podrapać mnie w okolicach kręgosłupa, tuż nad kością ogonową. Ja rozumiem wszystko, ale naprawdę, robienie tego na dworzu, napalanie mnie tutaj... To nie jest dobrym rozwiązaniem.

Nagle usłyszałem dźwięk, który przypominał bitwę pomiędzy buldogiem, a taboretem zaczepionym o jego pas. Nim zdążyłem się zorientować, ktoś pchnął drzwi, o które stałem oparty i prawie po nas przebiegł, kiedy upadliśmy na ziemię.

- Sorry!

Ha? I tylko tyle?! Sorry?! Westchnąłem ciężko, zbierając się z zimnego betonu, o który gruchnąłem żebrami. Muruyama spadł na plecy, ale zdążył się podeprzeć, a ja oczywiście jak ten cep poleciałem na klatę, wciskając sobie jeszcze w nagrodę krawężnik w lewą stronę torsu. Zajebiście.

- Rozpierdolę go. - brunet podnosząc mnie z ziemi, już ostrzył sobie zęby - Jesteś cały?
- Taa, spoko, to tylko spotkanie z glebą. I za co?! Ouh, powiedz mi dlaczego ciągle jaa. - zrobiłem smutną minę, która rozczuliła go na tyle, że przygarnął moją głowę do serca, mierzwiąc włosy jak u małego dziecka.
- Jak go kiedyś spotkam, to przejadę po nim moim skuterem. - widząc z jaką powagą to mówi, zaśmiałem się, klepiąc go po torsie.
- A idź...
- No co?! Wredny szczyl, przerwać taką chwilę i jeszcze mi cię kontuzjować...
- Już, cii. - śmiejąc się, zacząłem dokańczać to, na czym stanęliśmy.

I chociaż cholernie bolały mnie mięśnie, starałem się odrzucić tę myśl, na drugi plan.



| 味-味-味 | 


Argh! Jak zwykle się spóźniłem, bo musiałem się z nim żegnać z dziesięć minut. No dobra, może i nie musiałem, ale chciałem... I wcale nie żałuję. Wszedłem do domu, nie rozbierając się. Kurwa, boli mnie wciąż i nie chce przejść, aż trudniej mi się oddycha. Poszukałem niezbędnej w tej sytuacji osoby, po czym objąłem ją, kładąc brodę na wąskim ramieniu.

- Mamaaa, boli mnie klatka... Pojedziemy do szpitala?
- Żartujesz chyba? - zmartwiona zamrugała wielokrotnie, jakby to miało odpędzić schorzenie - Coś się stało? Dobra... Czekaj, powiem ojcu i możemy jechać, zaraz mi opowiesz.
- Okej... Nie ma czego, ale dobrze... Poczekam na zewnątrz, tak?
- Weź sobie coś do picia, właśnie robiłam herbatę.
- Tak jest... - odetchnąłem, zaczynając nierówno oddychać.

No bez jaj, nie mogę znowu paść... Przez jakiś głupi upadek! Nie, wróć. Głupi upadek w głupi krawężnik z jeszcze głupszego powodu. Ygh, niedługo wyjdę i coś mi urwie łeb. Wcale bym się nie zdziwił!

Warknąłem, łapiąc za kubek napoju, który zabrałem ze sobą do garażu. Ptaszki ćwierkają, natura rozbudzona, fajny czas się zbliża, a mnie jak zwykle zdrowie robi w chuja. O nie, los. Kochana loteria, która zawsze oszukuje. Podtrzymałem palcami pierś, mając nadzieję, że jakaś moc przeniknie i usunie promieniowanie, ale cóż... Niestety. Uśmiechnąłem się bezpłciowo do mamy, kiedy zaprosiła mnie do samochodu, w pośpiechu zakładając jasny, wiosenny płaszczyk.


| 味-味-味 | 


No i świetnie. Z-a-j-e-b-i-ś-c-i-e-! Wiedziałem, że tak będzie, a jaaaak, bo kiedy Hisaki sobie coś zaplanuje, musi się rozjechać jak pod walcem. Bosko, mmm... Odetchnąłem apatycznie, nie mając ochoty na nic innego, niż sen. Wiem, że to dla mojego zdrowia, ale nawet tego nie mogłem sobie wybrać i nie mam na to wpływu! Jak mnie to wkurwia...

Wysłałbym mu smsa... Ale przecież pewnie śpi... Uhm, nie ważne, byłby zły, gdybym milczał.

' heej... nie budzę? jak tak to sorka, ale chciałem powiedzieć, że zatrzymali mnie w szpitalu pod zarzutem uaktywnionej arytmii serca, która niby może mnie zaatakować. zrób coooś ;-; '

Zamknąłem oczy, zaciskając telefon w pięści. Nie mogę się denerwować, wiem... Ale jak mam być spokojny kiedy moje plany znowu będą zrujnowane?! Muszę w takim razie z rana zadzwonić do Kiyohisa. Eh... Zerknąłem na wyświetlacz, który od razu rozchmurzył moją twarz.

Tylko... To nie fair.

14 komentarzy:

  1. Jeeej! Pierwsza! ^.^

    W trakcie czytania tego szczerzyłam się do monitora jak głupia xDD. Kochaaaam Twój sposób pisania *-*.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejne rozdziały ^_^
    Weny! ^-^

    /Suzi

    OdpowiedzUsuń
  2. No heeeeej c:
    Rozdział w sumie nic nie wnosi , ale czyta się go bardzo przyjemnie . Zauważyłam też , że dzisiaj wyjątkowo krótko o_O .
    Taaa , gadaj o zawodach w wypiekach , kiedy ja tu umieram z głodu z powodu diety(czyt. braku jedzenia w lodówce) ...
    Weny życzę i żeby kolejny rozdzialik pojawił się już w terminie c: .

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja uwielbiam twój styl pisania!!!
    Po prostu N-I-E-S-A-M-O-W-I-T-Y!
    Przyjemnie się go czytało ale trochę taki krótki...
    To na ulicy skojarzyło mi się z ,,Zakochany Tyranem'' :P
    I nadal próbuje skumać o co chodzi w końcówce xd
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. czuję się miło nie będąc sama z arytmią serca, tak z jeszcze większym zaciekawieniem patrzę na opowiadanie, gdzie kogoś spotyka to co ja :P :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój blog mnie szczerze nienawidzi :C No ale naprawdę, ja nie wiem co się dzieje. Nie dość, że mi się nie chciał załadować, to jeszcze opornie się wciskało "komentuj". Zrobiłem coś nie tak? O.o
    Co do twojego rozdzialiku :D
    Jak zawsze straaasznie mi się podobał. To po pierwsze. Po drugie. Chciałem ci tu wkleić jakiś ulubiony fragmencik. No to jedziem! Czytu, czytu, czytu, o! to jest fajne! czytu, czytu, czytu to też! w sumie chyba to wybiorę, czytu, czytu, czytu ejjjj to też jest fajne ;-; czytu, czytu, czytu, ooooo! takie fajne ;3
    I skończyłem z czterema fajnymi cytatami. Gah, to twoja wina :P (Kocham to jak piszesz ;3)
    "Skoro już jesteś taki rozmowny, to chodź, poopowiadam ci o tym jak wspaniale poradziłem sobie z ekstra wypiekiem, którym zdobędę pierwsze miejsce na krajowych" plus "- Cii, zdradzę ci teraz największą tajemnicę jak być młodym i przystojnym jak ja..." Hah, nie ma to jak skromność :P Strasznie fajniutkie ;3
    "- Znowu o mnie rozmyślasz? - zaśmiał się, kiedy przytaknąłem - Mogliby już wynaleźć to, co pozwoli mi czytać w twoich myślach! Pewnie wymyślasz jakieś świntusze scenariusze, a ja nic o tym nie wiem. Jeszcze brakuje tego, żebym któregoś dnia obudził się rozebrany i związany, a ty byś mi dyszał w tors... O, wróć, chciałbyyyym..." Pierwszą część moja wyobraźnia zmieniła w taką suodko-suodką wizję dwóch pięknych chłopców wtulonych w siebie, awwww ;3 W drugiej umierałem ze śmiechu (choć tu też wyobraźnia pracowała, nie powiem :P)
    "- Jak go kiedyś spotkam, to przejadę po nim moim skuterem. - widząc z jaką powagą to mówi, zaśmiałem się, klepiąc go po torsie.
    - A idź...
    - No co?! Wredny szczyl, przerwać taką chwilę i jeszcze mi cię kontuzjować..." Hahahaha, kocham tego Takeichego <3 Może Hisaki się ze mną podzieli~?
    "Przez jakiś głupi upadek! Nie, wróć. Głupi upadek w głupi krawężnik z jeszcze głupszego powodu. Ygh, niedługo wyjdę i coś mi urwie łeb. Wcale bym się nie zdziwił!" Gaaad, piszesz tak strasznie fajnie ;3 Też cem *.*
    Co?! Już cztery? Ale ja jeszcze nie skończyłem >:C To jeszcze kilka~
    "Wiedziałem, że tak będzie, a jaaaak, bo kiedy Hisaki sobie coś zaplanuje, musi się rozjechać jak pod walcem" rozwalasz XD
    "heej... nie budzę? jak tak to sorka, ale chciałem powiedzieć, że zatrzymali mnie w szpitalu pod zarzutem uaktywnionej arytmii serca, która niby może mnie zaatakować. zrób coooś ;-;" Gaaaaaaad, takie to suodkie ;3 awwwwww ;3 Też chcem, żeby ktoś do mnie tak pisał :C
    No dobra, trzeba skończyć, bo wyszłoby na to, że większość tego co napisałaś byłaby tutaj. Wielki talent, wielgaaaśny :D
    ~CzytelnikUmysłów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem dlaczego, ale uwielbiam kiedy ktoś wypisuje kawałki mojego opowiadania pokazując tym, co mu się najbardziej w nim podoba c:

      napraw telefon to wiesz. ktoś będzie pisał pewnie.

      Usuń
  6. no i dobra, jestem >:C
    BEZ WENY >:C I DOBRA.
    [ i już nie wiem co pisać :c ]
    no bo ty i tak zawsze wiesz, jak się jaram na gadu no :c
    rozdział taki słodki i papuśny ;_; tylko końcówka jakaś taka... mam nadzieje, że nic mu poważniejszego nie będzie :C [ CZEMU SIĘ TOPPDOGGI ZAPUŚCIŁY?! >:C ale w sumie... ].
    czekam na korepetycje, mvihihiih. może być ciekawie C: I TAK SEMIACZ MA ZOSTAĆ SEMIACZEM!
    [ ALALALA ARARIOOOO ~ ]
    chce kolejny rozdzialik, bo ten był króciutki no :c [ ja też muszę ponarzekać. nie mam spoilerów, to mogę! ]
    " - Jak go kiedyś spotkam, to przejadę po nim moim skuterem. " - widzę Naru na skuterku, z "ihihihih" na twarzy i jak popierdziela i nagle jeps, po twarzy deici.
    [ o teraz leciało pvp barda. * no tak. lecom se filmy takoruto >:C * ]
    ZNOWU AION?!
    uzależnienie.
    ale wracając, ej.. nie możesz ich no wiesz. bo oni muszą ten! i semiacz no :C
    ugh. czekam!
    i weny semuś :C
    CZEKAMYYY : D
    Uru też czeka. [ no pewnie c: ]
    * i dupa. flaki z olejem ten komć :c *

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie wszyscy to piszą, ale wielbię twój styl pisania. Żadna blogerka, żadna pisarka/pisarz z jakim miałam okazję się zetknąć aż tak nie wpadł mi w gusta. Podoba mi się twoje lekkie pióro i te fragmenty, w których postacie tak czuło mówią o swoich miłościach~ aw, aw... Strasznie przypadły mi do gustu porównania, metafory i tak dalej, i tak dalej. Postacie są realistyczne i mają ładnie wykreowane charaktery. Po prostu uwielbiam w tobie wszystko pani Grellko

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział. Jak tak czytałam, to pod koniec przyszło mi do głowy jedno zdanie: jak miec pecha, to na całego. Aż takich problemów jak twój bohater to nie mam, ale ciesze sie, że nie tylko ze mnie jest ofiara losu.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    oby nic poważnego mu się nie stało, Takeshi jest bardzo cudowną osobą
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej|! Genialne! Szykuje się niezłe opowiadanko! Twoi bohaterzy sa super:) Myśle Hiskakiego sa straszne... Niby wszytsko okej, ale wkradają się jakieś wątpliwości...Ciężka ma sytuacja nawracająca choroba i nawał w szkole...
    Brat odbiłby bratu chłopakaa? To byłoby straszne...Jak kocham takie opowiadania.
    weny
    Rouza

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejku mam nadzieję, że Hisakiemu nic nie jest, bo jak coś mu się stanie to sama odnajdę osobę przez, którą się przewrócił T_T (kij z tym, że on nie istnieje XD).
    Poza tym uważam, że jak na 4 postacie męskie to jest za mało geji i mam nadzieję, że w następnym rozdziale to zmienisz (wiesz niecierpliwa jestem, dłużej nie wytrzymam :)).
    Mam nadzieję, że niedługo pojawią się jakieś notki.
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń