19.04.2014

ROZDZIAŁ 4

노지훈 너를 노래해 





。 花 。 花 。 花 。




Uh... Dlaczego widzę cię właśnie teraz? Czy nie miałem właśnie się zabić? Więc czemu mi się pokazujesz...? Chcesz mi przypomnieć te dobre chwile, abym mógł w spokoju odejść? To miłe z twojej strony. Pamiętam kiedy się poznaliśmy.

Był deszczowy, ale ciepły dzień, biegłem, by nie spóźnić się na pierwszą lekcję w liceum. Nie chciałem, by znowu spotkało mnie to samo, co w gimnazjum. Pragnąłem zaprezentować się z dobrej strony, aby być postrzegany jako ktoś fajny, z kim warto się zapoznać. Tak więc nie patrząc na boki, jak to ja, wbiegłem na ciebie i wywróciłem nas, na co dałeś mi pięścią w twarz. Oj tak, długo walczyliśmy, aż nas nie rozdzielili, a potem wściekli ciskaliśmy w siebie piorunami, ponieważ okazało się, że będziemy uczęszczać przez rok do tej samej klasy. Pomyślałem wtedy, że szykują się kolejne lata szykanowania i dobijania mnie na każdym kroku, jednak okazało się, że miałeś tak samo. Co prawda nie identycznie, ale bardzo podobnie.

Nie rozumiem tylko, dlaczego za wszystko obwiniłeś mnie. Może byłem zbyt miły? Nie powinienem odsłaniać się na drugiego człowieka? Wydawałeś się taki prawdziwy, dlatego pomyślałem, że mogę... W końcu wiedziałeś, kim jestem. Właśnie, czy jako gej byłbym w stanie zabrać twoją dziewczynę do siebie? Nie, ale ty wiedziałeś swoje, bo to moja wina, że się we mnie zakochała. Nie chciałem tego, cierpiałem równie mocno co ty, ale nie pokazywałem tego po sobie. Może to był błąd? Pomyślałeś sobie, że wszystko będzie dobrze, jeśli wykreślisz mnie z pamięci.

Zgnieciesz i wrzucisz gdzieś do kosza, ale chyba niedokładnie, skoro ciebie widzę... Może to jakieś objawienie? Albo... Wybaczyłeś mi? Taaak, często męczy mnie to wieczorami, chociaż pewnie myślisz, że mam to gdzieś. Ah, więc to ja wszystko zmyśliłem? Chcę się oczyścić, ponieważ umieram?

Halo? Halo?!




。 花 。 花 。 花 。



- Wstawaj gnoju, budź się, ale już! - coś, a raczej ktoś wyrwał mnie ze stanu omdlenia, ciągnąc za włosy po ziemi.

Jęknąłem głucho pod nosem, ponieważ nie bardzo miałem świadomość tego, co się dzieje. Chciałem się zabić, odleciałem, ale... Nie wyszło? Słyszę go... Nie, błagam, wszyscy, tylko nie on...

- Jęczysz?! Zaraz inaczej będziesz jęczał, ty psie! - mężczyzna wziął ogromny zamach, dzięki któremu powalił mnie na ścianę, od której odbiłem się, upadając na posadzkę - Zachciało się decydowania o sobie? Dobrze! Chciałeś umrzeć? Zdechniesz w męczarniach, jak nie przeżyjesz. - usiadł mi na kości ogonowej, po czym podniósł moją głowę za kosmyki, warcząc mi do ucha - A jak przeżyjesz, nauczysz się, że jesteś jak ten kundel, który ma lizać stopy swojemu panu.

Mój oddech stał się cięższy, nie lubiłem, kiedy ktoś był tak blisko, a do tego ja nie mogłem nic zrobić. Moje ciało samoistnie zaczęło drżeć, a ja miałem w głowie najróżniejsze scenariusze kary, które zabierały mnie od bólu odczuwanego przez zderzenie z ziemią.

- Zapamiętaj sobie. Jeszcze jeden raz... A do końca życia będziesz kaleką. - wbił mi łokieć między kości nad pośladkami, przez co krzyknąłem cicho, dusząc cierpienie paznokciami drapiącymi deski.

Nawet nie wiem kiedy wyszedł, ponieważ starałem się złapać oddech, a to nie było takie proste. Nie mogłem się podnieść, zupełnie, jakby coś sparaliżowało moje nerwy. Chciałem usiąść i pomasować bolące miejsce, ale wiedziałem, że zanim to zrobię coś się stanie...

Do mojej świadomości dotarł zgrzyt zamka, a także towarzyszący mu stukot trzech par butów. Przeraziłem się, gdy nie mogąc się ruszyć, usłyszałem, że jestem 'rozrywką przed wyjazdem'. Któryś z nich złapał mnie żelaznym uściskiem za szyję, utrudniając złapanie powietrza, którego nieustannie mi brakło.

Nie... Nie znowu, nie! Przeszedłem to już w gimnazjum, nie chcę znowu... Błagam... Nie mogę nic powiedzieć, ale proszę... Dlaczego mi to robicie? Czy zabicie własnej siostry nie jest czymś, za co miałem prawo odebrać sobie życie? Ale... Nie wolno mi tego robić...

Zacisnąłem powieki, spod których wyleciały łzy, kiedy moje ciało przedarł na pół rozrywający ból. Wgryzłem się w czyjś palec, czując obrzydliwy smak na podniebieniu, a w nozdrzach woń agonii. Miałem twarz oraz klatkę piersiową dociśnięte do podłogi, przez co szorowałem skórą od czasu do czasu po jej powierzchni.

Żeby tego nie było mało, w myśli wciąż nawiedzał mnie jego głos, który był jak wyrocznia. Jak zarządzi, tak będzie. Nigdy nie sądziłem, że będę tracił świadomość podczas drugiego w moim życiu gwałtu. Może to i lepiej?




。 花 。 花 。 花 。



Oh, kto tym razem stara się ze mną skontaktować? Nie, inaczej. Oh, kogo tym razem sobie wytwarzam w wyobraźni, żeby ulżyć kalectwu duszy?

Babcia? Cudownie. Teraz mi przypomnisz, że umarłaś przeze mnie? Bosko. Nikt nigdy nie wierzył smarkaczowi, chociaż nie spojrzeli na to, że niby jakim cudem to mogło stać się przeze mnie? Bawiłem się na placu wraz z innymi i chciałem za chwilę przybiec do kobiety, która mnie wołała. Nie sądziłem, że nieuważnie postanowi wejść na jezdnię, gdzie kierowca nie widząc jej spomiędzy samochodów, nie zdążył zahamować. Dziecko widzące taką scenę z pewnością powinno być trochę inne, a ja? Zachowywałem się jak gdyby nigdy nic, dlatego zrobili ze mnie seryjnego mordercę. Heh, wiesz babciu? Teraz się nim staję, więc jeśli jeszcze nie umarłem, będziesz żałowała, że chciałaś mnie wychować.

A może to i moja wina? Mogłem się słuchać, ale jak zawsze wiedziałem lepiej i byłem arogancki dla osoby, która tak prawdziwie mnie kochała... A posłałem ją do grobu, całe życie zapierając się winy...

Nie rozumiem czemu osoby, na których mi zależy obrzucają mnie winą... Ja nie chciałem, naprawdę... Nie robiłem niczego naumyślnie...




。 花 。 花 。 花 。



- Hej, Hajime, obudź się. - drobne dłonie złapały za moją głowę, cucąc mnie z niestabilnego stanu - Nie strasz mnie... Myślałam, że cię nie odzyskamy...
- Nic byście nie stracili. - mruknąłem, nie mając zamiaru patrzeć na otaczającą mnie rzeczywistość, która na każdym kroku czyhała, by wbić mi coś w serce.
- Nie mów tak. Ryunosuke-sama jest po prostu impulsywny... - na jej słowa zacisnąłem palce na skroni, wzdychając z krzywym uśmiechem.

Ta, jasne, może mi wmówi, że przez tę impulsywność wymorduje całe miasto, bo tak. Kaprys i zachcianka. Pierdolę, hahaha. Myślałem, że umarłem, ale oczywiście witamy w świecie żywych, skaczę z radości i tańczę kankana!

- Byłeś nieprzytomny tydzień... Więc uważaj, jeśli będziesz chciał wstać... - dziewczyna złapała za szmatkę, która leżała na moim czole, by obmyć ją i położyć następną - Na razie cię zostawię, powodzenia...

Co ona powiedziała? Powodzenia? Czyli czeka mnie coś kolejnego... Zakryłem palcami twarz, nie chcąc się rozpłakać, ale naprawdę czułem się wypruty z emocji. Jestem jak bezbronne dziecko, które boi się spojrzeć w lustro, gdzie mogłoby go coś pożreć. Przemęczenie, beznamiętność, a jednocześnie strach i stres przelewały się obok siebie, rozsadzając mnie od wewnątrz. Czułem jak puls mi przyspiesza, gdy tylko myślałem o Ryunosuke... Sama...

Co mi z rodziny, którą miałem? Co mi z życia, które chciałem prowadzić? Rozrzucać kasę, niechlujnie kończyć szkołę, narażać się na fałszywe znajomości i wykorzystywanie czyjegoś ciała? Żyłbym jak taki śmieć albo menel... Żałosne. A rodzina? Pozbyłem się ostatniego członka, więc on ma rację... Hahaha, ma pieprzoną, kurwa, rację. Nie mam nic, jestem żałosnym psem skomlącym o łaskę i uwagę. Nic nie znaczę, NIC! Co najzabawniejsze, chyba zaczynam rozumieć? Skoro potrafię trzymać broń, zostałem jakoś przeszkolony... Może wykorzystam to? Nauczę się strzelać, dzięki czemu wybiję wszystkich, którzy sprawili mi ból. Pociągnę ich do grobu, w który na koniec właduję siebie... Albo nie, dlaczego ja mam umierać? Czy nie wystarczająco wiele przeszedłem? Właśnie, to nie jest moja wina, nie moja...

A o-on... Być może zauważył we mnie to, czego inni nie widzieli? Albo po prostu chce mnie wykorzystać i potem usunąć. Cóż... Nie przeszkadza mi to? Nie wiem, nie chce mi się. Niech robi co chce, pragnę chociaż przez moment żyć jak normalny człowiek, który zaczynając nowy rozdział pozbawia się wspomnień, ciągnących go niegdyś na dno.

Tak, muszę skupić się na sobie. Pragnę przetrwać, skoro jeszcze nie zginąłem, to znaczy, że tak ma być... A ja...

Podskoczyłem, gdy mosiężne drzwi zatrzęsły pokojem. Wstrzymałem oddech wiedząc kto przybył. Nagle niewyjaśniony paraliż zapanował nad moim ciałem, które zaczęło się pocić. Nie wiedziałem, że tak się go boję...

- Czyżby ktoś wstał? Po tygodniu leniuchowania? - jego ciężar zgiął pościel, przez co przesunąłem się bardziej w jego stronę - Pocisz się? - głośny śmiech rozbrzmiał w pomieszczeniu - Kto by pomyślał, że mój widok tak na ciebie będzie działał...

Wzdrygnąłem się, gdy palcem przejechał wzdłuż mojej żuchwy, którą po chwili złapał w pewny uścisk. Zacisnąłem powieki, oddychając niestety głośno. Panikuję w jego obecności, a myśląc o innych mężczyznach, mam ochotę uciec. Nie ufam nikomu, tylko sobie.

- Od jutra zaczynasz trening i lepiej, żebyś miał już poukładane w tej swojej ciasnej główce pewne sprawy, bo inaczej będzie trochę niemiło, a ten stan spowoduję osobiście. - zaczerpnąłem olbrzymi wdech, natomiast serce ściskało mnie kolczastą obręczą - Zrozumiałeś?
- Tak... Zrozumiałem... - szepnąłem dosyć płochliwie.
- Słucham?
- Tak Ryunosuke-sama, zrozumiałem...
- Doprowadź się do porządku, bo wyglądasz obrzydliwie, jak wtedy.

Dopiero gdy wyszedł zorientowałem się, że powiedzenie 'Ryunosuke-sama' nie było dla mnie krępujące. Zrobiłem to w akcie samoobrony, chciałem żyć, jak prosty człowiek... Nie pragnę kokosów...

Spojrzałem na wyjście, widząc w nich bruneta, który przywitał się krzywym uśmiechem. Skrzyżował dłonie, zmierzył mnie wzrokiem, po czym usiadł na krześle, zakładając nogę na nogę.

- Nie rozumiem czemu cię nie zatłukł, mam ochotę to zrobić właśnie w tej chwili. Nie doceniasz tego, kim możesz się stać. Jesteś gówniarzem, który musi się nauczyć manier. - zwęził wargi w wąską linię, brwiami naciskając na własne oczy - Od dzisiaj jesteśmy tak jakby wspólnikami, więc uważaj. Tylko mnie zdenerwujesz, to wydłubię ci oczy. - poprawił broń, przy okazji ją odbezpieczając.

Mam rozumieć, że od teraz będzie ze mną nawet w łazience? Westchnąłem rozżalony, ale powoli podniosłem się z łóżka. Krok po kroku... Odzyskam swoją pewność... Stworzę nową osobowość, która będzie w stanie dostosować się do tego środowiska. Znajdę sposób, aby uciec z piekła, a wtedy wszyscy pożałują... Jednak na razie za bardzo się boję i nie jestem niczego pewien... Wolę się słuchać, mam dosyć ciosów, krwi i strupów... Niedobrze mi od tego.

29 komentarzy:

  1. Okej. Ekscytacja wielka, napisałaś moje mafijne opo :3 A właściwie twoje ale tam~
    Jak zawsze epicko!
    Jest gwałt :X Dobra, lubię, to i fakt ale szczerze powiedziawszy bardziej wolę jak jest tylko jeden/dwa, a później jest jakaś relacja między nimi i wszystko jest fajnie. Co za dużo to nie zdrowo
    Szczerze powiedziawszy to za pierwszym razem nie wyłapałem, że chodzi o gwałt, potrafisz nieźle namotać :D
    I naprawdę, mimo tego powyżej straaasznie mi się podoba, co napisałaś, wgl sprawiasz, że teraz mam paskudny nastrój, bo siem żem wczuł w Haji i teraz.. :C
    Naprawdę, żebym się aż tak wczuł.... Masz wielki talent dziewczyno.
    Dobra, kaleczeniem tego rozdziału byłoby wrzucanie jakieś części, bo cały jest napisany PRZECUDOWNIE w dodatku.... jest napisany w nastroju, przez który czuję się źle szukając czegoś do skopiowania. Bo przecież nie wrzucę tych smutnych wersji...
    O kurcze. Przerwałem to powyżej, bo mi łezka się w oczku kręci. Normalnie napisany Angel Beats.
    Wracajac. Jest jeden fragment, który ledwo-ledwo sprawił, że się uśmiechnąłem ale nie dlatego, że nie był śmieszny. To wina tego nastroju..
    "Ta, jasne, może mi wmówi, że przez tę impulsywność wymorduje całe miasto, bo tak. Kaprys i zachcianka. Pierdolę, hahaha. Myślałem, że umarłem, ale oczywiście witamy w świecie żywych, skaczę z radości i tańczę kankana!"
    I zabierasz mi pomysły ;-; W sensie teraz nie mogę napisać pewnego czegoś, bo będzie, że zgapiam ;-;
    No to tyle..., Idę płakać ;-;
    ~CzytelnikUmysłów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pożycz chusteczki. skończyły mi się ;_____;

      Usuń
    2. No to witaj w klubie ;-;
      ~CzytelnikUmysłów

      Usuń
    3. to mamy przejeb... :c
      zostaje papier :<

      Usuń
    4. ja wam dam, w końcu to przeze mnie się rozpłakaliście razem ze mną, a że ja rzadko kiedy, to mam zapas ;-;. macie *macha paczuszkami*

      Usuń
    5. Yyyyyy..... taaakkk... papier, mhm, dokładnie *chowa mokry papier w pośpiechu* masz rację, masz rację, ma duuuuużo papieru, bardzo sużo papieru, hehe *nieszczery śmiech* Przeca to nie tak, że już go wykorzystałem, nieeeeeeee, mam naprawdę dużo papieru, mh, dużo ppieru....
      (Tablet)
      ~CzytelnikUmysłów

      Usuń
    6. AHA! RZADKO KIEDY?! JA CI DAM!
      poczekaj! ja Ci napiszę Keya... OJ TAK : D

      Usuń
    7. spoko Czytelniś, ja rozumiem. Jak z nią czasami pisze, to 8 rolek idzie ;__;

      Usuń
    8. Ej, xGrelka, boooo, ten-tego...
      Możesz też dać trochę temu szpiegowi w szafie? Bo, hehe *nieszczere*wpadło mi coś do oka, no.... wiesz. Hehe.
      ~CzytelnikUmysłów

      Usuń
    9. on tam dalej jest?! ;---;

      Usuń
    10. Ah, tak, miałem ich odwołać. Tylko wiesz.... im się płaci za dniówki, a ja już zapłaciłem za dziś i jeszcze za jutro.... Ale później już nie, więc os pojutrza będziesz wolna :>

      Usuń
  2. Spodziewałam się innego opowiadania, ale cieszę się, ze wstawiłaś cokolwiek.
    Czekałam na opowiadanie bardzo długo, lecz po pewnym czasie dodałaś inne, które teraz dla mnie jest najlepsze. ^^
    Rozdział jest dobry. Podobał mi się. Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. DOBRA TEN BĘDZIE LEPSZY!
    Ale najpierw idę po picie, bo czuje, że zaschło mi w gardle. TO TWOJA WINA.
    Znowu mnie napaliłaś. Tym razem na kolejny rozdział. Jak ty to robisz?! Aion, gra na basie, JongKey, dramat. Zawsze mnie najarasz kurr. Nienawidzę Cię za to! [ Znasz mój słownik XD ].
    Dobra... Mam ciary. Ryczę. Kocham to.
    A to opowiadanie... Boże, strzał w dziesiątkę! Niby znam Cię od tej złej strony, w końcu tyle opowiadań, ale i tak mnie zawsze zaskoczysz! To nie fair. Chce więcej!
    Niesamowite, jak opisujesz przeżycia Hajime. Jego wnętrze, uczucia. KURWA. Brak mi słów. Strach, niepewność, bezsilność... Mistrzu :c
    Kocham płakać przy twoich rozdziałach. Ajjj. Jaki ten komentarz zakręcony! A miał być lepszy... To może chwila, od początku. Wdech i wydech!
    Wytwory Tenshina... Boże... No.... kJHD KHBDASfdikuaefhmhsedfkhyaberf. Znasz mnie. Wiesz co chce powiedzieć, chociaż sama nie umiem dobrać to w słowa. Wiesz, prawda?
    Ta agresja... Nawet to dobrze opisujesz! I to komplement jest. No i no... ;___; Tak cholernie szkoda mi Hajime. Przeżyć to wszystko... Zabicie siostry i w ogóle... Potem ta nieudana próba samobójcza. Zamiast dać mu umrzeć, to jeszcze karze go! Okropny Ryunosuke! Ygh... * swoją drogą, patrze na jego zdjęcie i kurde no nie mogę. Czemu taki skurwiel musi być tak przystojny, że się ślinię?! ;( *
    AHAHAHAHAAH GWAAAŁT T^T Jesteśmy pojebanymi masochistkami. I pewnie dla innych to zabrzmi jak bełkot chorej psychicznie, ale... kocham to. I ty wiesz, o co mi chodzi. Ygh...
    Przeżył. Boże no przeżył :c Z jednej strony chciałabym, żeby te katusze się skończyły. Ale on nie może umrzeć! Sam tego też nie chce no... Ugh.
    I JESZCZE MUSIAŁAŚ DOJEBAĆ Z BABCIĄ :c
    Nie ogarniam też tej laski no. Jak ona może tak gadać o szefciu? Ja wiem, może się boi i wgl. ale jak na razie to jest SKURKURJAPIERCHUPOJ. itd. itp. :c
    Fajnie chociaż, że Hajiś chce się podnieść. Tak trzymaj stary! ;_; Jestem z Tobą! Uruha też! :c
    Ale jaka od razu zmiana jak tylko wszedł semiacz [ no bo nie uke ne? : o ]. Niby taka zlewka i nagle... AGH!
    Czekam na dalsze rozdziały i będę Cię kopać w dupsko. Serio, nie zostawiaj tego taaak! Ygh :c
    Nie podoba mi się ten "współpracownik" :c I CHCE JUŻ COŚ NO.
    "A o-on... Być może zauważył we mnie to, czego inni nie widzieli? " <--- kurwa :)). Tu też pewnie wiesz, o co mi chodzi.
    Egh... Niby prześladowca, a z drugiej strony jak jakiś pieprzony "wybawca"? Daje mu inne... "życie"? Ajjj nie wiem! Nie ogarniam. Chce spoilera :<
    Czekam na kolejny rozdział!
    Szukaj muzy i w ogóle.
    [ btw. Roh idealnie tu pasuje ;( ]
    I piskaj mi szybko!
    Mam wrażenie, że chciałam napisać więcej, a tak mną wstrząsnęło, że nie mogę no. NIENAWIDZĘ CIĘ.
    Kocham < 3.
    Japierr... No nie mogę. ;____;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh.
      O to jak Dei ubrała w słowa tego, co ja nie potrafiłem. Normalnie będę się uczył jak komentować od ciebie Dei-senpai *.*
      Tyle~
      ~CzytelnikUmysłów

      Usuń
    2. chętnie, ale obawiam się, że ode mnie nie ma się czego nauczyć :c
      [ AHAHAHA KTOŚ NAZWAŁ MNIE SENPAI *_* ] ciii dei.

      Usuń
    3. Skoeo Dei jest w nawiasie, to kto jest poza? o.o
      ~CzytelnikUmysłów

      Usuń
  4. Jej <3 Boskie! <3
    Dziękuję za rozdział ~! :*
    Chociaż troszku zaskakujący o.o
    Moje biedactwo gwałcone, oh noł! :c No i jakoś-takoś... Ogólnie super :3
    Jestem strasznie ciekawa, jak oni się do siebie zbliżą!
    Jak, dlaczego,kiedy ? Hyhy... Bo zbliżą, ne? :3
    Dobra, czekam na rozdział piąty! ;]
    Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wreszcie na komputerze, a nie na telefonie, więc muszę coś tu napisać.
    Było wiadomo, że główny bohater nie zginie, ale gwałtu się nie spodziewałam... A że to już drugi to w ogóle. Nie przepadam za gwałtami (ogólnie sadyzmy to nie moja bajka), ale przy twoim opisie po prostu nie da się tego nienawidzić. Dopóki jest zmiana w charakterze jest to jako tako dopuszczalne. Wybaczam (chociaż nie mam tu nic do gadania skoro to opowiadanie o mafii... trzeba było się tego spodziewać, głupia ja XD).

    Swoją drogą to, że piszesz 2 opowiadania różnego rodzaju naraz jest mi jako czytelnikowi na rękę. Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo twoje rozdziały trafiają w mój stan emocjonalny. Jak mam zły dzień, patrzę jest "ToC" jak mam dobry dzień i chce coś sobie poczytać głębszego (bo nie ukrywajmy twoje opowiadania dają do myślenia) to patrzę, a tu "YmRS". Jesteś cudotwórcą. I w tym znaczeniu, że trafiasz u mnie z rozdziałami i w tym, że to co tworzysz ogólnie to są cuda. Hahaha :)

    A tak na serio, to nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę talentu. Już ci niejednokrotnie to mówiłam, ale uwielbiam cię i twój styl pisania.
    trzymam kciuki za to żebyś mogła i chciała pisać jak najdłużej.

    Weny życzę :D

    OdpowiedzUsuń
  6. yay! cudne, cudne nad niebiosa! ;_;
    biedny Hajime, idę płakać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie się doczekałam <3
    Nie mogłam się oderwać od czytania, choć mamcia wołała by jej pomóc w ostatnich przygotowaniach do świąt :P
    Uwielbiam to opowiadanie, moim zdaniem najlepsze ze wszystkich które stworzyłaś lub jesteś w trakcie tworzenia. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się szybciej niż ten ^^" domyślam się, ze ciężko jest pisać takie opowiadanie by było ciekawe i trzymało się fabuły. Dlatego życzę ci dużo dużo weny.
    Zżera mnie ciekawość co wydarzy się dalej, więc proszę nie pozostawiaj mnie za długo w niepewności ^^
    Pozdrawiam Hisoka

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozpływam się *p* Tyle na to czekałam.
    Tylko żal mi strasznie Hajime ... ToT

    OdpowiedzUsuń
  9. Zachwyt to jedyne, co teraz czuje. To czekanie zaostrzyło mi apetyt na to opowiadanie i nie rozczarowałam sie. Tak, wiem, jestem niezrównoważona psychicznie i uwielbiam, jak ktoś sie nad kimś zneca, zwłaszcza w taki sposób, jak w tym rozdziale nad Hajime. Martwi mnie tylko, czy przez to swoje postanowienie nie nabawi sie rozdwojenie jaźni... Chociaż ciekawie by było.
    Jesteś niesamowita w swoim sposobie pisania. Życze weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się to podoba (^_^)
    NE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ nowego rozdziału :D
    A tak btw to chyba nawet to bardziej mi się podoba od SŻ... Przynajmniej na ten czas :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślałam że dodasz na Fragrance of Cinnamon ale fajnie że napisałaśna to.
    No co ja mogę pisać? Jak zwykle świetny!!!!
    Wszystko ładnie opisane i ciekawe.
    Biedny Hajime :c
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że dopiero niedawno cię odkryłam, ale zabieram sie za czytanie, piszesz niezwykle wciągająco! Podoba mi się styl, leksyka, opis uczuć bohaterów. Oby tak dalej!
    No i sie zareklamuje. Zapraszam, jakbys chciala www.slodkiswiatyaoi.blox.pl

    Kunoichi

    OdpowiedzUsuń
  13. Okej. Nie będę zagłębiać się w wychwalanie cię pod niebiosa, bo widząc poprzednie komentarze - nie może być ci za dobrze :)
    Dokładnie takiego opowiadania szukałam. O uzależnieniu i uległości. Tak - tego chciałam. Gratulacje za wpasowanie się w moje gusta.

    Och! Wyczaiłam błąd:
    "Któryś z nich złapał mnie żelaznym uściskiem za szyję, utrudniając złapanie powietrza, którego nieustannie mi brakło." - bardziej pasuje "brakowało", jako czynność ciągła. Bo brakowało, a potem brakować przestało jak puścił.
    A brakło to na amen i pacjent umarł.
    Poza tym to cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    biedny Hajime, Ryunosuke się wkurzył i to bardzo, teraz to pewnie będą go cały czas pilnować, ciekawe co to będzie za trening... już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń