- Co? –
jęknąłem, przykładając dłoń do czoła – Nie, nie powiedziałem tak. Mówiłem, że
będę czekał w gabinecie, więc gdzie ty łazisz człowieku... Nie, chodź tu.
Rozłączyłem
się, mając na twarzy niezły grymas. Od dwóch miesięcy stan mojego zdrowia tylko
się pogarszał. Byłem tak niewyspany, że ciskałem w każdego piorunami.
Oczywiście jedynie poprzez spojrzenie. Straciłem cierpliwość do pacjentów, a w
szczególności do jednego. Był mi tak obojętny już od jakiegoś czasu, że aż
zaczęło mnie to przerażać. Zupełnie jak wtedy.
Skupiłem
wzrok na drzwiach, stukając co jakiś czas długopisem o biurko. Moja depresja
znowu się pojawiła, przez co antydepresanty zamulały mnie każdego dnia. Nic mi
się nie chciało, więc średnie te leki... Ale gdyby nie to, to pewnie zachowywałbym
się jak dupek i wpadał na jakieś dziwne pomysły. Tak, to mogę przynajmniej od
czasu do czasu się zdrzemnąć bez większych przeszkód.
No
nareszcie. Raczył się zjawić i to nawet nie aż tak spóźniony. Poniekąd
przyzwyczaiłem się już, że Taemin zrobił się tutaj stałym bywalcem. I nawet
było mi to już obojętne, choć czasem zdarzało się, że stawałem się
podirytowany, kiedy pojawiało się głupkowate zachowanie albo męczenie mnie o to
i o tamto z przeszłości. Zupełnie jakby miało to teraz jakiekolwiek znaczenie.
- Pokaż.
– wyciągnąłem dłoń w stronę teczki, którą musiał świeżo otrzymać. Otworzyłem ją
i ciężko westchnąłem – Czy ty w ogóle chcesz tej operacji?
- Co to
w ogóle za pytanie? Nie płaciłbym za lekarza, jeśli przyszedłbym tutaj dla jaj.
- To
ciekawe, zważywszy na stan twojej anemii. Zgadnij co? Nie zmienił się nic a
nic, a nawet się pogorszył. Jak ty w ogóle funckjonujesz? Przecież to jest tak
upierdliwe, że człowiekowi niczego nie chce się robić.
- Jakoś
żyję. – wzruszył ramionami, zabierając mi wyniki – Serio bez wyleczenia tego
się nie obejdzie? Zapominam brać tych pigułek noooo. Pomijając to, że są
ohydne.
-
Zachowuj się wreszcie jak dorosły człowiek. Nie, nie da się. Jeśli nie
przyjdziesz z dobrymi wynikami, to nie masz tu czego szukać. Poważnie mówię. Nie
przyjmę cię już, bo szkoda mi na to czasu.
-
Zmieniłeś się Minho.
- Jak
każdy. Jeśli to tyle, to do widzenia. – ciągle ktoś mi mówi, że się zmieniam
albo nie zmieniam. Zdecydujcie się w końcu na coś.
Odwróciłem
się do okna, by tam zacząć szukać segragatora z danymi mojego kolejnego
pacjenta. Wiem, może zachowywałem się jak skurwiel, ale naprawdę nie miałem
ochoty na jakiekolwiek konwersacje z Lee. Wystarczyły mi te z przeszłości, nie
chcę znowu sobie tym zaśmiecać głowy. Mężczyzna spakował swoje wyniki i o dziwo
wyszedł bez słowa. Naprawdę, zaskakiwał mnie ostatnio. Czyżby obojętna postawa
działała na jego zachowanie? Wycisza go jakoś czy co... Wzruszyłem ramionami,
przyjmując następną osobę.
Nie
robiłem sobie w ogóle przerw, nie widziałem w tym najmniejszego sensu. Byłem
głodny, ale nie chciało mi się jeść. Jak wrócę z pracy, czeka mnie wpychanie na
siłę i mdłości spowodowane zaciśniętym żołądkiem. Stojąc na przejściu dla
pieszych, odwróciłem się w prawo, spoglądając na wysoki budynek, obklejony
banerami i świecącymi się reklamami. Wszędzie pełno jakichś par, czy kobiet
reklamujących cudowne środki. Dajcie mi taki jeden, na zapomnienie. Z chęcią
wydałbym na niego całą swoją roczną wypłatę, byleby tylko działał. Miałem dość
jazd w umyśle, które nie ustępowały. Pragnąłem zająć się teraźniejszością, a
nie wiecznie wracać na śmietnisko, będące przeszłością. Mówiłem Taeminowi, żeby
zachowywał się jak dojrzały człowiek, podczas gdy sam jestem jak dziecko. Nie
pomogły terapie, rozmowy z psychologiem. Wszystko nad czym pracowałem, runęło
wraz z przybyciem Lee. Był powodem, przez który kiedyś się doszczętnie
rozsypałem. I zacząłem robić to na nowo. Nieustannie zastanawiałem się co by
było, gdybym w danym momencie zrobił to czy tamto albo jak potoczyłyby się
wydarzenia gdybym tylko umiał uporać się z emocjami. Może miałbym poukładane
życie? Nie byłbym lekarzem, tylko robił coś, co kocham? Wtedy na pewno bym
wiedział, co to jest. Czuję się jak jakiś nudziarz, totalnie wyprany z emocji.
Mam 26 lat, a tak naprawdę nadal nie mam zielonego pojęcia kim jestem i dokąd
zmierzam w swoim życiu. Czasem miałbym ochotę zniknąć, ale nawet tego mi się
nie chce zrobić. Żyję bo żyję. Nawet nie patrzę przez ostatnie tygodnie co jem.
Westchnąwszy,
wszedłem do mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Zleciałem twarzą na łóżko,
słysząc wibracje w telefonie. No tak, zawsze jak wracałem i wi-fi się
załączało, mój aparat był bombardowany przez wszystkie aplikacje. Położyłem się
na plecach, zadzierając jedną nogę na oparcie kanapy. Zacząłem przewijać palcem
cały panel powiadomień, aż mnie zatkało. Dostałem informację, że jest
organizowany zjazd absolwentów mojego rocznika... Szybko dotarłem do komentarzy
moich rówieśników, widząc tam tylko jeden godny uwagi. Mojego hyunga.
Przełknąłem ślinę, patrząc na jego zdjęcie. Przypominał siebie, jednak zmienił
się i to znacznie. Jakoś nigdy nie wpadłem na to, by poszukać gdzieś jego
profilu i dowiedzieć się co u niego. Przeszłość zostawiłem za sobą. Do czasu.
Mimowolnie
czułem, jak moje ręce zaczynają lekko drżeć, a serce rozpoczyna swój szalony
bieg. Boże, będzie tam... Mam iść? Sam nie wiem, bez sensu... Ale jednak, jeśli
mógłbym go ujrzeć i spytać co u niego... To chyba nie byłoby złe? Może dowiem
się, że wcale mi już nie zależy i to było kiedyś, a tylko sobie to wmawiałem?
Jak ja bym chciał, żeby tak się właśnie stało. Żebym mógł ruszyć dalej, bo
pewnie tylko ja odstaję od reszty. Pójdę, muszę. Takiej okazji pewnie już nie
będzie, więc...
~ 2 민~
Wewnętrznie
przerażony, a zewnętrznie obojętny, stałem przy jednym ze stolików w jakimś
pubie. Nie wiem jak tu trafiłem, ani czemu przyszedłem, ale miałem takiego
stresa, jak wtedy, gdy chciałem wyznać hyungowi uczucia. Dowiedziałem się
dokładnie co i jak z tym zjazdem, no i pojawiłem się tu. Po jaką cholerę ja to
zrobiłem?! Powinienem skupić się na robocie i swoim życiu. A nie, chwila... Ja
nie mam swojego życia.
Przełknąłem
ślinę, zbliżając się do moich koleżanek z liceum. Przywitałem się lekkim uśmiechem,
widząc zaskoczony wzrok. Po chwili moje nazwisko zostało wykrzyczane.
Dziewczyny zaczęły się mną zachwycać, bo nie spodziewały się, że tak ‘wyrosnę’.
Porozmawiałem z nimi sekundkę, co pozwoliło mi się uspokoić. Oczywiście, kiedy
kątem oka ujrzałem bruneta, coś mnie ukłuło między żebrami, a puls znacznie
przyspieszył. Boże... Chcę mieć to już za sobą. Ale jest tu, na żywo, po
dziesięciu latach... Nie wierzę, to po prostu jakieś jaja. Nie mogłem tu przyjść,
nie odważyłbym się... Natychmiast odwróciłem głowę, mówiąc kobietkom, że muszę
się napić. Uciekłem więc do lady, zamawiając coś z ekstra dawką kostek lodu.
No, to by było na tyle. Przecież nie podejdę do niego i nie powiem ‘No siema
hyung, jak tam życie? Nadal przeżywam nasze czasy z liceum’, yay!
- Hej,
Minho?
Usłyszawszy
głos za swoimi plecami, cały się spiąłem. Bardzo wolno odwróciłem głowę w
kierunku przyszłego rozmówcy. Matko. Boska. Hahaha, ktoś sobie żartuje, tak?
Akurat jak poszedłem coś zamówić, to podążył za mną? Dobre, dobre! Uśmiechnąłem
się nieco krzywo, bo moje ciało zaczęło się denerwować i pocić. Kiwnąłem lekko
głową, bo jakoś zabrakło mi języka w buzi. Sam już nie do końca wiedziałem,
czego tak naprawdę się boję.
- Tak
myślałem, że to ty. Jaaacie, ale się zmieniłeś. – mężczyzna usiadł sobie przy
mnie jak gdyby nigdy nic, zamawiając sobie drinka – Co u ciebie?
- W
sumie nic ciekawego... – odpowiedziałem z chwilową pauzą, bo bałem się, że już
mogłem się wygadać, co do niego kiedyś czułem. Wbiłem wzrok w lód, którym
bujałem na lewo i prawo, bo ten sok tak dogłębnie mnie zainteresował.
- Cały
Minho. – zaśmiał się, a mnie przeszyła kolejna fala, dość nieprzyjemnych
dreszczy.
Okej,
jest dziwnie. Spodziewałem się... Na co właściwie liczyłem? Że porozmawiam z
nim i poczuję fajerwerki? Zbyt dużo się wydarzyło, żebym mógł od tak żywić do
niego nadal szczeniacką miłość. Byłem w tym momencie zagubiony, bo sam nie
miałem pojęcia jak interpretować swoje emocje. Chciałem go zobaczyć, a teraz
mam ochotę zakończyć tę rozmowę jak najszybciej i biec szpagatami do domu.
Jakoś jego ton wprawiał mnie w średni humor. Zupełnie, jakby go udawał i na
siłę starał się być miły. Co jest Minho, tego przecież chciałeś...
-
Dlaczego? Bo moje życie zawsze było nudne? – uniosłem brew, gryząc się
wewnętrznie w język. Czemu mój ton zrobił się jakiś cierpki?!
- Nie...
Nieważne. – machnął ręką, upijając łyk cieczy – Pamiętasz Yun? Nie uwierzyłbyś,
jak się zmieniła. Po ukończeniu liceum, jej styl stał się bardziej stonowany i
wiesz co? Nadal mi się to podobało. – zaśmiał się – Tak więc zostaliśmy
małżeństwem. Dasz wiarę?
Zacisnąłem
wargi, uporczywie wpatrując się w szklankę. No pewnie, że pamiętam tę lalę. I
super, gratuluję! Że sobie ułożyliście życie, yhym. Po prostu wyborna
wiadomość, takiej mi właśnie było trzeba. Eh Minho, po kiego grzyba tu
przychodziłeś...
- A ty?
Masz kogoś? Pewnie nie możesz się opędzić od kobiet. – brunet nie miał pojęcia,
co działo się w moich myślach, dlatego też nawijał, jakbyśmy byli starymi
kumplami gadającymi ze sobą codziennie od czasów szkoły.
- Taaa,
całe tłumy. Czasem w weekendy nie wiem którą wybrać, bo wszystkie piękne mnie
zaczepiają.
- O
proszę Minho, jak się wyrobiłeś...
Zaśmiałem
się pod nosem najpierw cicho, przykładając kostki dłoni do czoła, po czym
roześmiałem się, aczkolwiek na pewno nie ze szczęścia. Złapałem się za brzuch,
ledwo się uspokajając.
- Zawsze
byłeś głupi. – mruknąłem, przełykając odrobinę soku.
-
Proszę? – zamrugał zaskoczony, nie bardzo rozumiejąc co się właśnie wydarzyło.
-
Nieważne. – wysunąłem odrobinę język, przyciskając go lekko górnymi zębami.
-
Zmieniłeś się. – znowu to słyszę...
- No i?
Sam nie
wiedziałem czemu jestem dla niego taki oschły. Nasza znajomość rozpłynęła się
sama, także niczego mi nie zrobił. Zabawne, bo naprawdę nie czułem w tej chwili
czegokolwiek do tego człowieka, poza jakimś niesmakiem i niechęcią. Wszystko
było niby okej. Spotkałem swojego hyunga, możemy sobie porozmawiać, ale
szczerze? Jakoś nie mam ochoty. Zdumiewało mnie moje zachowanie. Nigdy nie
wyobrażałem sobie, że tak by się mogło potoczyć.
- W
sumie to nic. – brunet podrapał się po głowie, milcząc jakiś czas – Spotkałem
ostatnio na mieście Ji i myślałem, że spawiuję. Kumasz, że szedł z jakimś
facetem i pożegnał się z nim, całując się publicznie?
Poczułem,
jakby ktoś wystrzelił mi kulę z armaty prosto w żebra. Zabolało mnie to co powiedział,
a przed oczami stanęło mi liceum, gdzie chciałem się przyznać, że jestem gejem
i szaleję za nim. Boże, jak dobrze, że tego nie zrobiłem. Musiałbym patrzeć na
obrzydzoną twarz, którą tak bardzo wtedy kochałem... Zagotowało się we mnie,
dlatego też zacisnąłem palce na szklance i pierwszy raz od początku naszej
pogawędki, spojrzałem prosto w jego oczy przeszywającym wzrokiem.
- I co z
tego? Normalna sprawa.
-
Normalna? – prychnął, zupełnie jakbym wypalił coś niedorzecznego – Minho, to
faceci.
-
Jeszcze nie zgłupiałem, ani nie jestem głuchy, więc wiem co do mnie
powiedziałeś. Faceci. No i? Co to zmienia? Jak są szczęśliwi, to chwała im.
-
Oszalałeś? Mamy coś takiego tolerować?
- Mamy?
- No my,
społeczeństwo.
- Wiesz
co, sądziłem, że jednak coś sobą zawsze prezentowałeś. Teraz widzę, jak bardzo
aktorzyłeś. – odrzekłem mu z niesmakiem, bo naprawdę nie przypominał dawnego
siebie.
- Na
pewno nie prezentuję pedalstwa.
- Nie
sposób nie zauważyć. Dobra. – podniosłem się, robiąc rękoma w powietrzu kilka
przeczących znaków – Całe szczęście, że nasz kontakt się zakończył. W końcu co
za frajda mieć przyjaciela pedała, co? Wal się. – warknąłem pod nosem i
całkowicie wkurwiony wyszedłem z tej super imprezy.
Co to
było? Co to kurwa było?! Ten człowiek na pewno nie przypominał tego, któremu
serce bym oddał. Nie dość, że zranił mnie wspominając o tamtej Yun, to jeszcze
jest pieprzonym homofobem. Lepiej być nie mogło, żeby mnie dobić. Kopnąłem
kamień, idąc pospiesznym krokiem do samochodu. Nie wierzę, w kogo byłem
wpatrzony. To do mnie po prostu nie dociera. Mam taki niesmak, że aż brak mi
komentarza na to, czego się dowiedziałem. Jak cała przeszłość została
przekreślona przez tego mężczyznę. Byłem wściekły, a jednocześnie odczuwałem
ulgę, że nie zrobiłem tego wtedy. Chyba bym się nie podniósł, kiedy wyśmiewałby
moją orientację.
Boże,
jak dobrze, że tego nie zrobiłem....
Odetchnąłem,
kiedy usiadłem za kółkiem. Opuściłem głowę, czując jak kasztanowe pasma włosów
spadają mi trochę na policzki. Zmieszanie zdominowało mój aktualny stan.
Wszystko się rozwiązało, a jednocześnie boli. Zawsze już tak będzie? Będę
sam...? Nie wiem czy zdobędę się na kolejne zaufanie i obdarzenie kogoś
miłością. Na razie jestem do tego zdystansowany. Szok... W kim ja się
zakochałem. Może paradoksalnie dzięki Taeminowi oszczędziłem sobie
autodestrukcji? Co nie zmienia faktu, że ten również się ze mnie nabijał, dla
czystej zabawy. Także i tak i tak, nie chcę znać ani jednego, ani drugiego.
Niech znikną z mojego życia i zostawią mnie w spokoju. Choć gdyby wtedy nie
przyszedł z blondyną...
Ruszyłem
z parkingu, chcąc już zakopać się pod kołdrą i nigdy z niej nie wychodzić. Moje
serce było teraz podzielone na dwie części. Jedna cieszyła się, że poznała
prawdę i niczego nie żałuje, natomiast druga czuła się zdradzona, porzucona i
upokorzona. W swoim marnym życiu tylko jednego chciałem - być z hyungiem.
Pewnie przez to, od ostatnich miesięcy wiecznie o tym myślałem. To było coś
miłego, innego, mojego... Odbiegającego od sztywnego trybu życia moich
rodziców, który mi wpoili. Miałem coś wyjątkowego, co trzymało mnie przy
zdrowych zmysłach i walką z chorobą. Teraz...
Teraz nie mam nic. Lekko mi, a jednocześnie ciężko. Jestem naprawdę
skołowany i nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Wiem jedno – z pewnością nie
jestem sobą. W moim umyśle panuje istny chaos.
Wyrwano
mi cząstkę, która przedstawiała namiastkę czegoś żywego. Pozostała skorupa,
którą jedynie mogę wykorzystać jako schronienie. Na razie muszę jakoś przetrwać
kolejny dzień... Bo to, co się stało dzisiejszego, przebiło moje najczarniejsze
scenariusze. Mój hyung, moja dawna miłość, moje wszystko... Okazał się po
prostu ostatnim chamem i prostakiem.
Dobra. Koniec czekania, bo ile można :D Jakoś przeżyję fakt pierwszego komcia.
OdpowiedzUsuńBTW. WIESZ JAK CUDNIE SIĘ SŁUCHA 'WHO WAITS FOR LOVE' DO TEGO ROZDZIALIKU?! Mówię Ci, miodzio.
Co do rozdziału....JAK TY MNIE MINHO WKURRR...
Serio, to się nie zmieni? ;_; Kocham Minhosia, a tu takie rzeczy... Ale jego zachowanie jest dziecinne, szczeniackie i w ogóle głupie. Wspomnienia wspomnieniami, no ale...
Taemina za to rozumiem całkowicie rozumiem z tymi tabletkami :/ Może moje w smaku były całkiem spoko, ale weź to łykaj i wciskaj na siłę... TO NIE TAKIE PROSTE MINHO, OKEJ?! ;/
I ja już przestaje rozumieć tego Minhosia, tak samo z resztą jak on sam... Bo zamiast zrobić teraz wielką, długą i grubą krechę, to nie... Hyung to homofobiczny kutas i elo. Po co o nim w ogóle myśleć?! A ten z jednej strony się cieszy, z jednej płacze prawie... Ogarnij się :c. No dobra, czaję, to jedyna rzecz "jego" była.. Ale jest duży, skoro to nie wyszło, to przecież egh… Jest jeszcze jedna osóbka warta pokochania B) B) B).
Ale nie, Minho musi nienawidzić, bo ktoś fujka i się z niego kiedyś nabijał.
( Naru, nie spam SMSami, bo przeszkadzasz... Egh. Zw.)
Okej. JJ.
Już się zgubiłam... No. Tak czy siak, najchętniej to bym strzeliła Minho w ryj, ale tak mocno! A potem przytuliła głupka <3. Jest duży, sam może już o sobie decydować, więc niech przestanie już rozmyślać o Hyungu homosiu.
Czekam na kolejny rozdzialik!!! <3.
Który już niedługo, nie? B)
PS. Poznałaś mojego kijaszka, więc wiesz... lepiej pisz.
Buziaki i weny ;*
Musiałaś dawać te entery i tak przedłużyć komcia? Nie da się po ludzku?! >< Już następny będzie ładniejszy!
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńale się tutaj porobiło, dobrze że jednak poszedł na ten zlot, przynajmniej wie, że jednak dobrze się stało, że nie wyznał swoich uczuć... a może Teamin specjalnie ją przeprowadził, bo był sam zainteresowany Minho...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Niby dobrze, że tak się stało, ale kto wie, jakby mogło być w przeszłości, można się tylko domyślać :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, ale się porobiło teraz, jednak dobrze się stało, że poszedł na ten zlot, przynajmniej wie, że dobrze, że nie wyznał swoich uczuć... a może wtedy Teamin specjalnie ją przeprowadził, bo był sam zainteresowany Minho?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga