30.07.2014

Rozdział 1

정준영 - TEENEAGER

 ヽ´∇` ノ 



- Sasuke Uchiha, marsz do dyrektora, ale już.

Przewróciłem oczami i splunąłem krwią na ziemię, niechlujnie wycierając stróżkę cieczy ze swojej brody. Tak jak myślałem, mocni w gębie i tylko tyle. Przychodzi co do czego i wołają kumpli, by poszli nakablować. Żałosne. Zaśmiałem się aż, opuszczając głowę, by nie było widać, jak bardzo cała sytuacja mnie bawi.  

Standardowo tylko ja mam iść do dyrektora i dostać przedłużenie poprzedniej kary, nic nowego. Ktoś by się miał wstawić za ponoć 'ćpunem'? To by było ciekawe. 
Westchnąwszy pod nosem, nacisnąłem na klamkę, po czym wszedłem do środka odczuwając zawroty głowy. Zignorowałem je, wsłuchując się w głos mężczyzny, który potwornie mnie nudził. Przez tych debili zostanę dzisiaj dłużej w pracy, a chciałem wcześniej skończyć, by móc się wyspać. A tak to przyjdę zmęczony i zawalę kolejny egzamin. Hmm... to chyba sugestia, żeby po prostu nie iść na tę lekcję, a potem poświecić trochę swoimi pięknymi oczami. 

Wyszedłem z gabinetu bez większych emocji na twarzy, natomiast kroki skierowałem w stronę wyjścia. Jak myślałem, przedłużenie zostawania co jakiś czas w szkole o miesiąc. Idealnie. Niedługo to się stanie moją pracą, powinni mi za to chociaż zapłacić. Uczę idiotów kultury, to już coś! Ah, czuję się jak jeden z bohaterów, społeczeństwo mnie ani nie rozumie, ani nie docenia, podczas gdy ratuję ich tyłki i zmniejszam nakład pracy. Zadarłem powoli głowę, zaciskając palce na szelce plecaka, jednak nie miałem zamiaru redukować tempa jakim szedłem. 

- Co, było się wtrącać? - usłyszałem cudowny śmieszek tuż u swojego boku.
- Spierdalaj albo nikt cię już z ziemi nie podniesie. 
- Ohoho, przekonamy się? - wywróciłem oczami, gdy chłopak zagrodził mi drogę.
- Noga. - warknąłem, odpychając go na bok, po czym grzecznie wznowiłem chód.

Spokojnie Sasuke, nie marnuj swoich pięknych dłoni na tego idiotę drugi raz w ciągu dnia. Zabijesz go jutro, pojutrze i popojutrze, delektując się każdym jękiem cierpienia. Taaak. Uśmiechnąłem się kącikiem, kiedy usłyszałem niegłośne 'a idź'.

Zazwyczaj mocni w gębie i nic więcej, bo co może im zrobić taki anorektyk jak ja? O popatrzcie panowie, bum!. Wasza konstrukcja leci na łeb, a takie chucherko, chociaż wysokie, rozkłada was na łopatki. Jakże mi przykro. 
Wyprostowałem plecy, mając w planach szybki obiad, prysznic i pójście do pracy, jednak po chwili dotarło do mnie, że będę musiał się pobawić w zakrycie siniaków na twarzy. Znowu mogę mieć przez to problemy, czekam tylko aż mnie wywalą i wtedy witamy w ruletce zwanej życiem. Nie dopuszczę do tego, ale kurde, dlaczego znowu twarz? Nie mogli sobie wybrać czegoś innego? Specjalnie mi to robią, jakby wiedzieli, że koniecznie muszę chodzić do pracy i utrudniać mi codzienność, jakby i bez tego była łatwa. 



 ヽ´∇` ノ 



Myślałem, że wyrobię się do tej 22, ale niestety przez ból barku byłem zmuszony do harowania po godzinach. Nikogo nie obchodziło w ile czasu to zrobię, miałem wyznaczony przedział, za który mi płacono, a to czy się wyrobię to jest moja sprawa. 23:14, a ja dopiero mogę na chwilkę usiąść i odsapnąć. Dobrze, że szef nie zobaczył tych sińców, ale serio, nienawidzę nakładać podkładu. Co ja jestem, baba? Jeszcze szminki mi brakuje, bo włosy jakby podpiąć to pewnie i coś by wyszło, hahaha.

Przetarłem ręką wilgotne czoło, po czym spojrzałem na półkę, gdzie namierzyłem kusząco otwartą paczkę papierosów. Oh, czyżby ktoś błagalnie upraszał się mojej uwagi? Ależ nie ma sprawy, poczęstuję się, przecież nie odmówię. Na moich ustach pojawił się szyderczy uśmieszek, a ja podnosząc się ze skrzyneczki, bez skrupułów sięgnąłem po gilzę napełnioną tytoniem. Szkoda mi kasy na pety, a jak ktoś częstuje, to nie można tak nieładnie odmawiać. Mój wzrok skierował się na palce, w których rozgniotłem kapsułkę, by poczuć miętowe orzeźwienie. Domknąłem powieki, zadzierając głowę ku niebu, po czym zaciągnąłem się dymem i z ociąganiem wypuściłem szarą chmurę na zewnątrz. 

Powinienem chyba pójść do domu, bo muszę wstać o 5:30. Zanim dotrę do mieszkania też mi trochę zejdzie, ale tak cholernie mi się nie chce... Dobrze, że dzisiaj jest czwartek, jutro zatem piątek i będę mógł sobie trochę odpocząć przynajmniej za dnia. Może przejdę się na zakupy i wybiorę coś fajnego, przydałaby mi się cieplejsza bluza, zanim przyjdzie czas na kurtkę. 

W sumie... To nie był zły dzień. Bywały gorsze, więc nie mam co narzekać. Wyrzuciłem ostatek papierosa, po czym dogasiłem go podeszwą od buta. Wcisnąłem dłonie do jednej, wielkiej kieszeni znajdującej się na wysokości brzucha, a moment później szedłem już w kierunku miejsca zamieszkania. Tak, nie jest źle...



 ヽ´∇` ノ 



Jak każdego dnia wstałem punktualnie, zbierałem się jakieś pięć minut na prysznic, a następnie szybko wypiłem kawę, zagryzając ją świeżym pieczywem kupionym podczas powrotu z pracy. No dobra, może to nie był cud świeżości, ale chrupało przyjemnie. Przeczesałem kosmyki, złapałem za w większości pusty plecak, po czym wyszedłem z mieszkania. Dotarłem do szkolnego budynku olewając głupie docinki, czy obraźliwe komentarze na swój temat, posłusznie usiadłem w ławce i doczekałem końca lekcji. Zawaliłem ważny egzamin, na który niestety musiałem przyjść, ponieważ po wszystkim miałem odbyć tę super karę, którą było sprzątanie szkolnych magazynów lub porządkowanie zaplecza sali gimnastycznej. Porobiłem trochę, by nareszcie móc wyrwać się z tego więzienia. Nie wiem dlaczego tak bardzo nie lubię się uczyć. Wolę ciężko pracować, chociaż nie jestem jakiś tam głupi, mówią mi, że na mój poziom inteligencji lenistwo przeważa. Ciekawe czy mówiliby tak, wiedząc wszystko, a nie tylko komfortowe dla nich fakty. 

Nieważne. Teraz szedłem się zrelaksować. Dzisiaj był piątek, więc mogłem sobie pozwolić na coś mocniejszego. Na co dzień niewiele jadłem, także odłożenie pieniędzy na jednego czy dwa drinki w ciągu kilku tygodni nie było czymś nadzwyczajnym. Spacerowałem jakiś czas po mieście, aż coś w głowie powiedziało mi 'wejdź tutaj'. Rozchyliłem dość ciężkie drzwi, poprawiłem swoją bluzę i wszedłem do środka, od razu kierując się do baru, gdzie usiadłem tuż przy ladzie, zamawiając wymarzoną szklankę alkoholu. Sam nie wiem dlaczego picie mnie tak relaksuje. Nie upijam się, więc teoretycznie humor zbytnio mi się nie poprawia, a jednak to ciepło wprawia mnie w stan relaksu. Uśmiechnąłem się do barmana, kiedy podał mi drinka, a następnie wziąłem łyk rozgrzewający organizm. W sumie młody facet niczego sobie... Aż oblizałem skrupulatnie wargi, mocząc je kolejny raz w napoju. 

Albo mi się zdawało, albo w tym klubie naprawdę było dzisiaj głośno. Ja rozumiem muzyka i te sprawy, ale wyjątkowo donośnie zachowywali się ludzie. No i ile ich jest? Cała chmara, co to się dzieje tego wieczoru... Zobaczyłem jak grupka dziewczyn pospiesznie rozsuwa się na boki i dopinguje blondyna, który z zasłoniętymi oczami miał chyba przejść pod jakąś poprzeczką? Nie wiem. Pokręciłem głową, wiedząc, że nie miałbym ochoty na takie zabawy. Okej, może i jestem jakiś sztywny, ale to mnie nie bawi. Innym sprawia przyjemność? Okej, nic do tego nie mam. Posiedzę tutaj może z godzinkę, popatrzę sobie na ludzi, a potem bez pośpiechu podrepczę do domu i zajdę do jakiegoś sklepu. Nareszcie mam więcej czasu dla siebie. Wolność, to naprawdę cudowne uczucie. Aż chociaż trochę... mimo monotonii, chce się żyć?



 ヽ´∇` ノ 



Gdzieś tak po 21 miałem już dość gwizdów i skandowania całej tej hołoty, więc podziękowałem barmanowi za przepyyyszne drinki, ukłoniłem się odrobinę, po czym skierowałem do wyjścia. Jak to miałem w zwyczaju, schowałem palce w czeluściach moich kieszeni, orientując się już na zewnątrz, że zostawiłem w środku swój plecak. No tak, przecież byłem wcześniej w szkole. Kto by o tym pamiętał?
W jednej sekundzie okręciłem się na pięcie i poszedłem do drzwi, z których gwałtownie wybiegł blondyn, odbijając się od mojego torsu. Co, on? Ej, chwila, ten chłopak to był ten paniczyk? Zaraz, jak mu było... Naruto?

- O, kurwa, sorry. - wybełkotał pijackim tonem, gibiąc się przy tym na boki jak narciarz. 

Uniosłem brew, nie wyciągając nawet rąk z kieszeni oraz przyglądałem się jego postaci, nie mogąc ogarnąć jak można kończyć imprezę w takim uroczym stylu, jakim jest schlanie się prawie do nieprzytomności. Przewróciłem oczami, po czym ruszyłem do przodu, aby wejść po swoją zgubę. Nagle nastolatek złapał się za brzuch i zgiął dosyć mocno, sięgając bluzgiem swoich wnętrzności, moich butów. 

- Bez jaj! - warknąłem, mając ogromny niesmak na twarzy. 



 ヽ´∇` ノ 


10 komentarzy:

  1. NaruSasu *-*
    No i oczywiscie styl pisania Grelki, kto by tego nie lubił? Jesteś przecudowna, i to jak bardzo widzę tą postać i wgl wszystko to... tylko ty tak umiesz :3
    Nie ma to jak wstawać wcześniej dla opo :p
    Sasuke. Czuję tą postać. Jejku, tylko ty tak umiesz że skrawek opo pozwala wyrobić sobie opinie o bohaterze. I nie tylko opinie, a i poznać charakter i wszystko *-*
    No. Jesteś przecudowna, to jak ty wgl to piszesz *-* Sem ciekaw Naruto zobaczymy za kilka dni *-*
    Kocham cieeee
    ~CzytelnikUmysłów

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak, tak kocham to i chcę więcej ^^
    Podoba mi się, że piszesz w pierwszej osobie, tak mi się najlepiej czyta, bo mogę bardziej się wczuć w akcje i w bohaterów.
    Juz po pierwszym rozdziale mogę powiedzieć, że podoba mi się charakter Sasuke, jestem bardzo ciekawa Naruto.
    Czuję, że to będzie bardzo dobre opowiadanie, tak więc czekam na więcej:)
    ~M

    OdpowiedzUsuń
  3. Naprawdę to nie jestem ani trochę obeznana, jeśli chodzi o całą serię Naruto i nawet nie pamiętam, o co chodziło w fabule tej historii, więc twój fanfic biorę zupełnie w ciemno. Jednakże bardzo lubię twój styl pisania, który zmienia się na lepsze z każdym rozdziałem i nawet nie znając charakterów postaci, będę śledzić dalszy rozwój akcji :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Już mi się podoba ^^ Twój styl pisania... eh, cud, miód i malina. Mogłabym pisać pieśni pochwalne. Uwielbiam narrację pierwszoosobową. Yh, nie mogę się doczekać ciągu dalszego. A ten bełt na końcu... tylko Młotek to mógł zrobić. Genialny pomysł.
    " - Sasuke, a pamiętasz jak się poznaliśmy?"
    " - Tak, narzygałeś mi na buty. "
    Czytałam tyle fanfików, a pierwszy raz spotykam się z takim motywem.
    Weny, weny i jeszcze raz weny!
    Pozdrawiam
    Ayo

    OdpowiedzUsuń
  5. Normalnie nie czytam fanfików, a w szczególności Naruto, bo nie mam po co, ale tym razem stwierdziłam, że czemu nie? Podoba mi się to, jak piszesz. Nie należysz to tego szerokiego grona yaoistek, które piszą jak pierwszoklasistki, a ich opowiadania nie znają czegoś takiego jak "fabuła".

    Przyznam, że zapowiada się ciekawie. To z tymi rzygami rozwaliło mnie doszczętnie (ahhh... To takie romantyczne <3 ). Jeżeli chodzi o sam tekst, to jest na dość wysokim poziomie. Przyjemnie się czyta. Mam w sumie tylko jedno zastrzeżenie... Stróżka to kobieta, która jest stróżem. Jeśli piszesz o strużce śliny, potu, krwi... To przez "u", ok? :)

    Czekam na dalszą część,
    Lawient

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakim cudem impreza zaczęła się przed 21 a Naruto już był najebany?? Ten blondyn to ma szczęście. Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów.
    Zawsze lubię czytać SasuNaru, więc mam nadzieję, że opo będzie ZAJEFAJNE :3

    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojej, przeczytałam i zapomniałam skomentować... Nie bij, pls.

    Dobra, twój styl pisania, cóż mogę powiedzieć, że nie bardzo przypadł mi do gustu, ale będę czytać mimo to. To dopiero pierwszy rozdział i pewnie jakoś w trzecim się do niego przyzwyczaję, więc jakiegoś bólu dupy o to nie mam. W sumie to fajnie jest przeczytać czasem coś takiego.
    Dobra, dobra, nie marudzę. Sama świetnie nie piszę, a ciebie krytykuję, nie przejmuj się :)
    Pewnie jak zwykle, poczekam aż opowiadanie się skończy i dopiero potem je przeczytam w całości.
    No nic, hwaiting w pisaniu!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. świetne uwielbiam SasuNaru mam nadzieje że będzie tak długie jak szkolne życie .

    A jeszcze jedno do czytelnika umysłów przeczytaj prolog zanim napiszesz komentarz nie NaruSasu tylko SasuNaru.

    Pozdrawiam życzę dużo weny

    PS. po za tym słownictwo w dechę " sięgając bluzgiem swoich wnętrzności, moich butów. "

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo tak, ja tez chce, żeby bylo to dlugie, jak szkolne życie ^.^ twoje opowiadania mogę czytac i czytac...:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    interesujące... Sasuke nie ma za lekko w życiu, końcówka boska, dość ciekawie zaczyna się znajomość Natuto i Sasuke
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń